PGE Henryk Baranowski: Chcemy pozostać czempionem

Analizujemy różne warianty rozwoju. Mamy coraz mniej czasu na adaptację i dostosowanie modelu biznesowego firmy do zmieniającego się otoczenia. Fundamentem pozostanie węgiel – mówi prezes PGE Henryk Baranowski.

Aktualizacja: 12.07.2016 10:05 Publikacja: 11.07.2016 19:38

PGE Henryk Baranowski: Chcemy pozostać czempionem

Foto: materiały prasowe

Brexit staje się faktem. Czy w tym kontekście dojdzie do regresu idei rozwijanych w UE jak wspólny rynek energii czy unia energetyczna?

Trudno dziś powiedzieć czy i jaki wpływ będzie miało wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Sama Komisja nie jest w stanie dziś przewidzieć, co się stanie. Znajdujemy się w epoce przełomu zarówno w gospodarce i elektroenergetyce, jak też przełomu w układzie politycznym. Istnieje ryzyko, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii zabraknie przeciwwagi dla polityki klimatycznej w kształcie forsowanym przez Paryż i Berlin.

Z drugiej strony to może być dobry moment na forsowanie swoich racji. Bo można sobie wyobrazić, że KE, chcąc uniknąć efektu domina, pozwoli na większą pomoc państwa w pewnych dziedzinach gospodarki. Na co polskim energetykom zależy w tym momencie?

Zależy nam na tym, by produkować prąd, dostarczać go klientom oraz tworzyć wartość w całym łańcuchu naszej działalności, a więc także w wytwarzaniu. Mamy również świadomość roli jaką pełni nasza grupa w zakresie zapewniania bezpieczeństwa energetycznego kraju. A ono oznacza ogromną odpowiedzialność w zakresie decyzji rozwojowych i modernizacyjnych. Dziś energetyka szuka punktu równowagi między priorytetami ekonomicznymi, a bezpieczeństwem energetycznym kraju. Rynek mocy może być jednym z elementów realizacji owej misji.

Ministerstwo Energii rozpoczęło właśnie konsultacje założeń ustawy o rynku mocy, która oparta będzie o aukcje na moc. Czy to rozwiązanie wypełnia zapowiedzi ministra Tchórzewskiego, który wielokrotnie mówił, że ustawa nie może podnieść zbytnio kosztów energii?

Z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa, niezawodności dostaw energii elektrycznej dla odbiorców oraz obniżenia ich kosztów, dwutowarowy rynek, czyli płatności zarówno za energię jak i dostępną moc, powinien się pojawić jak najszybciej. Rynek mocy należy traktować jako ubezpieczenie od blackoutu, co więcej, w długim terminie koszty dla odbiorców finalnych będą mniejsze, niż w przypadku rynku jednotowarowego. Na razie trudno jednak mówić o konkretnych wartościach. One są uzależnione m.in. od tego, w jakim momencie politycznym i gospodarczym rynek mocy zostanie u nas wdrożony. Bo sam proces notyfikacji w KE nie jest ani prosty, ani krótkotrwały. Pozytywnie odbieram to, że mechanizm będzie oparty na modelu scentralizowanym, czyli zakładającym aukcje na moc organizowane przez operatora przesyłowego.

Ponadto, zaproponowany model rynku mocy jest zgodny z wytycznymi Komisji Europejskiej, ponieważ bazuje na rozwiązaniu modelowym przyjętym i zaakceptowanym przez KE w Wielkiej Brytanii. Mechanizm jest neutralny technologicznie, zakłada udział strony popytowej (DSR) i docelowo jest otwarty na udział połączeń transgranicznych.

Ministerstwo zakłada, że z rynku mocy nie będą mogły korzystać technologie otrzymujące inny rodzaj wsparcia np. OZE czy kogeneracja, chyba że z niego zrezygnują.

To rozsądne założenie. Odnawialne źródła energii już mają swój quasi rynek mocy, najpierw w postaci certyfikatów, a teraz aukcji. Każdy do rozwoju tego segmentu od lat się dokłada. W naszych warunkach OZE są jednak niestabilnymi źródłami. Podobnie działają połączenia transgraniczne. Litwa czerpie korzyści z przepływu taniej energii kablem łączącym ją ze Szwecją tylko wtedy, gdy on działa. Podczas awarii cena energii znów rośnie. Dlatego, w pierwszej kolejności trzeba się upewnić, że moc oferowana w rynku mocy przez połączenia transgranicznie będzie takim samym produktem pod kątem gwarancji dostaw jak ta pochodząca ze źródeł krajowych.

Podobnie oceniam propozycję dotyczącą współczynników korekcyjnych mocy dyspozycyjnej dla poszczególnych technologii. To oczywiste, że nie wszystkie technologie w takim samym stopniu wpływają na bezpieczeństwo systemu. Nie można traktować na równi elektrowni konwencjonalnej działającej w podstawie obciążenia z elektrowniami wiatrowymi czy panelami PV.

Dlatego, jeśli mamy w Polsce mówić o właściwym funkcjonowaniu rynku mocy, to przede wszystkim w oparciu o stabilnie funkcjonujące elektrownie systemowe.

Projekt ustawy może zwiększyć skłonność grup do inwestowania w nowe moce, zwłaszcza że jest kilka gotowych do realizacji. Czy w ramach nowej strategii PGE ogłosi plan inwestycji w kolejne moce np. odpali projekt PGG Elektrowni Czeczott lub kupi Elektrownię Połaniec?

Nie analizujemy obecnie budowy nowych elektrowni. Nie wykluczamy przy tym żadnej z dróg rozwoju na rynku krajowym. Możemy rozwijać się zarówno organicznie jak i przez przejęcia aktywów. Obecnie przeprowadzane analizy zadecydują, którą drogę obierzemy czy też jakie będą proporcje w miksie obu tych ścieżek.

Ile przeznaczycie na inwestycje w ramach aktualizacji strategii?

Konkretna kwota będzie podana przy publikacji dokumentu. Obecny plan, przyjęty dwa lata temu, zakładał wydatki rzędu 50 mld zł do 2020 r. we wszystkich segmentach naszej działalności.

Zaktualizowana strategia nie będzie pokazywać naszych planów wyłącznie w kontekście kolejnych inwestycji czy modernizacji. Wyszliśmy już poza dyskusję o tym co budować, a czego nie. Szukamy odpowiedzi na pytanie, czym ma być PGE za kilka lat. Tego wymaga obecna sytuacja na rynku.

No właśnie, gdzie się widzicie w 2030 czy 2050 r.? Jak będzie ewoluował wasz miks paliwowy?

Chcemy i musimy być czempionem na rynku energetycznym, przede wszystkim ze względu na drzemiący w PGE potencjał i obecną pozycję na rynku. Miks paliwowy będzie kształtowany przez nasze decyzje, ale podejmowane będą one w zależności od zmian zachodzących w otoczeniu regulacyjnym. Czy i w jakim kształcie KE zmodyfikuje europejski system handlu uprawnieniami do emisji CO2, czy stworzy rezerwę stabilizacyjną i w jaki sposób będzie ona zarządzana, a także czy i jak wzrośnie cena uprawnień do emisji? Odpowiedzi na te pytania pozwolą odpowiedzialnie zarządzać grupą.

Jeśli w kontekście naszej przyszłości spojrzymy przez pryzmat miksu paliwowego i dostępu do zasobów, to widać, że do 2040 r. wystarczy nam węgla w Bełchatowie, a do 2045 r. - w Turowie. Ze względu na rozbudowę Opola, po oddaniu którego nastąpi wzrost zapotrzebowania na to paliwo o 40 proc. do 7,5-8 mln ton rocznie, zdecydowaliśmy się na inwestycję w Polską Grupę Górniczą.

Widać więc, że węgiel będzie podstawą polskiej energetyki jeszcze przez kilkadziesiąt lat i to on pozostanie fundamentem Grupy PGE. Mogą jednak zaistnieć zjawiska technologiczno-gospodarcze np. przełom w pracach nad skomercjalizowaniem magazynów energii, które sprawią, że niekoniecznie będziemy musieli podążać węglową drogą. Dlatego w nowej strategii musimy przygotować się również na takie scenariusze.

Musimy też urealnić nasze plany rozwoju tj. wykreślić projekty, które nie miały i nie mają większych szans na realizację.

Czy znajdą się tam nowe odkrywki: Gubin i Złoczew?

Staramy się zapewnić Grupie strategiczne opcje rozwoju. Odkrywki są jedną z nich. Jeśli uda nam się dostać koncesję na Złoczew, to z nim żywotność Bełchatowa może wydłużyć się nawet do 2060 r. W Gubinie pokłady są znaczące, ale oczywiście czeka nas również przekonanie lokalnej społeczności do projektu. Należy jednak pamiętać, że w obu przypadkach koszt budowy całego kompleksu, czyli kopalni węgla brunatnego oraz kilku bloków energetycznych, liczony jest w miliardach złotych. Na nasze decyzje inwestycyjne największy wpływ będzie miał więc rachunek ekonomiczny, kształt polityki energetycznej państwa oraz możliwości finansowe grupy.

Czy to oznacza rezygnację z niektórych projektów zapisanych w obecnej strategii?

Intensywne analizy wciąż trwają i dotyczą wszystkich projektów w fazie przygotowania.

Projekt jądrowy może zostać zawieszony?

Atom będzie w naszej strategii, ale z szansami na powstanie najwcześniej po 2030 r. i być może w zmienionym kształcie.

Nie zawieszamy jednak prac nad projektem. Kontynuujemy analizy oraz dyskusje z rządem i gdy będziemy już na to gotowi, uruchomimy kolejne kroki w projekcie. Jest szansa, że nastąpi to jeszcze w tym roku.

Minister energii nie akceptuje kontraktów różnicowych jako modelu finansowania tej inwestycji. Chodzi o wypracowanie alternatywy?

Już dziś pracujemy nad różnymi modelami finansowania elektrowni jądrowej. Pewne jest to, że elektrowni jądrowej nie da się dzisiaj zrealizować w czysto rynkowej formule. Do wypracowania optymalnego sposobu finansowania potrzebny będzie pogłębiony dialog. Wynik będzie musiał być wyrazem kompromisu pomiędzy wymaganiami inwestorów oraz potrzeb odbiorców energii elektrycznej.

Czy powstającą elektrownię na Białorusi postrzegacie jako zagrożenie dla Polski czy grupy PGE?

Każda nowa inwestycja poza granicami kraju, która może zwiększyć potencjalny import energii do Polski, jest niekorzystna dla krajowych wytwórców i sektora wydobywczego. Przy czym należy pamiętać, że na dzień dzisiejszy połączenie transgraniczne z Białorusią jest wyłączone, a dostępne moce przesyłowe mostem Polska-Litwa, którym ta energia także mogłaby do nas przypłynąć, są ograniczone do 500 MW.

W jaki sposób i na jakich rynkach chcecie osiągnąć pozycję czempiona energetycznego, skoro w Polsce już jesteście najwięksi?

Możliwości wzrostu organicznego na rynku krajowym są ograniczone rocznym przyrostem konsumpcji rzędu 1-2 proc. Moglibyśmy co prawda próbować przejąć którąś z polskich grup energetycznych, ale bardziej odpowiada nam model współpracy. Bo pozwala zminimalizować ryzyka każdej ze stron, a jednocześnie osiągnąć większe korzyści. Jeśli zaś mówimy o dalszym otoczeniu, to potencjalne wejście do innego kraju wymagałoby pogłębionej analizy konkretnego przypadku.

Na pewno nie będziemy się angażować w inwestycje w krajach niestabilnych pod względem politycznym. Wszystkie pojawiające się okazje będą skrupulatnie analizowane. W przypadku PGE priorytetem pozostaje jednak utrzymanie pozycji w Polsce i realizacja inwestycji związanych z bezpieczeństwem krajowego systemu. Dopiero potem ocenimy, czy wystarczy środków na ewentualną zagraniczną ekspansję.

Na jakie technologie odnawialne postawicie w kontekście nowelizacji ustawy o OZE i ustawy wiatrakowej zmniejszającej atrakcyjność farm lądowych?

Interesującą i najmniej dyskusyjną technologią OZE, są obecnie farmy wiatrowe na morzu. Dlatego będziemy kontynuować przygotowania do budowy takich mocy na Bałtyku, pomimo stosunkowo wysokich kosztów. Na razie prowadzimy kalkulacje rentowności takiej inwestycji i rozpoczynamy analizy możliwych modeli jej finansowania.

Dopuszczamy przy tym prowadzenie tego projektu z partnerami spośród polskich lub zagranicznych grup energetycznych. Na razie jednak żadne rozmowy na ten temat nie zostały zainicjowane.

Staracie się o 13 mld zł z planu Junkera na tę inwestycję. Czy to oznacza, że nie będziecie oczekiwać dodatkowego wsparcia państwa czy PSE?

To pewne uproszczenie, ponieważ plan Junckera nie finansuje całości inwestycji, ale może być jednym ze źródeł finansowania. 13 mld to szacunkowy na dziś CAPEX inwestycji. Będziemy zapraszać do tego projektu także dodatkowych inwestorów, a struktura finansowania będzie z pewnością bardzo skomplikowana. Mamy nadzieję, że plan Junckera będzie jednym z jej elementów.

Ta inwestycja musi być spójna infrastrukturalnie. Trzeba przecież tę energię przesłać do systemu. Zadaniem PSE jest przygotowanie infrastruktury sieciowej na Pomorzu, zwłaszcza że nie jest ona wystarczająco rozwinięta nawet jak dla wiatraków na lądzie, które powstały w tym regionie.

W wyniku ustawy wiatrakowej PGE odpisze 800 mln zł z wartości farm wiatrowych Czy w najbliższym czasie można się spodziewać aktualizacji wartości księgowej aktywów w segmencie energetyki konwencjonalnej?

Zmiany legislacyjne i rynkowe ceny zielonych certyfikatów rzeczywiście pociągnęły za sobą konieczność przeprowadzenia testów na utratę wartości w segmencie energetyki odnawialnej. Głównie dotyczą one działających farm wiatrowych. Odpis w segmencie OZE będzie miał charakter niegotówkowy i zostanie uwzględniony w sprawozdaniu za I półrocze 2016 r. Powyższe zmiany mają ograniczony wpływ na segment energetyki konwencjonalnej. Tam mamy do czynienia z nieco mniej dynamiczną sytuacją w otoczeniu rynkowym. W przypadku stwierdzenia przez nas zmian uzasadniających przeprowadzenie testów również w tym segmencie będziemy o tym informować na podobnych zasadach.

We wrześniu – jako jeden z inwestorów - będziecie sprawdzać PGG z wykonania biznesplanu. Przeprowadzone w spółce sondaże wskazują, że dobrowolnych odejść może być więcej niż przewiduje kwietniowe porozumienie ze związkami. Ale analizy ekspertów mówią o konieczności większej redukcji zatrudnienia nawet o połowę, byście jako inwestorzy nie stracili.

Na bieżąco monitorujemy proces optymalizacji działalności operacyjnej PGG, ale interesują nas efekty w nieco dłuższym okresie. Mam nadzieję, że we wrześniu zobaczymy wskaźniki, jakich się spodziewaliśmy. Nie przewidujemy przy tym ponownego dokapitalizowania spółki. I jestem przekonany, że nie będzie takiej potrzeby.

Razem z innymi grupami energetycznymi chcecie powołać centrum elektromobilności. Co konkretnie chcecie robić, by ten rynek rozwijać, z którego potem będziecie czerpać dodatkowe profity wynikające ze sprzedaży większych ilości prądu zasilających auta elektryczne.

Musimy zakładać, że w perspektywie 15 lat obok typowych stacji paliwowych, czy nawet zamiast, będą też stacje zasilania rozwijane przez nas wspólnie z koncernami paliwowymi. Rozmawiamy już na ten temat z partnerami z tego sektora (paliwowego: Lotos, PKN Orlen – red.).

Na rozwój jakich nowych technologii chcecie postawić poza e-mobility?

Prowadzimy rozmowy z kilkoma ośrodkami naukowymi i wkrótce będziemy podpisywać stosowne umowy o współpracy.

Chcemy stworzyć trzy ośrodki o różnych specjalizacjach. Jeden będzie nastawiony na układy kogeneracyjne ograniczające wpływ energetyki na środowisko, drugi – na optymalizację technologii konwencjonalnych, m.in. badania nad czystymi technologiami spalania węgla, być może jego zgazyfikowania, a trzeci – na optymalizację pracy sieci od pojedynczych urządzeń po wdrożenie zarządzania wirtualną elektrownią, co ma skutkować ograniczeniem strat na przesyle.

Jesteśmy na początku drogi. Mamy spore zainteresowanie ze strony ośrodków badawczych, które zachęcamy do nastawienia się na komercjalizację badań. Rozmawiamy też z partnerami z innych grup energetycznych o wspólnych nakładach i badaniach nad tymi projektami.

Co będziecie w stanie obiecać inwestorom w nowej strategii? Na razie ich akcje straciły na wartości 25 proc. w ciągu roku, a ostatnia decyzja walne zgromadzenia akcjonariuszy, zmniejszająca kilkukrotnie wypłatę z zysku za 2015 r., świadczyć może o zmianie długofalowej polityki dywidendowej

Pozostajemy spółką dywidendową. Ostrożność w podziale zysku za 2015 rok, zaprezentowana przez głównego akcjonariusza, ułatwi realizację zaplanowanego programu inwestycji. Zwiększająca się niepewność na rynkach finansowych, zaobserwowana w ostatnim czasie, może wpłynąć na koszty i możliwości pozyskania zdywersyfikowanego finansowania zewnętrznego.

Czy w zaktualizowanej strategii znajdzie się nowa polityka dywidendowa?

Polityka dywidendowa na pewno będzie jej elementem. Celem zarządu na najbliższe lata będzie sprawna realizacja programu inwestycji po racjonalnych kosztach i zaproponowanie takich kierunków rozwoju firmy, które zapewnią stabilny wzrost w zmieniających się warunkach rynkowych. To oznacza, że chcemy uniknąć fazy, w której nastąpiłyby jeszcze głębsze spadki. Nie będziemy więc przed nikim roztaczać wizji szybkiego zarobku, ale też potrzebujemy pewnego elementu stabilności i przewidywalności w relacjach z obecnymi jak i przyszłymi akcjonariuszami.

Z drugiej strony, ze względu na sytuację na rynku, oceniamy że czasu na adaptację oraz i dostosowanie modelu biznesowego firmy do zmieniającego się otoczenia jest coraz mniej. Uważnie obserwujemy drogę, którą idą europejskie koncerny energetyczne. Nie będziemy nikogo kopiować, ale zamierzamy szukać pozytywnych wzorców. Już dzisiaj widać, że firmy energetyczne przestały skupiać się wyłącznie na produkcji i sprzedaży energii, ale ewoluują w kierunku dostawców kompleksowych usług. Dlaczego PGE nie miałaby iść w kierunku innowacyjnej, oszczędnej i zorientowanej na klienta organizacji?

Będziecie inwestować, wiec zyski mogą topnieć nawet przy niezmienionych widełkach 40-50 proc. skonsolidowanego zysku netto oczyszczonego ze zdarzeń jednorazowych. Ale będziecie też wyłączać bloki ze względu na nowe normy środowiskowe. PSE mówi o możliwości wyłączenia 12 tys. MW do 2025 r. Jaka część to moce PGE?

Nie będę spekulował, ponieważ decyzje o wyłączeniach będą wynikały z ostatecznego kształtu nowych norm środowiskowych i terminu ich wprowadzenia. W kontekście kolejnych obciążeń kluczowa będzie renegocjacja wielkości przydziału darmowych uprawnień na CO2 na lata 2021-2030. W obowiązującym wariancie energetyka będzie musiała kupić 80 proc. potrzebnych uprawnień, a to koszt liczony w dziesiątkach miliardów złotych.

Czy nie grożą nam podobne ograniczenia w dostawach prądu latem? Właśnie padł kolejny rekord zapotrzebowania na moc w szczycie.

Jesteśmy bezpieczniejsi niż rok temu. Niedawno prace rozpoczęła elektrociepłownia Orlenu, mamy większe możliwości importu energii, a także – przynajmniej na razie - pomagają nam deszcze, które poprawiają sytuację hydrologiczną, będącą główną przyczyną wprowadzenia 20. stopnia zasilania w sierpniu 2015 r.

CV

Henryk Baranowski został prezesem Polskiej Grupy Energetycznej z końcem marca tego roku. Wcześniej pełnił funkcję podsekretarza stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa. Doświadczenie zawodowe zdobywał, pracując na stanowiskach kierowniczych w Alstom Power Polska, PGE oraz PSE.

Brexit staje się faktem. Czy w tym kontekście dojdzie do regresu idei rozwijanych w UE jak wspólny rynek energii czy unia energetyczna?

Trudno dziś powiedzieć czy i jaki wpływ będzie miało wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Sama Komisja nie jest w stanie dziś przewidzieć, co się stanie. Znajdujemy się w epoce przełomu zarówno w gospodarce i elektroenergetyce, jak też przełomu w układzie politycznym. Istnieje ryzyko, że po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii zabraknie przeciwwagi dla polityki klimatycznej w kształcie forsowanym przez Paryż i Berlin.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację