Często się zdarza, że spektakle dyplomowe mają pewien rodzaj umowności, „studenckości", co pozwala traktować je jako rodzaj ćwiczenia z aktorem, pokazanie możliwości jego warsztatu. Ogląda się je często jak reżyserski szkic przedstawienia, które potem powstanie na profesjonalnej scenie z udziałem doświadczonych, uznanych aktorów.
Inscenizacja dwóch jednoaktówek Strindberga przygotowana przez Jana Englerta w Teatrze Collegium Nobilium ze studentami IV roku Akademii Teatralnej wykracza poza tę regułę. To w pełni profesjonalny spektakl, który może być grany w zawodowym teatrze. Reżyser obdarzył swych studentów zaufaniem i postawił szczególnie trudne zadanie. Wprowadził w świat emocji Augusta Strindberga, jego obsesji, skrywanych namiętności, wyobcowania.
Prezentując mroczne historie rodzinne, Jan Englert uchyla drzwi do czyśćca. Całość jest wyreżyserowana z niebywałą precyzją. Tu nawet krajana, a potem rozkwaszona pomarańcza ma znaczenie.
Tytuł pierwszej opowieści – „Pelikan" – jest dość przewrotny. Główna postać, matka, jest zaprzeczeniem tytułowego ptaka, który w symbolice chrześcijańskiej żywi dzieci własną krwią. Jest obłudną, wręcz wampiryczną istotą (mocna rola Ewy Prus). Zadręczyła męża, a z niepojętej chciwości zaniedbuje dzieci.
Maria Sobocińska oraz Kamil Studnicki stworzyli przejmujące wizerunki Gerdy i Fryderyka, rodzeństwa całkowicie stłamszonego przez matkę, dość nieporadnie skrywającą przed nimi romans z własnym zięciem (Mateusz Kmiecik). Gerda i Fryderyk stają się niezdolni do normalnego życia, poruszają się w nim jak lunatycy we śnie, pogodzeni ze swą przegraną. Fryderyk w ujęciu Studnickiego bardzo przypomina postaci ze spektakli Bernharda Krystiana Lupy.