Zrealizowane przez Pawła Woldana i według jego scenariusza przedstawienie składa się z dwóch równolegle prowadzonych wątków. Pierwszy – stanowiący ramę opowieści – przypomina chwile po zamachu na papieża 13 maja 1981 roku na placu św. Piotra i jego pobyt w klinice Gemelli, gdzie ratowano mu życie. Drugi to sceny retrospektywne z życia Karola Wojtyły, zanim jeszcze został papieżem.
– Pomyślałem, że te drogi są i komplementarne, i równoległe – wyjaśnia reżyser. – Retrospektywne epizody zostały tak wybrane, by opowiedziały, z czym mierzył się kardynał Wojtyła, gdy miał świadomość, że może zostać papieżem. W kazaniu, które wygłosił po śmierci Jana Pawła I w kościele św. Stanisława w Rzymie, mówił, że przyjąć godność papieża to zgodzić się na przyjęcie krzyża, co spełniło się 13 maja 1981 r., gdy dokonano zamachu na jego życie. 27 lat jego pontyfikatu skończyło się też cierpieniem, odchodzenie Jana Pawła II było symbolem krzyża.
Cierpienie nie dotyczy tylko ludzi wierzących, dosięga nas wszystkich. Wielu z nas doświadcza choroby, jakiegoś granicznego bólu, które potrafią zmienić perspektywę patrzenia na własne życie. Czy jesteśmy gotowi na przyjęcie cierpienia, a także wyzwań? O tym także ma opowiedzieć ten spektakl.
Paweł Woldan jest autorem kilkudziesięciu dokumentów, m.in. o prymasie Stefanie Wyszyńskim, Karolu Wojtyle, o polskim Kościele. Na pytanie, co w spektaklu jest istotniejsze, warstwa dokumentalna czy fabularna, odpowiada:
– Moje doświadczenia bardzo się przydały. Wszystkie sceny są oparte na dokumentach, wspomnieniach, rozmowach ze świadkami żyjącymi czy już nieżyjącymi. Ale są i sytuacje przez mnie wymyślone. Gdy Karol Wojtyła, będąc na obozie z Półtawskimi, dowiaduje się o śmierci Pawła VI, wymyśliłem, że padał rzęsisty deszcz z hukiem piorunów. Potem kardynał Dziwisz opowiedział mi, że tak było naprawdę.