Ta największa od lat ekspozycja Muzeum Narodowego w Krakowie rozbudza wyobraźnię i zachęca do szukania odpowiedzi na pytania, z czym się identyfikujemy i co nas kształtuje. Jest naszą wizytówką, ale potrafi też zaskoczyć.
Do pokazu wybrano ponad 600 zabytków i dzieł sztuki z kolekcji tego największego i najstarszego z muzeów narodowych w Polsce. Wystawa wpisuje się w nadchodzące obchody stulecia odzyskania niepodległości przez Polskę. A tytuł z hasztagiem, znakiem często używanym w mediach społecznościowych, podkreśla związki współczesności z przeszłością. Bo też poczucie tożsamości i zbiorowych więzi nie istnieje bez relacji z dziedzictwem kulturowym.
Wystawę otwiera księga darów dla muzeum z lat 1879–1894. Na pierwszej pozycji znajduje się w niej wpis obrazu Henryka Siemiradzkiego „Pochodnie Nerona", który dał początek krakowskim zbiorom. Samego dzieła nie ma na wystawie w Gmachu Głównym. Aby je zobaczyć, trzeba odwiedzić oddział muzeum w Sukiennicach, bo też skarbnicę narodowych dóbr tworzy wiele miejsc.
Ale i tak wystawa w Gmachu Głównym, zajmująca parter i dwa piętra, przyprawia o zawrót głowy. W pierwszej chwili pośród zgromadzonych dzieł i pamiątek czujemy się jak w labiryncie. Narracja zupełnie nie liczy się z chronologią. Mimo to totalny chaos nam nie grozi. Pokaz porządkują cztery hasła: „geografia", „język", „obywatele" i „obyczaj". Andrzej Szczerski, kurator wystawy i wicedyrektor muzeum, tłumaczy, że odpowiadają one kategoriom zaczerpniętym z antropologicznych i historycznych studiów nad kulturami narodowymi.
Pierwsza kategoria odnosi się do terytoriów, na których dana kultura wyrasta, choć z tą tezą można polemizować, powołując się na słowa Poety z „Wesela" Wyspiańskiego: „Po całym świecie możesz szukać Polski, panno młoda, i nigdzie jej nie najdziecie". Bo naprawdę jej miejsce jest w sercu: „A to Polska właśnie".