– Wędrówka jest metafizyczna – uważa Marcin Fabjański, filozof. – A ta metafizyka wcale nie musi być religijna. To może być wędrówka, w którą pcha nas jakieś wielkie pytanie, czasami nawet takie, którego sobie nie uświadamiamy.
Szlak do hiszpańskiego Santiago de Compostella ciągnie się tysiącami kilometrów przez całą Europę – ma mnóstwo odgałęzień. Pielgrzymi podejmują drogę wyznaczaną przez charakterystyczne muszle już od ponad tysiąca lat, by dotrzeć do grobu św. Jakuba, jednego z najbliższych uczniów Jezusa. Był bratem Jana Apostoła zyskując przydomek „sprawiedliwy” ze względu na wierność prawu. Jako pierwszy z Apostołów zginął śmiercią męczeńską – ścięty w Jerozolimie na rozkaz Heroda Agryppy I około Wielkanocy 60 roku.
Tradycja głosi, że przed śmiercią żałował swego kata, który wzruszony jego postawą, nawrócił się na chrześcijaństwo. W VII wieku jego relikwie sprowadzono do Compostella. W wiekach średnich grób św. Jakuba należał - po Jerozolimie i Rzymie - do najczęściej odwiedzanych miejsc pielgrzymkowych. Obecnie znów przeżywa renesans – 2016 roku dotarło tu 277 tysięcy pielgrzymów, 20 lat wcześniej było ich 23 tysiące.
Jeden z popularnych szlaków wiedzie z Lizbony oddalonej o niespełna 700 kilometrów.
O swojej drodze opowiada m.in. Łukasz Supergan, który przeszedł pieszo z Warszawy 4 tysiące kilometrów, by dotrzeć do grobu św. Jakuba.
– Największą odwagą jest, by mimo niepewności – rzucić się przed siebie – uważa.
Gert z Holandii idzie po raz drugi.