Asamblażowe „Stoły-obrazy” artysty mogą wydawać żartem, czy sztuką z przymrużeniem oka, ale naprawdę ukrywa się za nimi egzystencjalne pytanie: co po nas zostaje?
„To po nas zostaje!” – odpowiada prowokacyjnie w tytule jednej z serii.
86-letni Spoerri jest dziś klasykiem sztuki wywodzącej się z Nowego Realizmu, wykorzystującego codzienne przedmioty oraz happeningowe działania i humor ruchu Fluxus. Jego prace oglądać dziś można w największych galeriach i muzeach, jak Grand Palais, Centrum Pompidou w Paryżu, Stedelijk Museum w Amsterdamie, MoMa w Nowym Jorku.
Przewrotnie prezentację „Stołów-talerzy” otwiera w MOCAK-u praca zatytułowana „T?te a t?te”, która nie składa się z wkomponowanych w płótno prawdziwych talerzy z zaschniętymi resztkami jedzenia, ale jest odlewem z brązu takiej kompozycji. To najbardziej wymowna manifestacją przekonania, że dla sztuki współczesnej nie ma tematów tabu ani gorszych i lepszych. Każdy może być inspiracją i zasługiwać na wiekopomne dzieło.
W następnych pokazanych obrazach mamy już autentyczne talerze, sztućce, kieliszki z prawdziwych uczt, jak i tych zaaranżowanych. Artysta słynie wszak z performansów i akcji Eat Artu, organizowanych w latach 60. i 70., o których opowiada się dziś legendy. Po raz pierwszy Spoerri zamienił galerię w restaurację w Paryżu w 1963 roku. W Galerie J przez 10 dni wydawał „tematyczne” przyjęcia. Sam był kucharzem, a w kelnerów wcielili się historycy sztuki. Po cyklu bankietów nastąpiło otwarcie wystawy, na której artysta wystawił jako obrazy 10 blatów stołowych z przytwierdzonymi naczyniami, sztućcami i resztkami jedzenia.