W pierwszym odcinku od razu jesteśmy wrzucani na głęboką wodę. Serial otwiera scena walki tytułowej „Szóstki”, czyli oddziału komandosów z amerykańskiej marynarki Navy SEALs, z oddziałem talibów w Afganistanie. Amerykanie próbują dopaść Muttaqiego – okrutnego przywódcę afgańskiej partyzantki. Jednak kolejne akcje, powodujące liczne ofiary, okazują się bezskuteczne. W czasie jednej z nocnych interwencji w ręce komandosów dostają się jeńcy, którzy deklarują, że są Amerykanami.
Tą retrospekcją rozpoczyna się widowiskowy serial wojenny, wyprodukowany dla amerykańskiej stacji History, który w Polsce dystrybuuje HBO. Dramatyczne wydarzenie z przeszłości przypomni o sobie bohaterom dwa lata później, kiedy to dawny przywódca „Szóstki”, pracujący jako ochroniarz dla koncernu paliwowego, zostaje pojmany w Nigerii przez oddział niebezpiecznego Boko Haram. Wtedy rozpoczyna się właściwa fabuła serialu.
Scenariusz napisał William Broyles, scenarzysta „Apollo 13” i „Cast Away - poza światem”, a także wojennego „Sztandaru chwały” i „Jarheada”. Broyles dobrze zna żołnierskie życie, bo sam walczył w oddziale piechoty morskiej w Wietnamie. Scenariusz napisał wraz z synem – Davidem Broyles’em, który z kolei służył w jednostkach spadochronowych.
W swoim serialu ukazują codzienność świetnie wyszkolonych komandosów, a także próbują portretować ich życie po zakończeniu służby. Pokazują jak sobie radzą (lub nie) w życiu cywilnym w Ameryce oraz jak silne więzi ich połączyły.
Za sceny batalistyczne w serialu odpowiadał producent Bruce C. McKenna, który nadzorował powstawanie najlepszych seriali wojennych ostatnich lat: „Kompanii braci” oraz „Pacyfiku”. Efekt jego pracy oraz duetu scenarzystów widać na ekranie. Serial zrealizowany jest z rozmachem, jak dobre kino wojenne, a sam scenariusz wydaje się być po pierwszym odcinku przyzwoicie napisaną historią gatunkową. Bez fajerwerków, z czytelnymi postaciami, choć pewnie jeszcze niejedna narracyjna przewrotka wydarzy się w kolejnych odcinkach.