"Człowiek z La Manchy": Warto mieć marzenia jak Don Kichot

?Teatr Powszechny w Radomiu na 40-lecie wskrzesza mit błędnego rycerza, nawiązując także do swych świetnych tradycji musicalowych.

Aktualizacja: 24.10.2017 17:21 Publikacja: 24.10.2017 17:07

„Człowiek z La Manchy” ma wyrównany, wysoki poziom

„Człowiek z La Manchy” ma wyrównany, wysoki poziom

Foto: Marian Strudziński/mat. pras.

Waldemar Zawodziński należy do twórców teatralnych, którzy pięknie marzą i potrafią realizować własne marzenia. Udowodnił to choćby wieloletnią dyrekcją Teatru im. Jaracza w Łodzi. Teraz w Radomiu przygotował spektakl godny jubileuszu tego teatru.

Musical „Człowiek z La Manchy”, jak pokazały nie tylko polskie doświadczenia, skazany jest na sukces i tak zapewne będzie w Radomiu. Utwór Dale’a Wassermana z muzyką Mitcha Leigha dotyka mitu Don Kichota, rycerza o smętnym obliczu, i pokazuje jego nieustającą walkę z otaczającą rzeczywistością.

Mimo oddanego klimatu epoki (zwłaszcza w kostiumie i scenografii) Zawodziński stworzył spektakl korespondujący z dzisiejszymi emocjami. Rycerz o smętnym obliczu w ujęciu utalentowanego Łukasza Mazurka jest współczesnym nieudacznikiem o szlachetnych marzeniach, który chyba sam nie wierzy w możliwość ich realizacji.

Znacznie ciekawszą postacią jest Sancho Pansa. Łukasz Stawowczyk ma w sobie siłę, więc to on motywuje swego pana do działania, dodaje otuchy i utrzymuje w przekonaniu, że warto podążać za szalonymi marzeniami. Odkryciem spektaklu jest zjawiskowa Sabina Karwala jako Dulcynea. Świetnie pokazała, że kobieta zepchnięta przez życie na dno pod wpływem miłości rozkwita i nabiera siły, potrafiąc wznieść się na wyżyny piękna.

Koniecznie trzeba też dostrzec odtwórcę postaci Alejandra i Faworyta – bardzo dobrego aktorsko i wokalnie Mateusza Michnikowskiego. Na scenie jest wulkanem energii, poza nią – stonowany i nieco zagubiony, w czym przypomina swego wielkiego dziadka Wiesława Michnikowskiego. Po tym spektaklu o jego aktorskiej przyszłości można mówić z nadzieją.

„Człowiek z La Manchy” nawiązuje do najlepszych wzorców musicalowych, jakie przed laty na radomską scenę wprowadziła dyrekcja Wojciecha Kępczyńskiego. A ponieważ podczas jubileuszu obecny dyrektor Zbigniew Rybka otrzymał Złotą Glorię Artis, na wniosek zresztą miejscowego posła Marka Suskiego, pojawiła się zrozumiała sugestia, że kolejny musical w Radomiu będzie o Katarzynie Wielkiej. Przetarto już szlaki dla tej postaci w teatrze dramatycznym, pora na spektakl muzyczny. Sukces murowany, choć radomski teatr i tak nie narzeka na frekwencję.

Teatr
Nie żyje Ewa Dałkowska. Była artystką ponad podziałami
Patronat Rzeczpospolitej
Latem Warszawa oddycha komediami Teatru Capitol
Teatr
„Wyzwolenie” Klaty, Pokaz Mistrzowski XXXI Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych
Teatr
Niemiecki teatr doby migracji i AfD
Teatr
Klata rozpocznie dyrekcję w Narodowym słynnym „Weselem” ze Starego z jego gwiazdami