Tak jest w przypadku filmu zrealizowanego przez Rithy Panha, który nakręcił film o dramatycznej historii, będącej doświadczeniem jego i jego rodaków w połowie lat 70. ubiegłego wieku, gdy rządy w Kambodży przejęli Czerwoni Khmerzy.
Autor filmu miał wówczas, czyli w 1975 roku – 13 lat i wiele wydarzeń zapamiętał z tej właśnie – dziecięcej perspektywy. Zapewne, by ją podkreślić – w filmie przenikają się różne plany – jednym z nich jest rzeczywistość figurek – laleczek, które nie są wprawdzie animowane, ale przedstawiają sceny z tamtego życia. Drugim planem są archiwalne zdjęcia, trzecim – rodzaj impresji filmowych dopełniających – głównie nastrojem – dwa poprzednie sposoby prowadzenia filmowej opowieści. Narratorem filmu jest jego autor, który bardzo starannie napisał komentarz przypominający rodzaj pamiętnika – sentymentalnego, koncentrującego się jednak nie tylko na własnych przeżyciach, ale i świadomego skutecznej możliwości emocjonalnego oddziaływania na innych. Tę skuteczność potwierdzają liczne nagrody, które ten film otrzymał, wśród nich - także na festiwalu w Cannes oraz na festiwalach filmowych w Belgii, Izraelu, Niemczech. Dostał nominację do Oskara i nagrody Europejskiej Akademii Filmowej 2014. Faktem jest, że z tamtego dramatycznego czasu nie zachowały się zdjęcia pokazujące zbrodnicze działania reżimu Pol Pota – i właśnie owe brakujące zdjęcia – są motywem przewodnim tego impresyjnego dokumentu.
Autor filmu przywołuje czasy, w których całym dobytkiem był jedynie przymusowy czarny strój i łyżka.
– Czerwonych Khmerów powitała cisza – byłem przy tym, pamiętam, miałem 13 lat – rozpoczyna opowieść Rithy Panh. – 2 miliony ludzi w ciągu kilkunastu godzin zostało wyrzuconych z domów. Rzeki spłynęły krwią.
On też – jako obcy klasowo - został deportowany z bliskimi. Nie mogli zabrać ze sobą żadnych rodzinnych ani osobistych pamiątek, wszystko im skonfiskowano. Stali się numerami, zmieniono im imiona, ubrano na czarno – i zmuszono do reedukacji…. Chodziło o to, by stali się rewolucjonistami albo „nawozem użyźniającym pola ryżowe”.
Wyniszczani przez głód, choroby i tortury strażników rewolucji, ludzie ginęli w nieludzkich warunkach. Szacunkowe dane mówią o ponad 2,5 miliona zamordowanych przez reżim.