Rzeczpospolita: Po tym jak Ministerstwo Kultury cofnęło dotację na Festiwal Dialog we Wrocławiu, dlatego że poza programem została zaproszona „Klątwa" Olivera Frljicia, dyrekcja musiała zrezygnować z pokazu polskich spektakli. Pokaże je, ponieważ uzyskała pieniądze ze zbiórki społecznej. Resort tworzy przeszkody, festiwale z pomocą widzów je omijają. Czy mamy do czynienia z otwartą wojną ideologiczną i ekonomiczną?
Wanda Zwinogrodzka: „Resort tworzy przeszkody", powiada pan, a konkretnie? Czy zakazuje prezentowania „Klątwy"? Skądże! Wstrzymuje dotację dla festiwalu, który ją forsownie promuje, ponieważ spektakl budzi sprzeciw pokaźnej części podatników, których pieniędzmi resort dysponuje. Okazałby im jawne lekceważenie, ignorując ich opinię. Inna część podatników chce „Klątwę" obejrzeć. Ich prawo. Słuszne jednak wydaje się, by robili to na własny rachunek, zamiast sięgać do wspólnej, zasilanej także przez tych, których „Klątwa" spotwarza. Z tych funduszy, skądinąd szczupłych, rozsądniej jest finansować poczynania, które cieszą się powszechnym uznaniem, nie wywołują aż tak dramatycznych antagonizmów.
Niedługo będą składane wnioski o dofinansowanie festiwali w 2018 roku. Mijający rok pokazał, że podpisana umowa może nie mieć znaczenia, jeśli artysta goszczący na festiwalu wzbudza kontrowersje. Tak było z Maltą w Poznaniu, która niewypłaconą dotację uzupełniła publiczną zbiórką. Czy jest lista artystów zakazanych lub spektakli, które powodują, że na dotację nie ma szans?
Pan redaktor ma słabość do teorii spiskowych?
Chodzi o ustalenie faktów.