Na ogrodzeniu XIX-wiecznego budynku w Paryżu, w którym mieści się francuska siedziba Google'a, wisi tabliczka z napisem „I'm feeling lucky" – nawiązująca do przycisku na stronie głównej wyszukiwarki (w polskiej wersji: Szczęśliwy traf). Napis musiał zakrawać na niezamierzoną ironię, gdy w maju do Google'a przybyły francuskie służby w ramach śledztwa w sprawie unikania opodatkowania.
Firmy z Doliny Krzemowej działające na rynkach Unii Europejskiej – w której mieszka 508 mln konsumentów – szczęścia ostatnio za dużo nie mają. Bo unijni regulatorzy stają się coraz bardziej aktywni. Podczas gdy Francuzi przyglądają się praktykom podatkowym Google'a, Komisja Europejska zajmuje się zarzutami o złamanie prawa antymonopolowego w przypadku usług Androida, reklam i wyszukiwania produktów. Na Apple'a Komisja nałożyła już nakaz zapłaty 14,5 mld dol. z tytułu zaległych podatków, w związku z optymalizacją podatkową stosowaną przez firmę w Irlandii. Śledztwo jest prowadzone także w przypadku sytuacji podatkowej Amazona i cen Kindle'a.
Unia zastanawia się nad wprowadzeniem obowiązku, by firmy oferujące usługi (głównie filmy) w transmisji strumieniowej miały w swoich katalogach co najmniej 20 proc. produkcji europejskich. W Hiszpanii, Niemczech, Francji i na Węgrzech Uber i Airbnb walczą z lokalnym prawem pracy, które zakazuje im rozszerzania działalności. Niemieckie organy antymonopolowe sprawdzają czy warunki korzystania z Facebooka nie naruszają w nieuczciwy sposób prywatności użytkowników, a sprawy sądowe dotyczące procedur dzielenia się danymi przez sieci społecznościowe doprowadziły do weryfikacji transatlantyckiego porozumienia w sprawie przesyłania danych. A wszystko to miało miejsce tylko w tym roku. I rozwinie się w kolejnych latach – tym bardziej, że przepisy o ochronie danych osobowych, które Unia przyjęła w tym roku (jeszcze nie obowiązują), nadadzą jej organom szereg uprawnień do karania firm, jeśli te naruszą prawa użytkowników.
Oszołomienie amerykańskich hegemonów technologicznych nie zaskakuje. Od prawie 15 lat (czyli odkąd Microsoft ułożył się z Departamentem Sprawiedliwości USA w sprawie naruszeń prawa antymonopolowego) w dużej mierze udawało im się bowiem unikać istotnych procedur regulacyjnych władz federalnych. – Podejście Stanów przekonało firmy, że mogą robić, co chcą – mówi inwestor Alex van Someren, wspólnik w Amadeus Capital Partners.
Koncerny internetowe generalnie twierdzą, że są ofiarami protekcjonizmu, karanymi za technologiczną niemoc Europy. – Ale Dolina Krzemowa musi się nauczyć dostosowywać do obcych systemów prawnych – uważa Jacques Derenne, szef działu ds. unijnego prawa konkurencji w kancelarii prawnej Sheppard, Mullin, Richter & Hampton. – Zbyt wiele firm wciąż nadziewa się na różnice międzykulturowe – dodaje.