Nie ma mowy o dalszym rozszerzeniu NATO na Wschód

Nie ma już mowy o dalszym rozszerzeniu NATO na Wschód. Rozczarowana Gruzja robi dobrą minę do złej gry.

Aktualizacja: 12.07.2016 15:25 Publikacja: 11.07.2016 19:23

Gruzini ćwiczą razem z Amerykanami w bazie Waziani pod Tbilisi, maj 2016

Gruzini ćwiczą razem z Amerykanami w bazie Waziani pod Tbilisi, maj 2016

Foto: AFP

Po cichu umiera idea, która przyświecała wszystkim polskim elitom od upadku komunizmu – przeciągnięcia na Zachód państw leżących między Polską a Rosją, a w miarę możliwości i innych krajów postradzieckich. Umiera po zderzeniu z brutalną rzeczywistością.

Rzeczywistością są kryzysy wstrząsające Zachodem, od finansowego przez imigracyjny po wzrost populizmu i Brexit, oraz decyzje podejmowane przez przywódców organizacji, w których kiedyś chcieliśmy widzieć takie państwa, jak Ukraina i Gruzja – Unii Europejskiej i NATO. W zeszłym roku na unijnym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Rydze Ukraińcy nie doczekali się żadnej wzmianki o ich członkostwie we Wspólnocie, nawet w dalekiej przyszłości. Na zakończonym w sobotę szczycie NATO w Warszawie usłyszeli od sekretarza generalnego Jensa Stoltenberga, że ich członkostwa nie ma teraz w programie.

„Nie teraz" jest zresztą jak najbardziej zrozumiałe, na Ukrainie wciąż toczy się wojna, część kraju jest okupowana. Ukraińcy przyjmują to do wiadomości. – Zanim uzyskalibyśmy członkostwo i gwarancje bezpieczeństwa, jako państwo aspirujące bylibyśmy narażeni na kolejne prowokacje Rosji, co nie leży ani w naszym interesie, ani sojuszu – mówi „Rz" Oleksij Melnyk, ekspert Centrum Razumkowa, think tanku z Kijowa.

Jednak w deklaracji warszawskiego szczytu nie powtórzono sformułowania z podobnego spotkania przed ośmiu laty w Bukareszcie: „Ukraina będzie członkiem". Pojawiło się zamiast tego zapewnienie, że nadal obowiązuje „polityka otwartych drzwi", czego dowodem jest zaproszenie do NATO Czarnogóry. Czarnogóra ma jednak nad Ukrainą (i Gruzją) tę przewagę, że leży 2 tys. km od granicy Rosji, co nie znaczy, że Kreml nie protestował przeciwko wciąganiu do sojuszu swojego „tradycyjnego i prawosławnego przyjaciela". I przede wszystkim rozszerzenie NATO o Czarnogórę nie jest rozszerzeniem na Wschód.

Oleksij Melnyk pociesza się, że otwarte drzwi to właśnie obietnica przyszłego członkostwa. Choć zdaje sobie sprawę, jakie jest nastawienie przedstawicieli dawnego Zachodu. Wyraźnie ocenił je w zeszłym tygodniu Aleksander Kwaśniewski, mówiąc Ukraińcom, których długo wspierał: porzućcie marzenie o NATO.

Gruzja jest w innej sytuacji. Nie prowadzi wojny. W oświadczeniu Komisji NATO–Gruzja, która obradowała w Warszawie na poziomie szefów MSZ, pojawiło się nawet stwierdzenie, że obietnica z Bukaresztu „Gruzja będzie członkiem" nadal obowiązuje. Ale poza nim nic konkretnego. Gruzini, którzy przyjechali na szczyt, oficjalnie wykazywali optymizm. Zarówno przedstawiciele rządu, jak i opozycji. A przyjechali razem, co jak na rozdarcie polityczne Gruzinów, którego symbolem jest emigracja polityczna byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego, jest czymś wyjątkowym.

– W porównaniu z 2008 r. Gruzja jest krajem bezpieczniejszym i o większych zdolnościach obronnych. Przede wszystkim jesteśmy wiarygodnym partnerem natowskich misji międzynarodowych. Mamy wszystkie narzędzia, by zostać członkiem – mówi mi Dawid Bakradze, minister ds. integracji europejskiej i euroatlantyckiej, dodając, że w społeczeństwie gruzińskim utrzymuje się wysokie poparcie dla natowskich aspiracji.

Gruzja wysyłała żołnierzy wszędzie, gdzie Amerykanie potrzebowali sojuszników– od Iraku po Afganistan. Zapłaciła za to wysoką cenę. W misjach zagranicznych zginęło kilkudziesięciu żołnierzy (głównie w Afganistanie – 31). Na dodatek w czasie wojny z Rosją o Osetię Południową w sierpniu 2008 r. (kilka miesięcy po szczycie NATO w Bukareszcie) nie mogła liczyć na elitarne oddziały, które tkwiły w Iraku.

– Wierzymy, że jest powszechne zrozumienie w sojuszu, iż Gruzja zasłużyła na członkostwo. To też kwestia wiarygodności: skoro się obiecało, to powinno się obietnicę spełnić. A bez wiarygodności odstraszanie, czyli to, na co postawiło NATO, nie zadziała – podkreśla w rozmowie z „Rz" Eka Tkeszelaszwili, która w czasach Saakaszwilego zajmowała różne stanowiska ministerialne, m.in. szefowej dyplomacji. Posuwa się nawet do stwierdzenia, że jest pewna, iż Gruzja znajdzie się w NATO, chociaż – jak to delikatnie określa – „część państw, tych co zwykle, wykazuje się sceptycyzmem".

Problemem, którego politycy gruzińscy starają się nie zauważać, jest to, że Tbilisi nie kontroluje jednej piątej terytorium Gruzji, separatystycznych republik Osetii Południowej i Abchazji. Na dodatek pozostających pod opieką militarną i polityczną Kremla.

– Niemcy też były podzielone, a były członkiem NATO. Do terytoriów niekontrolowanych nie stosuje się artykuł 5. Czyli technicznie wszystko jest możliwe. Potrzebna jest wola – przedstawia odważne porów- nania Eka Tkeszelaszwili.

Na pocieszenie Gruzini, a może nawet Ukraińcy, mogą liczyć od Litwy, najkrytyczniejszego wobec Rosji kraju NATO. – W 2000 r., gdy byłem ambasadorem przy NATO, późniejsi sojusznicy mówili mi: zapomnij o tym! Byli pewni, że Litwa nigdy nie będzie członkiem sojuszu. A cztery lata później nim została – mówi mi Linas Linkevičius, szef litewskiej dyplomacji.

Brzmi ładnie. To jednak opowieść ze świata, którego już nie ma. Lata 2000–2004 to inna epoka. Drzwi dla krajów postkomunistycznego Wschodu na Zachód otworzyły się na chwilę.

Po cichu umiera idea, która przyświecała wszystkim polskim elitom od upadku komunizmu – przeciągnięcia na Zachód państw leżących między Polską a Rosją, a w miarę możliwości i innych krajów postradzieckich. Umiera po zderzeniu z brutalną rzeczywistością.

Rzeczywistością są kryzysy wstrząsające Zachodem, od finansowego przez imigracyjny po wzrost populizmu i Brexit, oraz decyzje podejmowane przez przywódców organizacji, w których kiedyś chcieliśmy widzieć takie państwa, jak Ukraina i Gruzja – Unii Europejskiej i NATO. W zeszłym roku na unijnym szczycie Partnerstwa Wschodniego w Rydze Ukraińcy nie doczekali się żadnej wzmianki o ich członkostwie we Wspólnocie, nawet w dalekiej przyszłości. Na zakończonym w sobotę szczycie NATO w Warszawie usłyszeli od sekretarza generalnego Jensa Stoltenberga, że ich członkostwa nie ma teraz w programie.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788