Gdyby transakcja doszła do skutku, Orange znacząco wzmocniłby swoją pozycję na rodzimym rynku telekomunikacyjnym, na którym od dawna zmaga się z rosnącą konkurencją. Francuska firma z siedzibą w Paryżu już od miesięcy prowadziła intensywne rozmowy z operatorem telefonii komórkowej i stacjonarnej, należącym do grupy Bouygues.
Chociaż strony ustaliły ostateczny termin wydania decyzji na koniec bieżącego weekendu, rozmowy zostały zerwane już w piątek. - Po przeprowadzeniu dogłębnej dyskusji z Bouygues Telecom, zarząd Orange zadecydował, że umowa dotycząca możliwej konsolidacji biznesów nie zostanie osiągnięta – poinformowała firma Orange.
W oddzielnym oświadczeniu grupa Bouygues jako najważniejsze przyczyny zerwania umów podała rozbieżność zdań obydwu stron w takich kwestiach, jak przysługujące pracownikom gwarancje społeczno-socjalne, wielkość udziałów Bouyguesa w zyskach Orange, przyszła decyzyjność grupy oraz wycena jej filii telekomunikacyjnej. Bouygues oszacował wartość swojego operatora na 10 mld euro.
Trudności w znalezieniu konsensusu okazały się nie do obejścia. Gdyby transakcja doszła do skutku, liczba operatorów sieci komórkowej we Francji pomniejszyłaby się do trzech największych graczy. Firma Orange znacząco zaoszczędziłaby dzięki temu na wielu wydatkach, m. in. powiązanym z obsługą klienta. Grupa Bouygues skorzystałaby natomiast na zawarciu partnerstwa z francuskim rządem, będącym jednym z największych udziałowców Orange (obecnie kontroluje ok. 25 proc. akcji firmy).
W negocjacjach brały również udział konkurencyjne firmy telekomunikacyjne działające na francuskim rynku, Iliad oraz Numericable-SFR. Odkąd spółka Iliad weszła na rynek w 2012 r., momentalnie wywołując silną obniżkę cen swoją przecenioną ofertą, europejscy operatorzy zaczęli masowo dokonywać fuzji i przejęć, by utrzymać swoją pozycję. Klienci korzystają na tym coraz tańszymi pakietami telefonicznymi, oferowanymi przez największych operatorów.