Wystawa w Martin-Gropius-Bau o Pinie Bausch. Tylko ciało prawdę ci powie

Słynna berlińska galeria zdradza, jak niepowtarzalna Pina Bausch łączyła życie z tańcem.

Aktualizacja: 21.11.2016 19:26 Publikacja: 21.11.2016 17:21

Foto: Martin-Gropius-Bau

W Martin-Gropius-Bau, jednej z najważniejszych berlińskich galerii – nietypowy pokaz: dokumentacja dokonań Piny Bausch. A także etapy kształtowania się jej osobowości, stylu; proces formowania zespołu.

Wielka gwiazda współczesnego tańca zmarła ponad siedem lat temu, lecz ta wystawa daleka jest od koturnowego podejścia. To raczej próba dyskretnego zbliżenia się do Piny. Wystawa jest celowo skromna, oparta na instynktownym porozumieniu odbiorcy z bohaterką, na wspólnocie wrażliwości.

Najpierw widz musi się wyciszyć, pozostawić na zewnątrz zgiełk wielkiego miasta. Dlatego przestrzeń ekspozycyjna tonie w mroku.

Droga dookoła serca

Centrum wystawy, jak mówią organizatorzy – jej serce – tworzy rekonstrukcja Lichtburga, starego kina w Wuppertalu, gdzie Pina Bausch urządziła salę prób. Tam też odbywały się spektakle, rozmowy, warsztaty. Odtworzony Lichtburg oddaje tamten magiczny klimat – gigantyczna hala, cztery wielkie lustra, tu i ówdzie wiszą jakieś ciuchy, na ekranie – twarze członków zespołu Tanzteater.

Owo „serce" otacza dukt dokumentacyjny. Chronologia zachowana, lecz skąpo z informacjami, żeby nie przegadać zjawiska. Na ścianach i w gablotach plakaty, programy i zdjęcia z początków kariery Bausch.

Trasę zamyka jedyne w tej przestrzeni mocne uderzenie skalą i kolorem: na dużym ekranie oglądamy fragment spektaklu „Danzón" z 1995 roku, z zapierającą dech w piersiach końcówką: tańcem młodego mężczyzny na tle sfilmowanego akwarium pełnego egzotycznych ryb.

Teraz wielokrotnie powiększone ryby przytłaczają drobną, ubraną w czerń kobiecą sylwetkę. To Pina. Wykonuje ruchy płynne, zarazem nierealne, jak we śnie, w transie. Na ekranie widać jej cień... Zapis tego tańca powstał dekadę przed śmiercią twórczyni Wuppertal Tanzteater. Ale performance wmontowano w scenerię akwaryjną dwa lata po jej odejściu...

Trwają dyskusje, czy to uprawniony moralnie zabieg. Kwestia trudna do rozstrzygnięcia, jak pytanie, czy zespół powinien nadal istnieć.

Kim jesteś

Warto zobaczyć, w jaki sposób Bausch osiągała tak zdumiewające efekty. Najpierw jej niemal psychoterapeutyczne podejście do członków zespołu. Z każdym rozmawiała o najgłębszych przeżyciach, zranieniach i niepowodzeniach. Wyciągała traumy, radości, momenty uniesienia. Obserwowała, jak człowiek porusza się poza sceną, i wykorzystywała to w przedstawieniach.

Kiedyś, podczas tournée na Sycylii, „zadała" pracę dodatkową: rysowanie drzewa. W Berlinie wystawiono te szkice. Są tak różne jak tancerze Piny. Sama na wyjazdach dużo fotografowała, bez pretensji do profesjonalizmu. Plon pokazano możliwie najbanalniej: zdjęcia rozrzucone po blatach stołów, przyciśnięte szklaną taflą. Powie ktoś – tak robi się w domu! I o to właśnie, o atmosferę luzu i naturalności, chodziło trzem kuratorom, wśród których znalazł się Salomon Bausch, syn Piny ze związku z Ronaldem Kayem. Jej pierwszy mąż, scenograf i kostiumolog Rolf Borzik, zmarł na leukemię w 1980 roku. Potem do końca współpracowała ze scenografem Peterem Pabstem, kostiumy powierzając byłej tancerce, następnie swej asystentce Marion Cito.

Po prostu być

Całość zamyka dział nazwany po prostu „zespół". W ciągu 36 lat kierowania Tanzteater Pina współpracowała ze 125 tancerzami. Znalazłam polskie nazwisko: Janusz Skubicz – spędził 15 lat w zespole z Wuppertalu. Odszedł w latach 90., kiedy świat zaakceptował styl Bausch, jej metody i wizję. Wcześniej: „to były czasy pionierskie", opowiadał Skubicz, „kiedy publiczność po zakończeniu spektaklu krzyczała, protestowała, obrażała nas. Wtedy akcja teatralna miała niewiele wspólnego z tym, co się działo dookoła na świecie".

Formując ekipę, Bausch zmieniła baletowe obyczaje: nie eliminowała tancerzy w bardziej zaawansowanym wieku, znajdowała dla nich role, pozwalała im zostać na scenie tak długo, jak sami chcieli. I chciała, żeby każdy pozostawał sobą. Tworzyła spektakle eksponujące ułomności, potknięcia, oddała mizerię człowieczej cielesności; uświadomiła daremność prób przeciwstawiania się losowi, naturze, upływowi czasu.

Co ciekawe, początki choreograficznej twórczości Piny zbiegły się z wybuchem eksperymentów z ciałem w sztukach wizualnych. Jej performance'y z lat 70. i 80. plasowały się blisko działań międzynarodowej grupy Fluxus; nieopodal poszukiwań Mariny Abramović, Valie Export, Vito Acconci. Ale odbiorcom łatwiej było zaakceptować ten rodzaj aktywności u artystów wizualnych niż na scenie teatralnej. Wielkie sukcesy Tanzteater nadeszły dopiero w kolejnej dekadzie.

W ostatnim pokoju galerii sześć ekranów tworzy fryz ciągnący się przez całą ścianę. Na nim – symultanicznie wyświetlane urywki przedstawień, a raczej ich zakończenia. Oto korowód ekipy grającej w „Goździkach", powtarzającej te same, dalekie od gracji gesty; oto zespół podczas ukłonów; tancerze wbiegają na scenę w typowy dla siebie sposób, nie siląc się na wdzięczne ruchy. Nagle pojawia się ona, krucha drobinka w czerni. Poważna. Skromna. Świadcząca całą sobą, że tylko prawda jest godna sztuki.

Oglądałam wystawę ze ściśniętym gardłem, podobnie jak spektakle Piny. Bo ona w Gropius-Bau, znów się pojawiła, jak zwykle intensywnie obecna poprzez swą empatię dla ludzi.

Pina Bausch and the Tanzteater. Martin-Gropius-Bau, Berlin, wystawa czynna do 9 stycznia 2017

W Martin-Gropius-Bau, jednej z najważniejszych berlińskich galerii – nietypowy pokaz: dokumentacja dokonań Piny Bausch. A także etapy kształtowania się jej osobowości, stylu; proces formowania zespołu.

Wielka gwiazda współczesnego tańca zmarła ponad siedem lat temu, lecz ta wystawa daleka jest od koturnowego podejścia. To raczej próba dyskretnego zbliżenia się do Piny. Wystawa jest celowo skromna, oparta na instynktownym porozumieniu odbiorcy z bohaterką, na wspólnocie wrażliwości.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Taniec
Trzy nosy Pinokia. Premiera Polskiego Baletu Narodowego
Taniec
Josephine Baker: "zdegenerowana" artystka w spódniczce z bananów
Taniec
Rhythm of the Dance – ogromne zainteresowanie i dodatkowe spektakle w Polsce
Taniec
Agata Siniarska zatańczy na festiwalu w Berlinie
Taniec
Taneczne święto Indii