Niezwykłe jest w tym rękopisie – modlitewniku, że już w XVI wieku należał do rajcy przemyskiego, wspomnianego Jakuba Wargockiego. W naszym kraju bowiem posiadanie tego typu rękopisów iluminowanych, nie było tak popularne, jak w Niemczech, Włoszech, Francji, czy Niderlandach. W XV i XVI wieku w Polsce poświadczone były niemal wyłącznie w najwyższych sferach królewskich lub książęcych. „Zwykły” rajca Wargocki nie spełniał tych kryteriów. Zapewne kupił lub otrzymał w wyniku jakiś rozliczeń finansowych od Carlo Gucciego. O tym, że traktował ten rękopis jako modlitewnik świadczą teksty dopisane własnoręcznie właśnie przez Wargockiego. To ewenement, że mamy potwierdzony rękopis tej klasy związany z dość umiarkowanie zamożnym rajcą miejskim. Dla nas jest on kolejnym świadectwem, że XVI-wieczna Polska była państwem bogatym, z mieszkańcami wrażliwymi na sztukę, w tym przypadku włoską.
Ten modlitewnik jest rzeczywiście niezwykłej urody.
Od wielu lat nie kupiliśmy tej klasy rękopisu. Podobne unikaty pojawiają się na światowych aukcjach bardzo rzadko, a tych związanych z Polską nie ma prawie w ogóle. Przypomnijmy że tylko w czasie drugiej wojny światowej kolekcje polskie były zniszczone w 70 procentach. O tym, jak cenny jest to rękopis, najlepiej świadczy fakt, że w 1713 r. jest darem biskupa wileńskiego dla Kanclerza Wielkiego Litewskiego.
Jak podają źródła trafia do zbiorów polskich w XVI wieku i co dalej się z nim dzieje?
To kolejna zagadka. Od końca XVI w. do początków 1713 r. nie wiemy, co się z nim dzieje. Po sześciu latach znów tracimy z nim kontakt aż się pojawia w listopadzie 2016 roku na aukcji w Londynie.
Za ile go kupiliście?
Ostateczna cena wynosiła ok. pół miliona złotych. Połowę tej sumy pokryła Fundacja PZU połowę wyłożyliśmy z naszego funduszu zakupowego.
W Polsce, której cenne dzieła sztuki łupione były przez szwedzki potop, zabory i wojny każdy taki zakup cieszy.
W jakim stanie jest ten modlitewnik, i czy wymaga konserwacji?