Videoart Lecha Majewskiego na wystawie „Wrocławska Europa”

Na wrocławskiej wystawie barokowa, dworska próżność oryginalnie łączy się z naszym pędem do komercji.

Aktualizacja: 28.09.2016 16:51 Publikacja: 28.09.2016 16:45

Foto: Muzeum Narodowe we Wrocławiu

Monumentalne malowidło „Uczta u Heroda i ścięcie św. Jana Chrzciciela” z lat 1630–1633, mierzące niemal 10 m szerokości i 3 m wysokości, to dzieło życia wrocławskiego artysty. Nie wiemy, na czyje zlecenie powstało, możliwe, że zamówił je nasz Władysław IV. Do królewskich zbiorów w Hiszpanii trafiło w XVIII w., zakupione prawdopodobnie na aukcji w Niderlandach przez Elżbietę Farnese, żonę Filipa V.

Lech Majewski, korzystając ze swych wcześniejszych doświadczeń (w kinie z „Młyna i krzyża” według „Drogi krzyżowej” Petera Bruegla, a w sztuce z filmowo ożywionego „Zdjęcia z krzyża” Rogiera van der Weydena), zrealizował w Muzeum Narodowym we Wrocławiu 56-minutowy, dwuczęściowy wideo-art.

Przywołuje w nim obraz Strobla, przedstawiający arystokratyczny tłum biesiadników, w którym postacie biblijne mieszają się z historycznymi z XVII w. z całej Europy. A zarazem dodaje plan współczesny z udziałem widzów w muzeum, którzy niepostrzeżenie zamieniają się w klientów supermarketu.

W ten sposób z dworskiego targowiska próżności trafiamy wprost do współczesnej komercyjnej świątyni. Ludzie w scenach z muzeum i w scenach z supermarketu koniecznie muszą zrobić sobie selfie, bo dziś to powszechny sposób percepcji świata. Jego sens w pogoni za materialnymi dobrami ginie nam z oczu, ale mamy nadzieję, że selfie uchwyci coś niepowtarzalnego z naszego życia.

– Moim zadaniem było przełożenie obrazu Strobla na dzień współczesny – mówi „Rzeczpospolitej” reżyser. – Nie chciałem jednak dosłowności, więc u mnie nie ma masek polityków ani reminiscencji tego, co oglądamy w telewizji. Spróbowałem przełożyć obraz na egzystencję codzienną, choć i u Strobla, i u mnie ważny jest język symboliczny. Zapraszam widzów do ich odczytania.

Film Lecha Majewskiego oglądamy na ekranie o szerokości holu głównego. Przed nim stoją dwa multimedialne boksy z niewielkimi ekranami, prezentującymi wybrane fragmenty dzieła Strobla. Dzięki temu lepiej możemy się przyjrzeć zarówno postaciom z malarskiego oryginału, jak i wyszukanym luksusom dawnego dworskiego stołu z ostrygami, bażantem, homarem, śródziemnomorskimi owocami.

W obu wersjach – malarskiej i filmowej – zgromadzeni nie dostrzegają, że tuż obok nich dochodzi do zbrodni – ścięcia św. Jana (w wideo-art zmieniającego się we współczesnego poetę). Tańcząca Salome – współczesna w jeansach, u Strobla w barokowej sukni – wnosi misę z jego głową, ale niemal nikt nie zwraca na to uwagi. To znaczy u Strobla jedynie Herod w stroju sułtana (!), współsprawca tej zbrodni, obserwuje Salome uważnie.

„Uczta u Heroda i ścięcie św. Jana Chrzciciela” Bartholomaeusa Strobla to niezwykle tajemniczy obraz. Powstał w czasie wojny trzydziestoletniej, jednego z najokrutniejszych konfliktów na tle religijnym, który objął całą Europę. Na temat tego obrazu napisano książki, ale nikt nie dał odpowiedzi, co dokładnie przedstawia.

– A przecież działa z magiczną siłą, bo niewątpliwie jest wielką ponadczasową alegorią ambicji ludzkich i ostrzeżeniem przed pogonią za splendorami, sukcesami, dobrami materialnymi, przesłaniającymi niebezpieczeństwo – mówi Piotr Oszczanowski, dyrektor Muzeum Narodowego we Wrocławiu. – Przywołanie dzieła Strobla, powstałego we Wrocławiu przypomina, że to miasto było wówczas prawdziwym tyglem kulturowym, jego mieszkańcy zaś potrafili znaleźć konsensus. Katolicy i luteranie tworzyli jedność, a sztuka rozkwitała mimo grzmiących dział. Stąd wywodzą się idea i tytuł wystawy „Wrocławska Europa”.

Dyrektor Oszczanowski dwa lata walczył o przyjazd oryginału z Prado do Wrocławia. Mimo że nie dało się tego zrealizować, powstała wyjątkowa prezentacja. Jest to największa wystawa wybitnego XVII-wiecznego artysty, wywodzącego się z rodziny o tradycjach malarskich.

Portretowany przez niego poeta Martin Opitz pisał, że jak Rubens sławi Antwerpię, Spranger Pragę, tak Strobel Wrocław. Artysta luteranin realizował wiele zamówień katolickich kościołów, także na Pomorzu, Kujawach i w Wielkopolsce. Słynął z dzieł ołtarzowych i portretów. Władysław IV nadał mu przywilej malarza nadwornego.
Prezentowane obecnie na wystawie dzieła Strobla pochodzą z 26 instytucji kościelnych oraz muzeów, w większości polskich, ale są też cenne wypożyczenia zagraniczne, takie jak np. jego rysunki z Berlina i Oksfordu.

W czasie trwających ponad rok przygotowań do wystawy poddano konserwacji 11 obrazów Strobla. Konserwatorzy są szczególnie dumni z odsłonięcia sygnatury na dwóch potężnych obrazach ołtarzowych.

Na „Adoracji Chrystusa Ukrzyżowanego” z kościoła św. Jakuba w Toruniu była ukryta w obrębie symbolicznej martwej natury namalowanej u stóp krzyża. A w „Matce Boskiej Różańcowej ze świętym Dominikiem i świętym Mikołajem” z Grodziska Wielkopolskiego pod warstwą XIX-wiecznych przemalowań (po ich zdjęciu okazało się również, że anioły mają skrzydła nie białe, ale jastrzębie, charakterystyczne dla Strobla).

Na całą ekspozycję składa się ponad 100 obiektów: obrazy Strobla i innych współczesnych mu twórców, a także wspaniałe złocone przedmioty, powstałe na zamówienie wielkiego mecenasa sztuki – biskupa Karola Ferdynanda Wazy, brata króla Jana Kazimierza.

W aranżację wystawy dyskretnie wplata się jeszcze jeden wątek. W całym muzeum – od parteru po drugie piętro – napotykamy figury, które wyglądają, jakby zeszły z dawnych obrazów. Noszą wykwintne barokowe stroje, zrobione ze zwykłego białego papieru, ale kolorowe świetlne mappingi tworzą iluzję niezwykłego bogactwa faktur i materii. Potęgują wrażenie, że jesteśmy uczestnikami spektaklu, w którym spotykają się przeszłość i współczesność.

Wystawa pod patronatem Europejskiej Stolicy Kultury ?czynna do 31 grudnia.

Monumentalne malowidło „Uczta u Heroda i ścięcie św. Jana Chrzciciela” z lat 1630–1633, mierzące niemal 10 m szerokości i 3 m wysokości, to dzieło życia wrocławskiego artysty. Nie wiemy, na czyje zlecenie powstało, możliwe, że zamówił je nasz Władysław IV. Do królewskich zbiorów w Hiszpanii trafiło w XVIII w., zakupione prawdopodobnie na aukcji w Niderlandach przez Elżbietę Farnese, żonę Filipa V.

Lech Majewski, korzystając ze swych wcześniejszych doświadczeń (w kinie z „Młyna i krzyża” według „Drogi krzyżowej” Petera Bruegla, a w sztuce z filmowo ożywionego „Zdjęcia z krzyża” Rogiera van der Weydena), zrealizował w Muzeum Narodowym we Wrocławiu 56-minutowy, dwuczęściowy wideo-art.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl
Rzeźba
Trzy skradzione XVI-wieczne alabastrowe rzeźby powróciły do kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu
Rzeźba
Nagroda Europa Nostra 2023 za konserwację Ołtarza Wita Stwosza
Rzeźba
Tony Cragg, światowy wizjoner rzeźby, na dwóch wystawach w Polsce