– To błędna droga dla Europy i tym samym dla Polski – skomentował w „Süddeutsche Zeitung" działania polskiego rządu wobec Trybunału Konstytucyjnego Norbert Lammert (CDU).
Dokładnie to samo zdanie wypowiedział w tym samym dzienniku kilka dni temu przewodniczący Federalnego Trybunału Konstytucyjnego Andreas Vosskuhle, odpowiadając na pytanie, czy miejsce Polski jest w UE, jeżeli pozostanie nieugięta w sprawie Trybunału. Był to wspólny wywiad z Laurentem Fabiusem, przewodniczącym francuskiej Rady Konstytucyjnej (odpowiednika TK). Obaj panowie dali do zrozumienia, że są głęboko zaniepokojeni rozwojem wydarzeń w Polsce. Vosskuhle przypomniał, że Polska otrzymuje netto 10 mld euro unijnych środków, i wyraził nadzieję, iż partnerom z UE uda się przekonać polski rząd, że sposób, w jaki postępuje z Trybunałem Konstytucyjnym, jest szkodliwy nie tylko dla Polski, ale i całej Unii.
Na te słowa odpowiedział ambasador Polski w Berlinie Andrzej Przyłębski, uznając je za „nieodpowiedzialną krytykę" i ingerencję w wewnętrzne sprawy naszego kraju. Uczynił to na portalu wPolityce.pl, o czym natychmiast poinformował „Süddeutsche Zeitung". W rozmowie z tym dziennikiem ambasador przypomniał, że Andreas Vosskuhle przedstawił Polskę jako państwo autorytarne. Przyznał także, że jest rozczarowany stanem debaty na ten temat i że „każdego dnia jest konfrontowany z fałszywym obrazem Polski".
To po tym oświadczeniu głos zabrał przewodniczący Bundestagu. Ostrzegł ambasadora, aby „nie łudził się", że ocena przewodniczącego Trybunału jest opinią w Niemczech odosobnioną.
Przewodniczący Lammert powiedział głośno i oficjalnie to, co jest w Berlinie tajemnicą poliszynela skrywaną za zasłoną dyplomatycznej i politycznej poprawności. A mianowicie, że w niemieckiej stolicy panuje pełna zgoda elit politycznych w ocenie działań rządu w Warszawie wobec TK. Co bardzo symptomatyczne, przewodniczący Bundestagu zabrał głos w chwili, gdy do Brukseli dotarła odpowiedź polskiego rządu na zalecenia KE w sprawie Trybunału.