Był rzeźbiarzem i malarzem, docenionym w Wiedniu i Paryżu. Jego sztuka była wielowątkowa, mieszały się w niej symbolizm, erotyka, filozofia i publicystyka. A biografię wyróżnia niezwykła odmiana losu. Talent i mecenasi, których miał szczęście spotkać, pomogli mu wydobyć się ze skrajnej biedy.
Wcześnie osierocony, zaczynał jako samouk. Na jego pierwsze rzeźby zwrócił uwagę m.in. znany pozytywista Aleksander Świętochowski, który 19-letniemu chłopcu spod Ciechanowa zorganizował w 1896 roku pierwszą wystawę w Warszawie. A także zainicjował zbiórkę na jego kształcenie, co pozwoliło mu na studia w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie.
Był jeszcze studentem, gdy delegacja Secesji Wiedeńskiej, zaprosiła go w 1901 na wystawę do Wiednia. Biegas pokazał tam rzeźby „Księga życia” i „Wszechświat sztuki”. Jednocześnie pierwsza z prac stała się powodem wydalenia go z krakowskiej uczelni, bo łamała akademickie schematy. Nie przeszkodziło to 24-letniemu artyście odnieść sukces w Monachium i Berlinie.
W tym samym roku znów dzięki Świętochowskiemu dostał stypendium Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie na wyjazd do Paryża. Tam młody artysta szybko zdobył zainteresowanie francuskiej krytyki oraz życzliwą opiekę baronostwa Jadwigi i Henryka Trütschelów, które wspierało go finansowo. Baronowa traktowała go wręcz jak syna. I choć nie była zachwycona jego związkiem z hinduską księżniczką Perinette Khurshedbanoo Naoroji, zapisała mu z czasem cały swój majątek.
W Paryżu Biegas pracownie miał zawsze w dobrych miejscach i na co dzień obracał się w świecie arystokratycznym. - Nigdy nie malował na zamówienie, robił to, co chciał, był niepodatny na komercyjne wpływy, bo mógł sobie na to pozwolić - mówi Piotr Sarzyński, kurator gdańskiej wystawy „Bolesław Biegas. Gdy sztuka spotyka się z polityką”.