Przewodniczący Bundestagu krytycznie o Polsce

Przewodniczący Bundestagu powiedział głośno o Polsce to, co myślą niemieckie elity polityczne.

Aktualizacja: 01.11.2016 06:03 Publikacja: 30.10.2016 18:16

– To błędna droga dla Polski – ostrzega Norbert Lammert.

– To błędna droga dla Polski – ostrzega Norbert Lammert.

Foto: Bloomberg, Michele Tantussi

– To błędna droga dla Europy i tym samym dla Polski – skomentował w „Süddeutsche Zeitung" działania polskiego rządu wobec Trybunału Konstytucyjnego Norbert Lammert (CDU).

Dokładnie to samo zdanie wypowiedział w tym samym dzienniku kilka dni temu przewodniczący Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Andreas Vosskuhle, odpowiadając na pytanie, czy miejsce Polski jest w UE, jeżeli pozostanie nieugięta w sprawie Trybunału. Był to wspólny wywiad z Laurentem Fabiusem, przewodniczącym francuskiej Rady Konstytucyjnej (odpowiednika TK). Obaj panowie dali do zrozumienia, że są głęboko zaniepokojeni rozwojem wydarzeń w Polsce. Vosskuhle przypomniał, że Polska otrzymuje netto 10 mld euro unijnych środków, i wyraził nadzieję, iż partnerom z UE uda się przekonać polski rząd, że sposób, w jaki postępuje z Trybunałem Konstytucyjnym, jest szkodliwy nie tylko dla Polski, ale i całej Unii.

Na te słowa odpowiedział ambasador Polski w Berlinie Andrzej Przyłębski, uznając je za „nieodpowiedzialną krytykę" i ingerencję w wewnętrzne sprawy naszego kraju. Uczynił to na portalu wPolityce.pl, o czym natychmiast poinformował „Süddeutsche Zeitung". W rozmowie z tym dziennikiem ambasador przypomniał, że Andreas Vosskuhle przedstawił Polskę jako państwo autorytarne. Przyznał także, że jest rozczarowany stanem debaty na ten temat i że „każdego dnia jest konfrontowany z fałszywym obrazem Polski".

To po tym oświadczeniu głos zabrał przewodniczący Bundestagu. Ostrzegł ambasadora, aby „nie łudził się", że ocena przewodniczącego Trybunału jest opinią w Niemczech odosobnioną.

Przewodniczący Lammert powiedział głośno i oficjalnie to, co jest w Berlinie tajemnicą poliszynela skrywaną za zasłoną dyplomatycznej i politycznej poprawności. A mianowicie, że w niemieckiej stolicy panuje pełna zgoda elit politycznych w ocenie działań rządu w Warszawie wobec TK. Co bardzo symptomatyczne, przewodniczący Bundestagu zabrał głos w chwili, gdy do Brukseli dotarła odpowiedź polskiego rządu na zalecenia KE w sprawie Trybunału.

– Lammert zdecydował się na przekroczenie pewnej czerwonej linii oficjalnej wstrzemięźliwości w sprawie wydarzeń w Polsce. Może to zostać potraktowane jako swego rodzaju przyzwolenie do krytyki polskiego rządu przez innych niemieckich polityków – mówi „Rzeczpospolitej" osoba z niemieckich kręgów dyplomatycznych w Berlinie.

– Problem Trybunału nadal istnieje i było jedynie kwestią czasu, gdy sprawa ta stanie się przedmiotem polsko-niemieckich kontrowersji – przekonuje „Rz" Kai-Olaf Lang z rządowego think tanku Wissenschaft und Politik. Nie wyklucza, że sprawa ta może się stać prawdziwą kością niezgody.

Do tej pory niemieccy politycy zachowywali daleko idącą wstrzemięźliwość w ocenie wydarzeń w Polsce, chociaż przewodniczący Bundestagu w artykule w „Die Zeit" z początku tego roku nie pozostawiał złudzeń, w jaki sposób ocenia ingerencję władz w Polsce i na Węgrzech w struktury państwa prawa. Zdecydowanie ostrzej mówili o tym niemieccy politycy szczebla europejskiego: szef PE Martin Schulz czy komisarz UE Günther Oettinger.

Inną drogę wybrał szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier, który w kwietniu tego roku wypomniał ministrowi Witoldowi Waszczykowskiemu jego wypowiedź dla „Bilda" o „rowerzystach i wegetarianach" jako dominującym w Niemczech sposobie myślenia. Nawiązując do wydarzenia sprzed tysiąca lat i do zjazdu w Gnieźnie, uchodzącego za początek przyjaźni polsko-niemieckiej, Steinmeier przypomniał o uczcie, jaką podejmował książę Bolesław cesarza Ottona III. – Drogi Witoldzie, zapewniam cię, że uczta, jaką wyprawiono w Gnieźnie przed tysiącem lat, nie była wegetariańska – powiedział Steinmeier, co mocno rozbawiło uczestników spotkania.

– Konflikt o TK w Polsce jest sprawą polityczną i nie jest dobrze, gdy wypowiadają się ten temat szefowie Trybunałów Francji i Niemiec. Nawet jeżeli mają rację. Co innego przewodniczący Lammert, który jest politykiem i ma prawo interesować się stanem przestrzegania zasad demokratycznych w kraju partnerskim – mówi „Rz" Stephen Bastos z polsko-niemiecko- -francuskiej Fundacji Genshagen.

– Nie spodziewam się polsko-niemieckiej wojny na słowa. Wypowiedź przewodniczącego Lammerta była przede wszystkim motywowana obroną przewodniczącego Vosskuhlego – tłumaczy „Rz" ambasador Przyłębski. Miałoby to mieć związek z tym, że sędzia Vosskuhle, mimo początkowej odmowy, nie powiedział jeszcze ostatniego słowa co do kandydowania na stanowisko prezydenta RFN i może go przekonać kanclerz Angela Merkel.

– To błędna droga dla Europy i tym samym dla Polski – skomentował w „Süddeutsche Zeitung" działania polskiego rządu wobec Trybunału Konstytucyjnego Norbert Lammert (CDU).

Dokładnie to samo zdanie wypowiedział w tym samym dzienniku kilka dni temu przewodniczący Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Andreas Vosskuhle, odpowiadając na pytanie, czy miejsce Polski jest w UE, jeżeli pozostanie nieugięta w sprawie Trybunału. Był to wspólny wywiad z Laurentem Fabiusem, przewodniczącym francuskiej Rady Konstytucyjnej (odpowiednika TK). Obaj panowie dali do zrozumienia, że są głęboko zaniepokojeni rozwojem wydarzeń w Polsce. Vosskuhle przypomniał, że Polska otrzymuje netto 10 mld euro unijnych środków, i wyraził nadzieję, iż partnerom z UE uda się przekonać polski rząd, że sposób, w jaki postępuje z Trybunałem Konstytucyjnym, jest szkodliwy nie tylko dla Polski, ale i całej Unii.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790