Berlińskie muzeum wypędzeń bez udziału Polaków

Sztandarowy projekt upamiętniający wysiedlenia Niemców po II wojnie światowej wkracza w końcowy etap realizacji.

Aktualizacja: 20.10.2016 20:15 Publikacja: 19.10.2016 19:57

Berlińskie muzeum wypędzeń bez udziału Polaków

Foto: materiały promocyjne

Nic już nie stoi na przeszkodzie, aby Centrum Dokumentacji Wysiedleń w Berlinie, znane też jako muzeum niemieckich wypędzonych, otworzyło za dwa lata swe podwoje. Gmach w stanie surowym już stoi. W poniedziałek odbyła się uroczystość zawieszenia wiechy. Finansowanie przedsięwzięcia 30 mln euro zapewnia rząd, gotowa jest od dawna koncepcja muzeum, kompletowane są zbiory. Cała idea utworzenia w centrum Berlina takiego muzeum jest pomysłem Związku Wypędzonych (BdV) i jego byłej wieloletniej szefowej Eriki Steinbach.

Na 1700 mkw. gmachu w centrum Berlina, w pobliżu takich atrakcji turystycznych jak Pomnik Holokaustu czy wystawy Topografia Terroru, przedstawiona zostanie historia wypędzenia i wysiedlenia Niemców po II wojnie światowej, w kontekście przyczyn i skutków II wojny światowej. Przynajmniej takie są deklaracje i tak głosi 40-stronicowy dokument programowy. W mniejszym zakresie mowa będzie też o innych zjawiskach przymusowych wysiedleń w XX wieku.

Jednak realizacji przedsięwzięcia towarzyszy ogrom kontrowersji. Zwłaszcza ze strony Polski kwestionującej dobre intencje Niemiec w przedstawieniu prawdziwych przyczyn przymusowego wysiedlenie z naszego kraju niemal 8 mln Niemców po klęsce Hitlera.

Strona niemiecka ma obecnie nadzieję, że udało się już pokonać wszystkie przeszkody. W poniedziałek Gundula Bavendamm, nowa dyrektor fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie, której Bundestag powierzył realizację przedsięwzięcia, przedstawiła skład rady naukowej fundacji. Poprzednia rozwiązała się w zasadzie sama, nie będąc w stanie przebić się ze swoimi sugestiami. W nowej 12-osobowej radzie nie ma już ani jednego przedstawiciela Polski. Jest siedmiu niemieckich historyków, po jednym z Wielkiej Brytanii, USA, Szwajcarii, Austrii i Czech.

– Żałuję, że mimo wysiłków nie udało nam się skłonić do współpracy żadnego przedstawiciela Polski, co jest związane z obecną sytuacją polityczną w tym kraju – oświadczyła Gundula Bavendamm.

– Przyczyna jest zgoła inna. Od czasu dymisji wielu członków rady nic się nie zmieniło w strukturze fundacji i rada nadal nie ma wpływu na kształt przyszłej wystawy – wyjaśnia „Rzeczpospolitej" prof. Krzysztof Ruchniewicz, były członek rady. Jego zdaniem nieudane zabiegi, jakie podejmuje obecnie fundacja, aby skłonić któregoś z polskich historyków do współpracy, świadczą wyraźnie, że jej kierownictwo zdaje sobie sprawę ze skutku braku Polaków. Cierpi na tym wiarygodność przedsięwzięcia.

– Z Czech i Polski pochodziła lwia część niemieckich wypędzonych i brak Polaków ma znaczenie. Rozumiem ich sceptycyzm – przypomina „Rz" dr Ondřej Matějka, wiceszef czeskiego Instytutu Badania Reżimów Totalitarnych, odpowiednika naszego IPN, członek nowej rady naukowej. Sam jest przekonany, że Niemcy mają dobre intencje, starają się zachować wierność prawdzie historycznej. – Gdy dojdę do innego wniosku, zrezygnuję – dodaje.

Nic już nie stoi na przeszkodzie, aby Centrum Dokumentacji Wysiedleń w Berlinie, znane też jako muzeum niemieckich wypędzonych, otworzyło za dwa lata swe podwoje. Gmach w stanie surowym już stoi. W poniedziałek odbyła się uroczystość zawieszenia wiechy. Finansowanie przedsięwzięcia 30 mln euro zapewnia rząd, gotowa jest od dawna koncepcja muzeum, kompletowane są zbiory. Cała idea utworzenia w centrum Berlina takiego muzeum jest pomysłem Związku Wypędzonych (BdV) i jego byłej wieloletniej szefowej Eriki Steinbach.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788