Korespondencja z Paryża
Bardzo często postrzega się Petera Paula Rubensa jako protoplastę współczesnych artystów-przedsiębiorców: świetnie ubranych, o nienagannych manierach i znakomitym piarze, co pozwala na ciągłe kontrolowanie ich obecności na rynku sztuki. Olbrzymie pracownie takich dzisiejszych twórców jak Jeff Koons, Damien Hirst czy Takashi Murakami, w których zatrudnione są dziesiątki asystentów, z całą pewnością przypominają XVII-wieczne atelier flamandzkiego mistrza.
O ile historycy sztuki bardzo często zarzucają Rubensowi, że podpisywał swoim nazwiskiem płótna prawie w całości namalowane przez jego uczniów, o tyle zarzut tego typu niezmiernie rzadko pada w stosunku do najbardziej komercyjnych artystów współczesnych. Wręcz przeciwnie, ich zasady funkcjonowania traktowane są jako przejaw emancypacji kreatorów oraz symptom nowoczesności.
Najdroższy klasyk
Między najbardziej obecnymi na rynku artystami współczesnymi a Rubensem istnieje jednak zasadnicza różnica. Miejsce w historii sztuki tego ostatniego zostało zweryfikowane przez kilka wieków historii, słynne muzea, pokolenia krytyków, kolekcjonerów, marszandów oraz amatorów sztuki.
Sprzedany 10 lipca 2002 roku na aukcji w Sotheby’s w Londynie obraz „Rzeź niewiniątek” (1608 – 1609) za równowartość prawie 70 milionów dolarów (aktualnie wyceniany na 71 milionów euro) do dzisiaj pozostaje dziewiątym najdroższym obrazem świata. Jest jednocześnie najdroższym dziełem sztuki dawnej. W tej kategorii Peter Paul Rubens króluje w sposób niepodważalny.