– Zaprezentujemy ponad 20 ważnych i różnorodnych spektakli najważniejszych polskich inscenizatorów – mówi „Rz" Bartosz Szydłowski, dyrektor Boskiej Komedii. Zaprezentujemy m.in. „Nie-Boską komedię. Wszystko powiem Bogu!" Moniki Strzępki, „Plac Bohaterów" Krystiana Lupy, „Francuzów" Krzysztofa Warlikowskiego, „Męczenników" Grzegorza Jarzyny i „Hamleta" Krzysztofa Garbaczewskiego.
Odbędzie się prapremiera sztuki „Kalkstein/Czarne słońce" Julii Holewińskiej.
– Ludwik Kalkstein to materiał na kilka życiorysów – powiedziała nam autorka sztuki. – Jako młody chłopak działał w AK, dostał Krzyż Walecznych, potem w wyniku aresztowania, ale też megalomanii, przeszedł na stronę Niemców. W powstaniu warszawskim walczył w szeregach SS. Po wojnie kilkanaście razy zmieniał nazwisko. Do Związku Literatów Polskich przyjął go Jerzy Andrzejewski. W latach 80. wyjechał do Monachium, gdzie rozpracowywał ludzi z Radia Wolna Europa. Pisząc o Kalksteinie, zastanawiałam się, co dziś znaczą słowa: „ojczyzna", „bohater", „naród". Bardzo ważna w sztuce jest dla mnie postać Ojczyzny, zbiorowego wyobrażenia naszej histerii i obsesji. Jak Kalkstein postać Ojczyzny charakteryzuje się megalomanią, brawurą, okrucieństwem, dobrem i złem.
Kolaborant
Ludwik Kalkstein, bohater spektaklu Joanny Grabowieckiej, idealnie nadaje się do podjęcia wątku zdrady, która z perspektywy jednego narodu jest hańbą, drugiego zaś – bohaterstwem. Holewińska przygląda się temu zjawisku z dystansem, za punkt wyjścia biorąc romantyczny mit Mickiewiczowskiego Wallenroda.
Autorka pokazuje dwie skrajnie różne postaci z rodziny Kalksteinów. Krystian Kalkstein-Stoliński porzucił służbę u króla Fryderyka Wielkiego, by bronić przynależności Prus do Polski. Inaczej potoczyły się losy Ludwika. Po okrutnym śledztwie kolaborował z Niemcami. Jego ofiarą padł generał Stefan Grot-Rowecki i kilkaset osób z Armii Krajowej. Po tej klęsce już się nie odbudowała. Konsekwencją było m.in. fatalne przygotowanie powstania warszawskiego.