Agent będzie likwidatorem

Istnieje korelacja między niespłacanym zadłużeniem a wypadkowością. Terminowe spłacanie kredytów może wpływać na cenę polisy OC – mówi prezes firmy Uniqa Jarosław Matusiewicz.

Publikacja: 14.05.2017 22:14

Agent będzie likwidatorem

Foto: Rzeczpospolita, Rafał Guz

Czy zmiana zarządu i powołanie Pana na stanowisko prezesa firmy Uniqa pociągnie za sobą duże zmiany w spółce?

Długofalowo nie zmieniamy planów. Już dawno temu założyliśmy, że chcemy rosnąć w tych obszarach, które gwarantują nam utrzymanie rentowności. Dzisiaj pracujemy nad projektami, które będą usprawniać firmę, poprawiać współpracę z klientami i partnerami biznesowymi. Czasy się zmieniają, a my musimy za nimi podążać, w tym także za zmieniającymi się preferencjami klientów. A oni oczekują kompleksowej pomocy i wsparcia. Z tego też powodu np. nasi likwidatorzy już wkrótce staną się opiekunami klienta. Rozwijamy też zdalne kanały sprzedaży, takie jak online czy programy affinity. Rozpoczęliśmy współpracę z platformą SkyCash, za której pośrednictwem klienci mogą w dogodny dla siebie sposób kupić ubezpieczenie turystyczne, OC komunikacyjne i wkrótce ubezpieczenia z mikroskładką zgodnie z nowym trendem oferowania ubezpieczeń płatnych według użycia.

Co w praktyce oznacza, że likwidatorzy będą opiekunami klienta?

Pomysł jest prosty. Zarówno agentom, jak i likwidatorom szkód damy możliwość sprzedaży ubezpieczeń i likwidacji szkody. I to już od czerwca. To dziś nowatorskie podejście na rynku. Zacieramy granice między likwidatorem, a agentem. Stają się oni opiekunami klienta, którzy doradzają mu przy sprzedaży ubezpieczeń oraz wspierają później w razie wystąpienia szkody w procesie likwidacji. Zapewniają klientowi kompleksowe wsparcie. Dodatkowo, do minimum ograniczamy liczbę informacji uzyskiwanych od klientów w chwili zgłaszania szkody. Obecnie jesteśmy w trakcie szkoleń oraz zmiany umów likwidatorów szkód.

Uniqa jako jeden z nielicznych ubezpieczycieli  zwiększyła w zeszłym roku przypis składki w sektorze życiowym. Co jest przyczyną?

Wystartowaliśmy z nowym produktem unit-linked (polisa inwestycyjna) dla klientów indywidualnych we współpracy z naszym partnerem Raiffeisen Polbankiem. Okazał się dużym sukcesem. Poza tym systematycznie rośniemy w segmencie ubezpieczeń grupowych. Z nowości, w tym roku weszliśmy w ubezpieczenia emerytalne – IKE i IKZE, które również są sprzedawane przez Raiffeisen Polbank.

To polisy inwestycyjne sprzedają się teraz dobrze?

To zależy jakie i kto je sprzedaje. To są inne produkty, niż jeszcze kilka lat temu, bez opłat likwidacyjnych. Nie oferujemy ubezpieczeń inwestycyjnych sami, ale z partnerami zewnętrznymi. Jeśli bank, z którym pracujemy, ma zapotrzebowanie na takie polisy, to jesteśmy w stanie przygotować odpowiedni produkt. Zresztą w tym roku stawiamy na kanał bancassurance. Intensywnie pracujemy nad zwiększeniem liczby partnerów i już niebawem będziemy mogli pochwalić się kolejnym sukcesem.

Czy klienci po doświadczeniach z tzw. polisolokatami chcą kupować polisy inwestycyjne?

Jeśli produkt jest dobry i transparentny, dlaczego mieliby nie kupować? Są klienci, których wciąż interesuje połączenie inwestycji z ochroną. Nasze ubezpieczenie sprzedaje się lepiej niż oczekiwaliśmy.

W ubezpieczeniach grupowych konkurencja jest bardzo mocna. Jak firmie Uniqa udaje się rosnąć w tym segmencie?

Podstawą jest serwis likwidacyjny. Proste świadczenia jesteśmy w stanie wypłacić już w ciągu paru godzin, a to przekonuje klientów. To mocny argument sprzedażowy.

Uniqa swego czasu zachowywała rozsądek w wojnie cenowej w komunikacyjnym OC. Jak teraz będą zachowywać się ceny OC. Czy nadal będą rosły?

W 2015 i przez cały 2016 rok podnosiliśmy ceny tak daleko, jak tylko było to możliwe, by dopiero teraz zbliżyć się do poziomu rentowności. Trzeba jednak pamiętać, że ceny polis komunikacyjnych są ściśle zależne od tego, co wypłacamy poszkodowanym. Zatem jeśli pojawią się nowe tytuły do wypłat odszkodowań, to ceny znów będą musiały pójść w górę. A czynnikiem, który będzie wpływał w kolejnych latach na wzrost wypłacanych zadośćuczynień jest dążenie kancelarii odszkodowawczych do definiowania nowego rodzaju szkód. Przykładem takim mogą być już obecnie składane roszczenia o zadośćuczynienie dla osób najbliższych z tytułu stanu zdrowia poszkodowanego. Przykład: osoba w śpiączce po wypadku i roszczenie o zadośćuczynienie dla rodziny z tytułu zerwanej więzi rodzinnej.

Czy teraz ceny bardziej niż poprzednio dopasowywane są do ryzyka związanego z konkretnym klientem?

To zawsze było ważne przy ustalaniu cen. Ponieważ liczy się właściwa wycena ryzyka, kluczowe jest wzięcie pod uwagę wszystkich czynników, także takich, których wcześniej nie uwzględnialiśmy. Obecnie niuanse mają znaczenie, możemy w sposób bardziej wyrafinowany kształtować ceny dla klienta.

Co ma Pan na myśli mówiąc o niuansach?

Rynek przygląda się różnym aspektom, które mogą mieć wpływ na ryzyko związane z tym, jakim kto jest kierowcą. Analizy pokazują choćby, że istnieje korelacja między niespłacanym zadłużeniem a wypadkowością.

Rozumiem, że Uniqa bierze pod uwagę spłacanie kredytów przez swoich klientów oferując OC?

Pracujemy nad tym. Nie da się takich rozwiązań wprowadzić od ręki. Choćby z tego powodu, że trzeba uzyskać odpowiednią zgodę klienta. Dziś firmy inwestują w rozwiązania, które dopasowują cenę do indywidualnych potrzeb. W każdym innym dobrowolnym ubezpieczeniu istnieje bowiem wiele czynników, którymi można przyciągnąć klientów. W OC komunikacyjnym jest to tylko cena. Wprowadzona kilka lat temu bezpośrednia likwidacja szkód (likwidacja szkody OC przez ubezpieczyciela, w którym polisę ma poszkodowany, ubezpieczyciel ten potem rozlicza się z towarzystwem sprawcy szkody – od red.), która miała być czynnikiem przyciągającym klientów nie zadziałała tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Klient nadal podąża za ceną, a nie za reputacją ubezpieczyciela i  jakością oferowanych przez niego produktów i usług.

A jak wygląda wykorzystywanie nowoczesnych technologii?

Niedługo będziemy mieli aplikację dla agentów, która pozwala na odczytywanie kodów AZTEC z dowodu rejestracyjnego. To pomoże nam  w szybkiej taryfikacji i umożliwi podanie klientom ceny od ręki, bo w ten sposób zaciągamy do systemu wszystkie niezbędne informacje o samochodzie. Nowa aplikacja będzie wspierać nasz Portal Obsługi Sprzedaży i służyć nie tylko do szybkiego ustalania cen, ale również do zdalnych oględzin pojazdu.

Czy Uniqa planuje monitorowanie jazdy kierowców w celu dopasowania stawek do stylu jazdy?

Mamy projekt, w którym wykorzystywane są informacje z urządzeń monitorujących jazdę kierowców samochodów ciężarowych. Wyposażenie w to urządzenie pozostaje po stronie naszego klienta, a my dajemy specjalną taryfę dla ich posiadaczy. Wystartowaliśmy z tym projektem na przełomie roku, za wcześnie zatem na podsumowanie wyników. To oferta dla firm i ubezpieczeń dla mikroflot. Jeśli właściciel pojazdu wie, jak kierowca się zachowuje, to poprawia jego bezpieczeństwo i zachowanie na drodze.

Uniqa coraz bardziej rozwija sprzedaż polis dla MSP.  Z jakim skutkiem?

Bardzo dobrym. Notujemy kilkudziesięcioprocentowy wzrost sprzedaży po wprowadzeniu nowego produktu dla sektora MSP.

Z czego to wynika?

Zaletą naszych produktów jest szeroka ochrona, elastyczność oraz łatwość wystawiania polis. I przede wszystkim rozumienie przydatności produktu dla klienta. Ważne jest również to, że ubezpieczenie jest na jednej polisie. Wbrew pozorom to wcale nie jest oczywiste, ciągle zdarzają się sytuacje, gdy jeden produkt znajduje się na kilku polisach.

Uniqa jest liderem w mieszkalnictwie. Jakie są dalsze plany w tym segmencie?

Ubezpieczamy 50 proc. spółdzielni i 40 proc. wspólnot mieszkaniowych i jesteśmy w tym segmencie niekwestionowanym liderem. Przy okazji, współpracując ze spółdzielniami i wspólnotami, prowadzimy jeden z największych programów affinity w kraju, nasi partnerzy pomagają nam bowiem w sprzedaży ubezpieczenia mieszkania przy czynszu. Dzięki nim mamy pół miliona ubezpieczonych mieszkań w Polsce.

Jako lider w tym segmencie wyznaczamy nowe kierunki, jak w przypadku klauzuli katastroficznej, z której skorzystało już kilka spółdzielni mieszkaniowych. Mamy pomysły na rozwój oferty w tym segmencie, ale za wcześnie, by ujawniać szczegóły. Na pewno nie oddamy pozycji lidera. Uniqa nadal chce rentownie rosnąć we wszystkich najważniejszych liniach biznesowych.

CV

Jarosław Matusiewicz od 1 marca jest prezesem spółek Uniqa TU i Uniqa TU na Życie. W Uniqa Polska pracuje od roku 2006; od 2013 r. pełnił funkcję dyrektora zarządzającego ds. likwidacji szkód, a od 2016 r. był wiceprezesem obu spółek. Wchodzi w skład Komisji Rewizyjnej Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Czy zmiana zarządu i powołanie Pana na stanowisko prezesa firmy Uniqa pociągnie za sobą duże zmiany w spółce?

Długofalowo nie zmieniamy planów. Już dawno temu założyliśmy, że chcemy rosnąć w tych obszarach, które gwarantują nam utrzymanie rentowności. Dzisiaj pracujemy nad projektami, które będą usprawniać firmę, poprawiać współpracę z klientami i partnerami biznesowymi. Czasy się zmieniają, a my musimy za nimi podążać, w tym także za zmieniającymi się preferencjami klientów. A oni oczekują kompleksowej pomocy i wsparcia. Z tego też powodu np. nasi likwidatorzy już wkrótce staną się opiekunami klienta. Rozwijamy też zdalne kanały sprzedaży, takie jak online czy programy affinity. Rozpoczęliśmy współpracę z platformą SkyCash, za której pośrednictwem klienci mogą w dogodny dla siebie sposób kupić ubezpieczenie turystyczne, OC komunikacyjne i wkrótce ubezpieczenia z mikroskładką zgodnie z nowym trendem oferowania ubezpieczeń płatnych według użycia.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację