Baryton to naturalny głos męski, nas jest najwięcej, znacznie więcej niż tenorów. Ale nie czuję presji konkurentów, świat jest dziś wystarczająco duży, by pomieścić wszystkich dobrych śpiewaków. Jedyna rywalizacja, jaka mnie interesuje, toczy się w czasie spektaklu, i jest pozytywna, bo inspirujemy się wzajemnie po to, by osiągnąć wspólny sukces.
Był taki moment, kiedy uwierzył pan, że się panu powiedzie?
Zawsze staram się myśleć pozytywnie, może dlatego rzadko choruję, wierzę, że siła umysłu ma nieograniczoną moc. Oczywiście czasem dopada mnie przeziębienie, zdarza mi się występować z wysoką gorączką, bo na tyle panuję nad swoją techniką, że mogę wtedy śpiewać, utrzymując odpowiedni poziom. Natomiast był rzeczywiście moment, kiedy poczułem, że z tak opanowanym głosem i repertuarem jestem gotowy, by wypłynąć w świat. Powiedziałem sobie wtedy, że jeśli w ciągu dwóch lat nikt się po mnie nie zgłosi, zacznę jeździć do różnych teatrów na przesłuchania. Okazało się, że usłyszano mnie w Warszawie, w Operze Narodowej i zaproszenia zaczęły nadchodzić, a życie nabrało tempa.
Psychicznie też był pan na to przygotowany?
Od dziecka wiem, co to występ. Moi rodzice byli związani z zespołem Mazowsze, moja starsza siostra jest artystką, a scena zawsze była moim drugim domem. Jeśli dziś mam tremę, to taką, która mnie mobilizuje. A im większa scena i więcej osób na widowni, tym bardziej czuję się uskrzydlony. Wiem, co potrafię, na co trzeba zwracać uwagę, starałem się podpatrywać i uczyć się od starszych kolegów. A głos z wiekiem nabiera mocy, przestrzeni, możemy sięgać po coraz bardziej dramatyczne role, jeśli natura plus nasza wiedza nas do tego predestynują. Długo odmawiałem na przykład roli Don Giovanniego, dopiero kiedy zaśpiewałem w różnych operach Verdiego czy Donizettiego, poczułem, że mogę się z nią zmierzyć. Zadebiutowałem w Opera Bastille w Paryżu, gdzie wszyscy pytali się, która to z kolei moja produkcja „Don Giovanniego". I o to chodzi w tym fachu, by wyjść na scenę, kiedy jest się na to gotowym i nikt nie bierze cię za debiutanta.