Największa – „A me stesso” odbyła się w 2002 roku w Zachęcie i była uhonorowaniem twórcy z okazji 75-lecia jego urodzin. Stanowiła nie tyle sumę jego dokonań, co pokazywała prace z kilku ostatnich lat – nieoczekiwanie odbiegających od dotychczasowych.

Na krakowską wystawę składa się ponad 100 obrazów olejnych i kilkanaście rysunków z lat 1958–2011- ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie oraz jednej prywatnej kolekcji. To także kolejna w Muzeum Manggha – po prezentacjach Andrzeja Wróblewskiego, Andrzeja Wajdy i Grupy WPROST – próba przedstawienia fenomenów sztuki polskiej XX wieku.

Zapytana o koncepcję ekspozycji Anna Król, autorka jej scenariusza i aranżacji, wyjaśnia: – Ta wystawa jest rodzajem instalacji wykonanej z prac Jacka Sempolińskiego. Wchodzimy w przestrzeń między jego obrazy z różnych lat – począwszy od najwcześniejszych – jesteśmy fizycznie w środku jego twórczości.

Nie ma podziału na tematy. Jego tworzenie było totalne, nie da się go prosto uporządkować według motywów, chociaż punktem wyjścia do malowania było zakorzenienie w przedmiocie, otoczeniu – co widać i po wielokrotnie powracających tytułach obrazów - Czaszka, Ukrzyżowanie, Krajobraz. Natomiast malarska interpretacja wykraczała bardzo daleko - to wielka totalna twórczość. Jacek Sempoliński był wielką indywidualnością – jednym z najważniejszych polskich artystów XX wieku. Gdyby żył, w marcu skończyłby 90 lat.

Spuściznę Sempolińskiego stanowi ponad 800 obrazów olejnych i kilka tysięcy rysunków.

– Fascynująca jest bezkompromisowość tego twórcy – nie tylko malowanie, ale nawet dziurawienie płócien – mówi Anna Król. – Nieskończona liczba rysunków, kresek powtarzanych, przywoływanych – porusza do głębi. Bo to nie jest twórczość modna, galeryjna, na sprzedaż.

Jego tworzenie wpisuje się też w jakimś stopniu w myślenie i estetykę Dalekiego Wschodu, zwłaszcza, gdy patrzeć na uproszczone scenograficzne obrazy z ostatniego etapu twórczości sprowadzające się do znaku, punktu.

Jacek Sempoliński, malarz, rysownik i eseista, a także wykładowca w warszawskiej ASP od 1956 roku, przyciągał studentów nie tylko swoją twórczością (uczestnik Ogólnopolskiej Wystawy Młodej Plastyki w Arsenale w 1955 roku, laureat Nagrody im. Jana Cybisa - 1977), ale i – osobowością. Bogactwem i różnorodnością zainteresowań tego artysty, można obdzielić wielu humanistów - takie wnioski płyną także z wypisów z dzienników „A me stesso” obejmujących lata 1999-2008 i opatrzonych podtytułem „Drogi i rozstaje twórczości”.

– To poruszający dziennik, szalenie intymny i ważny, bo mówiący o wątpliwościach, problemach - zarówno człowieka  jak i artysty. Wprowadza nas w niełatwy, ale bardzo interesujący świat tworzenia – dzieli się Anna Król refleksjami z lektury.

Wystawa „Jacek Sempoliński. Obrazy patrzące” potrwa do 21 marca.