Rz: „Lekcję polskiego" Anna Bojarska napisała w 1988 roku i prawie od razu odbyła się jej premiera w warszawskim Teatrze Powszechnym. Reżyserował Andrzej Wajda, a Kościuszkę zagrał Tadeusz Łomnicki. To ważne przywołanie?
Artur Żmijewski: Nie pamiętam zbyt dobrze tego otoczonego legendą przedstawienia, ale że się o nim mówiło – owszem. Rok 1988 nie był jeszcze w oczywisty sposób czasem przełomu, jeszcze nie było wyborów, nowej władzy i pewności, że świat zacznie się zmieniać. Pamiętam ten czas jako student PWST, kiedy z kolegami zastanawiałem się co dalej, bo sytuacja była wówczas – zarówno w teatrze, jak i na ulicach – dość beznadziejna. Nikt z nas nie był pewny, co się wydarzy, kiedy skończy się nasza szkolna edukacja. Czy znajdziemy miejsce w teatrze i czy w ogóle gdzieś się zatrudnimy. A to przedstawienie mówiło wprost o powstaniu. Zdania ze sztuki, że trzeba mieć żądzę wolności, walczyć – miały moc inspirującą. Dziwne, że cenzura tego nie przycięła, bo na dobrą sprawę to przedstawienie mogło się też stać jakimś zapalnikiem, podobnym do „Dziadów" Dejmka w 1968 roku. A potem przez wiele lat „Lekcja polskiego" w ogóle nie była grana, choć jak dzisiaj czytam tę sztukę, widzę, że wcale się nie zestarzała.
Co jest jej siłą?
Opowiadanie o ludziach, ich motywacjach działania. To historia nie tylko o Tadeuszu Kościuszce – bohaterze, ale i o człowieku. Epizod, o którym opowiada utwór, miał miejsce naprawdę. Pokazuje ostatnie lata życia Kościuszki spędzone na emigracji w Szwajcarii, jego wzruszającą relację z nastoletnią córką gospodarzy, którą uczył języka polskiego. Ale nie tylko. Zrodził się między nimi rodzaj więzi duchowej, która dosładzała Kościuszce te ostatnie lata. A było co. Przez rodaków został przecież odsądzony od czci i wiary, bo insurekcja upadła. Kościuszko rozumiał: „gdyby mi się udało, każdy przyznałby mi rację – rozstrzyga sukces". To bardzo aktualne. Zwycięzców się nie sądzi. Chętnie nosi ich się na rękach, ale tylko do pewnego momentu, gdy zaczynają mówić prawdę – czyli, jak to było naprawdę z tym wygrywaniem. I też o tym jest ta sztuka.
Czego dowiedział się pan o Kościuszce?