Incydent ten, o którym po raz pierwszy poinformowała jedna ze stacji telewizyjnych w Seattle, wywołał nową falę obaw związanych z zagrożeniami bezpieczeństwa i prywatności wynikającymi z coraz powszechniejszego korzystania z urządzeń podłączonych do Internetu - informuje FT.
"Poczułam, jakby ktoś dokonał inwazji na moją strefę prywatności" - powiedziała kobieta reporterom telewizji. "Nigdy więcej nie włączę tego urządzenia, bo nie mogę mu ufać" - dodała.
Amazon potwierdził, że taki incydent miał miejsce, opisując go jako wynik "nieprawdopodobnego" łańcucha zdarzeń.
Firma twierdzi, że głośnik Echo został aktywowany, bo usłyszał w rozmowie słowo brzmiące jak "Alexa" (imię cyfrowej asystentki Amazona zainstalowanej w głośniku, które wybudza urządzenie ze stanu czuwania). Kolejne słowa z rozmowy głośnik zinterpretował jako polecenie "wyślij wiadomość". Alexa zapytała wtedy "do kogo?", a nazwisko, które chwilę później padło w rozmowie dopasowała do osoby z książki adresowej kobiety. Alexa następnie poprosiła o potwierdzenie, że ma wysłać zapis rozmowy do tej osoby, a słowo "tak", które padło w rozmowie potraktowała jako potwierdzenie.
"Niewiele jest sytuacji tak nieprawdopodobnych jak ten ciąg zdarzeń, ale spróbujemy uczynić taką sytuację jeszcze mniej możliwą w przyszłości" - napisał Amazon w oświadczeniu.