Rz: Prezydent Andrzej Duda ogłosił na obecny rok Narodowe Czytanie „Wesela", ale pan zdecydował się na inscenizację już wcześniej.
Jan Klata: Bezpośrednim powodem wystawienia „Wesela" jest samo „Wesele"! Jeśli ktoś zna dramat w bardziej trafny, w dojmujący sposób przedstawiający polską zbiorowość i bolesną prawdę o Polsce – niech powie. Według mnie na pewno nie są to ani „Dziady", ani „Kordian". „Wesele" jest również znakomitą okazją do pokazania, jak niesamowity mamy w Starym Teatrze zespół. Ogromne szczęście i zaszczyt z nimi pracować, ze wszystkimi pokoleniami, od legend Starego Tearu: Anny Dymnej, Elżbiety Karkoszki, Andrzeja Kozaka, Mieczysława Grąbki, Edwarda Lindego-Lubaszenki i Jana Peszka, aż po najmłodszych artystów. Niezwykle się układa w Starym Teatrze sztafeta pokoleń. Mieczysław Grąbka występował w „Weselu" Andrzeja Wajdy w 1963 roku! Elżbieta Karkoszka grała wtedy Isię. Jan Peszek, jak sam mówi, grał już wszystkie role oprócz Racheli. Wielopokoleniowość zespołu jest w polskiej tradycji teatralnej wielkim skarbem. Tak jak sztuka Wyspiańskiego jest papierkiem lakmusowym społeczeństwa, tak „Wesele" będzie testem naszej zespołowości.
Jest pan znany z oryginalnej oprawy muzycznej spektakli. Co usłyszymy teraz?
Jako weselną kapelę zaprosiłem na scenę blackmetalową grupę Furia, która określa swoją muzykę mianem nekrofolk, niezwykle trafnym zresztą. Obecność Furii w spektaklu jest bardzo mocna, zasadnicza, nadaje „Weselu" niesamowity kontekst.
Czy Furia skomponowała premierowy materiał?