Dzięki jaskrawym kulom Wojciech Fangor tak rozwibrował naszą wyobraźnię, że zupełnie zapomnieliśmy, że był również świetnym plakacistą. W latach 50., kiedy zasłynął jako twórca kanonicznych dzieł malarskich socrealizmu, dał się poznać również jako jeden ze współtwórców polskiej szkoły plakatu. W latach 1953–1961 wykonał około stu dzieł oraz wiele rysunków do „Życia Warszawy".
W plakacie, podobnie jak w malarstwie, stosował podobne motywy plastyczne. Operował monumentalną, mocną formą, syntetyczną i uproszczoną. To właśnie jego plakat do filmu René Clémenta „Mury Malapagi" namalowany w 1952 roku uznano za ten, który zainicjował polską szkołę plakatu. Była zjawiskiem bez precedensu, które wyróżniało naszych artystów w świecie.
Samo określenie powstało na początku lat 60. XX wieku. Dotyczyło osiągnięć grupy artystów plakatu, którzy zdobyli międzynarodowy rozgłos i uznanie. Im właśnie poświęcona jest nowa seria wydawnictwa BoSz, a jednym z bohaterów jest Wojciech Fangor.
Plakaty naszych twórców dodawały kolorytu szarym PRL-owskim ulicom. Oprócz typowych prac propagandowych wychwalających sojusze z bratnimi narodami socjalistycznymi i uchwały kolejnych zjazdów PZPR czy sławiących Święto Pracy i Manifest lipcowy były plakaty reklamujące spektakle teatralne, premiery filmowe, wystawy czy przedstawienia cyrkowe.
Plakaty do filmów światowych reżyserów wzbudzały podziw nie tylko krytyków sztuki, ale i samych mistrzów kina. Były zróżnicowane stylistycznie, cechowały je lapidarność i oszczędność formy oraz nowatorskie liternictwo. Oglądając zaś niektóre z plakatów, ma się dziś wrażenie, że ich autorzy mieli większą swobodę. Że w niektórych przypadkach, zgadzając się na zrobienie plakatów typowo propagandowych, mogli sobie pozwolić na pewien oddech i ironię, gdy opowiadali o teatrze czy kinie.