Rajoy po zdobyciu poparcia Unii przejmie kontrolę nad Katalonią

Katalonia. Puigdemont nie wyrzeka się niepodległości. Rajoy po zdobyciu poparcia Unii przejmie kontrolę nad prowincją.

Aktualizacja: 16.10.2017 21:48 Publikacja: 16.10.2017 19:44

Prokurator wystąpił o prewencyjne aresztowanie Josepa Lluisa Trapero, szefa katalońskiej policji. W

Prokurator wystąpił o prewencyjne aresztowanie Josepa Lluisa Trapero, szefa katalońskiej policji. W nocy z poniedziałku na wtorek o jego losie miał zdecydować sędzia w Madrycie

Foto: PAP/EPA

Szef katalońskiego rządu regionalnego (Generalitat) Carles Puigdemont gra na przeczekanie. W poniedziałek do dziesiątej rano miał określić, czy w poprzedni wtorek doszło do ogłoszenia nowego państwa, czy też nie. Ale w liście do premiera Hiszpanii pozostał równie zawiły, jak do tej pory.

„Sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest tak transcendentalna, że wymaga odpowiednich rozwiązań politycznych" – napisał enigmatycznie do Mariano Rajoya. Poprosił o dwa miesiące, podczas których władze w Madrycie i Barcelonie miałyby rozpocząć „dialog" w sprawie rozwiązania konfliktu. Wystąpił także o zaprzestanie „represji" przeciw „narodowi katalońskiemu" ze strony hiszpańskich władz.

Ale w madryckim Pałacu Moncloa, siedzibie premiera, nikt nie chce się wdać w grę z Puigdemontem.

– Jesteśmy zawiedzeni, że przewodniczący Generalitat nie odpowiedział na stawiane mu pytanie. A przecież nie było tak trudno powiedzieć „tak" albo „nie". Nigdy nie było tak łatwo wprowadzić w życie postanowienia konstytucji – uznała wicepremier Soraya Saen de Santamaria.

Rajoy jest gotowy podjąć dialog z Puigdemontem, ale pod warunkiem, że wcześniej wycofa deklarację niepodległości oraz że rozmowy będą prowadzone w ramach Kortezów. Już w ubiegłym tygodniu szef rządu uzgodnił zresztą z przewodniczącym głównej partii opozycyjnej, socjalistycznej PSOE Pedro Sanchezem, że wkrótce zostaną podjęte rozmowy o reformie konstytucyjnej kraju, jego decentralizacji.

– Czytając odpowiedź Puigdemonta, widać, że decydujący wpływ mieli na niego najbardziej radykalni zwolennicy niepodległości. Logiczną odpowiedzią jest teraz uruchomienie art. 155 – powiedział szef hiszpańskiej dyplomacji Alfonso Dastis, odnosząc się do zapisu konstytucji, który pozwala władzom centralnym przejąć bezpośrednią kontrolę nad którąś ze zbuntowanych prowincji.

Na to trzeba będzie jednak czekać jeszcze trzy dni: Rajoy dał szefowi Generalitat czas do czwartku do dziesiątej rano na „rektyfikowanie" odpowiedzi.

– Puigdemont znowu da enigmatyczną odpowiedź, nie może się wycofać z deklaracji niepodległości, bo podjął zobowiązania w tej sprawie wobec całego obozu zwolenników secesji – mówi „Rz" politolog z Uniwersytetu w Barcelonie Oriol Bartomeus. – Przed podjęciem zdecydowanych działań Rajoy będzie jednak chciał uzyskać poparcie innych przywódców Unii na szczycie w czwartek wieczorem w Brukseli – dodaje.

Ze strony Polski takie poparcie ma raczej zagwarantowane, tym bardziej że do tej pory Bruksela nie chciała włączać się w rozwiązanie katalońskiego kryzysu.

– Reakcja Unii Europejskiej na wydarzenia w Katalonii jest poprawna. To wewnętrzna sprawa Hiszpanii i UE nie ma tu nic do dodania. Hiszpania wie lepiej, na czym polega przestrzeganie jej własnej konstytucji. Byłoby dobrze, aby takie ostrożne podejście KE reprezentowała także wobec krajów Europy Środkowej – mówi „Rz" minister ds. europejskich Konrad Szymański.

Mimo wszystko Rajoy stąpa po cienkim lodzie. Wie, że jeśli zbyt brutalnie będzie likwidował autonomiczne instytucje katalońskie, może doprowadzić do zmiany nastawienia zagranicznej opinii publicznej. Ten błąd popełnił już 1 października, gdy hiszpańska policja próbowała brutalnie powstrzymać Katalończyków przed udziałem w nielegalnym referendum.

– Prędzej czy później Rajoy będzie też musiał rozpisać wybory regionalne do Generalitat i jeśli zagra zbyt gwałtownie, partie niepodległościowe nie tylko znów zdobędą większość w parlamencie regionalnym, ale nawet ją umocnią – wskazuje Bartomeus.

Między Rajoyem a Puigdemontem trwa pojedynek: każdy czeka, aż drugiemu puszczą nerwy, zagra na tyle gwałtownie, aby ten drugi nagle wystąpił w roli ofiary. Po stronie Madrytu taki błąd może niekoniecznie zrobić sam premier, ale np. sędzia czy prokurator starający się zbyt gorliwie egzekwować przepisy konstytucji. W poniedziałek przed sądem stanął szef lokalnej policji Mossos d'Esquadra Josep Lluis Trapero, a także przywódcy dwóch proniepodległościowych stowarzyszeń obywatelskich ANC i Omnium Cultural Jordi Sanchez i Jordi Cuixart. Ale aresztowanie samego Puigdemonta i jego rządu wcale nie jest jeszcze przesądzone.

Jednak także secesjoniści mają problem z utrzymaniem dyscypliny w swoich szeregach. Mereia Boya, szefowa grupy parlamentarnej anarchistycznej partii Candidatura d'Unitat Popular (CUP), zarzuciła Puigdemontowi „słabość" i brak konsultacji z koalicjantami przed wysłaniem listu do Rajoya. Bo jej zdaniem punktem wyjścia do „dialogu" z Madrytem musi być ogłoszenie niepodległości przez „katalońską republikę". Podział co do strategii na przyszłość rysuje się też w samej partii Puigdemonta, konserwatywnej PdCat.

– Jeśli radykałowie sprowokują starcia, będzie to koniec ruchu niepodległościowego – nie ma wątpliwości Bartomeus.

Entuzjazm dla budowy własnego państwa może załamać się wraz z ucieczką biznesu z Katalonii. Taką decyzję podjęło już 540 przedsiębiorstw, co przekłada się na stratę ponad 2 mld euro rocznie dochodów podatkowych dla Generalitat. W ten sposób powszechny wśród Katalończyków postulat ograniczenia finansowania przez prowincję uboższych części Hiszpanii rozwiązuje się niejako sam przez się, ale nie w sposób, który byłby korzystny dla Barcelony.

– Myśleliśmy, że budujemy Danię południa, a okazuje się, że szykuje nam się Kosowo zachodu – mówi Oriol Bartomeus. ©?

Szef katalońskiego rządu regionalnego (Generalitat) Carles Puigdemont gra na przeczekanie. W poniedziałek do dziesiątej rano miał określić, czy w poprzedni wtorek doszło do ogłoszenia nowego państwa, czy też nie. Ale w liście do premiera Hiszpanii pozostał równie zawiły, jak do tej pory.

„Sytuacja, w której się znaleźliśmy, jest tak transcendentalna, że wymaga odpowiednich rozwiązań politycznych" – napisał enigmatycznie do Mariano Rajoya. Poprosił o dwa miesiące, podczas których władze w Madrycie i Barcelonie miałyby rozpocząć „dialog" w sprawie rozwiązania konfliktu. Wystąpił także o zaprzestanie „represji" przeciw „narodowi katalońskiemu" ze strony hiszpańskich władz.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790