Piotr Dardziński: Zmieńmy kryteria dotacji z UE

Najlepszą polityką spójności, pozwalającą regionom nadrabiać zaległości, jest inwestowanie w badania i rozwój. A dopłaty do hektara pomagają tylko przetrwać – twierdzi wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Piotr Dardziński.

Publikacja: 23.07.2017 19:24

Piotr Dardziński: Zmieńmy kryteria dotacji z UE

Foto: Rzeczpospolita, Robert Gardziński

Rz: Komisja Europejska chce podwoić unijne wydatki na naukę po 2020 r. Polska może okazać się na tych zmianach stratna. KE wskazuje bowiem, że pieniądze będą trafiać do krajów najbardziej innowacyjnych. Polska wydaje tylko 1 proc. PKB na badania i rozwój (B+R).

Piotr Dardziński: Jeśli zakładamy, że środki, które są inwestowane w innowacje, mają przynosić efekty, to w naturalny sposób musimy zgodzić się na nieco inną logikę. Należy wspierać tych, którzy potrafią rozwijać innowacje. Nasz udział w PKB nakładów na B+R nie jest może imponujący, ale trzeba na to spojrzeć inaczej. Po pierwsze, mamy do czynienia z wyraźnym trendem zwiększania tych nakładów, po drugie, zaangażowanie środków publicznych mieści się w średniej europejskiej, po trzecie wreszcie, dynamika wzrostów wydatków na B+R jest największa po stronie przedsiębiorców. Zatem, co do zasady, zgadzamy się z filozofią KE, by zwiększyć budżet na innowacje, ale pod warunkiem, że kryteria przyznawania środków będą inne. Należy docenić nie tylko tych, którzy już są w czołówce nakładów na B+R, ale również te kraje, które zmieniają się najszybciej i robią w tej dziedzinie największe postępy. A w tej grupie niewątpliwie jest Polska.

Czy polski rząd prowadził już rozmowy z KE na temat kryteriów przyszłego rozdziału pieniędzy na naukę?

Rozmowy dopiero zostaną podjęte. Na pewno będziemy aktywnie uczestniczyć w procesie kształtowania nowych reguł i walczyć o wprowadzenie zasady, która doceni efektywność rozdziału środków na B+R. Liczymy, że KE odejdzie od kryterium nagradzającego tych, którzy do tej pory najwięcej robili w kwestii wspierania innowacyjności, a zechce dostrzec nasze nowe propozycje, które będą bardziej efektywne, a na pewno konkurencyjne w stosunku do projektów w innych krajach. Mamy konkretne argumenty, by przekonać Komisję.

Jakie?

W Polsce zmienia się cała struktura wydawania pieniędzy na naukę. Zmieniliśmy w istotnym stopniu zasadę funkcjonowania Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR), stawiając na zwrotne instrumenty finansowe. Mamy więc fundusze venture capital, chcielibyśmy, by w dużo większym stopniu służyły one spółkom, które będą walczyć o środki w Horyzoncie 2020. Reformujemy i konsolidujemy instytuty badawcze, które są finansowane z budżetu na naukę. Chcemy pokazać, że nie interesuje nas wspieranie wszystkich i rozdrabnianie środków, lecz budowanie efektywnych struktur. I wreszcie przygotowywana jest reforma systemu szkolnictwa wyższego i nauki. Ustawa 2.0 będzie konsolidowała strumienie finansowania i mocno adresowała wsparcie na kooperację nauki z przedsiębiorstwami.

Wydaje się, że kryteria rozdziału pieniędzy na naukę w nowej perspektywie finansowej, proponowane przez KE, idą wzdłuż granicy Europy tzw. dwóch prędkości. Kraje najbardziej rozwinięte zyskałyby najwięcej z budżetu na wspieranie innowacji?

Tak to wygląda. Gdyby faktycznie miały obowiązywać proponowane kryteria, preferowałyby one największe i najbardziej rozwinięte gospodarki UE. To w ogóle ogromny problem, na który zwracamy uwagę. I wydaje się, że KE go dostrzega, bo Polska nie jest osamotniona. Wskazują na to również inne kraje z naszego regionu. Wystarczy popatrzeć na dysproporcje wykorzystania środków europejskich, które nie odzwierciedlają dysproporcji w potencjałach. Badając liczbę instytutów, poziom naukowy, liczbę przedsiębiorstw, to oczywiście różnica między Europą Zachodnia a Europą Środkowo-Wschodnią naturalnie istnieje, ale nie jest ona tak duża, jak ta w wykorzystaniu środków z programów europejskich.

A czy Polska w ogóle powinna wspierać zwiększenie budżetu na naukę?

Naturalnie, że tak.

Ale to może okazać się broń obosieczna. Dodatkowe pieniądze na naukę będą przesunięte z unijnego budżetu na rolnictwo i politykę spójności, którego Polska jest największym beneficjentem. A dodatkowo, po Brexicie, zabraknie jednego z dużych płatników – Wlk. Brytanii. Czy nie będzie tak, że w efekcie stracimy znacznie więcej, niż zyskamy?

To, czy na politykę rolną i politykę spójności będzie mniej pieniędzy w kolejnej perspektywie finansowej UE, jest decyzją polityczną, niezależną od tego, czy zwiększony będzie budżet na naukę. Nie ma tu konkurencji.

Dlaczego?

Ponieważ tych środków na rolnictwo i spójność i tak najprawdopodobniej będzie mniej. Jeśli już taka decyzja wstępnie została podjęta, to teraz trzeba się zastanowić, na co przeznaczyć dodatkowe fundusze. Jeśli miałyby być ograniczone środki dla tych dwóch obszarów, to zdecydowanie rekomendujemy, by zostały one przeznaczone właśnie na naukę. Poza tym, taka zmiana struktury budżetu tylko potencjalnie może okazać się dla nas niekorzystna.

Jak to?

Posłużę się przykładem budowanej Via Karpatii, która biegnie przez obszary wschodniej Polski. To regiony, które dziś są beneficjentem polityki spójności. W przyszłości dalej będą czerpać korzyści z unijnych funduszy. Wokół tej drogi i potencjału akademickiego, który znajduje się w tym regionie, może rozwijać się innowacyjny biznes. W Lublinie bardzo aktywnie działa park technologiczny, a województwo lubelskie podpisało projekt wspólnego przedsięwzięcia z NCBR.

Dzisiaj najlepszą polityką spójności, polityką pozwalającą regionom, które na razie są trochę z tyłu, nadrabiać zaległości, jest właśnie inwestowanie w rozwój. A bycie tylko beneficjentem dopłat do hektara pomaga przetrwać, co nie jest oczywiście bez znaczenia, ale nie rozwijać się.

Można zrozumieć to tak, że pieniądze zostaną zabrane rolnikom, a trafią do naukowców.

Właśnie nie chcę, żeby to było tak rozumiane. Takie stwierdzenie jest nieprawdziwe i to z dwóch powodów. Po pierwsze, jeśli będą większe pieniądze na innowacje, to rolnictwo też je dostanie. Mamy dużo ciekawych projektów np. z obszaru biotechnologii, mamy specjalny program finansowania dedykowany tej dziedzinie. Po drugie, pieniądze na naukę i tak w większości nie będą i już dziś nie są kierowane do naukowców.

A gdzie?

Do przedsiębiorców. Proszę spojrzeć, że to oni są dziś największymi beneficjentami funduszy w NCBR. Po zmianie akcentów w UE z polityki spójności na naukę pieniądze dalej niezmiennie będą trafiać do przedsiębiorców. Przeznaczane będą jednak na trochę inne cele – nie na utrzymanie tego, co już było, lecz na inwestowanie w nowe instrumenty rozwoju.

W innowacje?

Tak. Dziś, gdy mikroprzedsiębiorca słyszy słowo „innowacja", to wydaje mu się, że musiałby zrealizować projekt na skalę Google'a bądź Facebooka. Natomiast innowacja może mieć skalę regionalną, a nawet danego przedsiębiorstwa. Niekoniecznie trzeba wynaleźć coś, czego nie ma nigdzie na świecie. Można pracować nad technologią, która jest już powszechna np. w Niemczech czy Hiszpanii, ale nie jest używana na Podkarpaciu czy Lubelszczyźnie. Mamy środki na wsparcie takich przedsięwzięć. To może być innowacja związana choćby z przekonstruowaniem maszyn, ze znalezieniem nowych zastosowań, zmianą w zarządzaniu.

CV

Piotr Dardziński – podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego (Instytut Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych), stypendysta Uniwersytetu we Fryburgu. W 2011 r. został szefem gabinetu politycznego ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina.

Rz: Komisja Europejska chce podwoić unijne wydatki na naukę po 2020 r. Polska może okazać się na tych zmianach stratna. KE wskazuje bowiem, że pieniądze będą trafiać do krajów najbardziej innowacyjnych. Polska wydaje tylko 1 proc. PKB na badania i rozwój (B+R).

Piotr Dardziński: Jeśli zakładamy, że środki, które są inwestowane w innowacje, mają przynosić efekty, to w naturalny sposób musimy zgodzić się na nieco inną logikę. Należy wspierać tych, którzy potrafią rozwijać innowacje. Nasz udział w PKB nakładów na B+R nie jest może imponujący, ale trzeba na to spojrzeć inaczej. Po pierwsze, mamy do czynienia z wyraźnym trendem zwiększania tych nakładów, po drugie, zaangażowanie środków publicznych mieści się w średniej europejskiej, po trzecie wreszcie, dynamika wzrostów wydatków na B+R jest największa po stronie przedsiębiorców. Zatem, co do zasady, zgadzamy się z filozofią KE, by zwiększyć budżet na innowacje, ale pod warunkiem, że kryteria przyznawania środków będą inne. Należy docenić nie tylko tych, którzy już są w czołówce nakładów na B+R, ale również te kraje, które zmieniają się najszybciej i robią w tej dziedzinie największe postępy. A w tej grupie niewątpliwie jest Polska.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację