Kurdowie: Czas na pożegnanie się z Irakiem

– Od niepodległości nie ma odwrotu – mówi pełnomocnik Rządu Regionalnego Kurdystanu w Polsce.

Aktualizacja: 18.09.2017 22:57 Publikacja: 17.09.2017 17:48

Kurdowie: Czas na pożegnanie się z Irakiem

Foto: AFP

Jeszcze nie tak dawno bojownicy samozwańczego Państwa Islamskiego stali niemal u wrót Bagdadu. Dzisiaj po klęsce kalifatu wydawać by się mogło, że Irak po raz pierwszy po epoce Saddama ma w końcu szansę na powrót do normalności. Jest to jednak szansa znikoma. Iraccy Kurdowie uznali, że właśnie teraz nadszedł upragniony moment na ostateczne pożegnanie się z Irakiem. Nie zadowala ich już autonomia i postanowili utworzyć niepodległe państwo w północno-wschodnim regionie kraju. Tam, gdzie jest mnóstwo ropy i gdzie nie sięga władza rządu w Bagdadzie. 25 września odbędzie się referendum w sprawie niepodległości. Zapewne nie mniej niż 90 proc. mieszkańców opowie się za nią. Bagdad uznaje referendum za nielegalne. Wiele wskazuje więc na to, że w Iraku po ogłoszeniu przez autonomię kurdyjską niepodległości rozpocznie się wojna domowa. Zaprawiona w bojach kurdyjska armia, peszmergowie, liczy 240 tys. żołnierzy. Bagdad dysponuje podobnymi siłami jak kurdyjskie, wyszkolonymi i zaopatrzonymi w sprzęt amerykański.

Rz: Kiedy powstanie niepodległe państwo kurdyjskie w Iraku?

Ziyad Raoof: Pierwszym krokiem jest referendum niepodległościowe. Da ono rządowi autonomii kurdyjskiej prawo do ogłoszenie samostanowienia. Nastąpi to po spokojnych rozmowach z rządem w Bagdadzie oraz państwami sąsiedzkimi.

Jednak Bagdad twierdzi, że nigdy nie zgodzi się na rozczłonkowanie kraju i uznaje referendum za nielegalne. Czy można sobie wyobrazić negocjacje pokojowe?

Jeżeli przez sto lat nie udało nam się bezkonfliktowo funkcjonować w ramach sztucznego tworu państwowego nazywanego Irakiem w warunkach wojny, ludobójstwa dokonanego na naszym narodzie, to czy nie lepiej i dla nich i dla nas, abyśmy się rozstali i byli dobrymi sąsiadami?

Zakłada pan, że Bagdad wyrazi zgodę na secesję?

Mentalność obecnego rządu w Bagdadzie niewiele się różni od mentalności poprzednich rządów, w tym i Saddama Husajna. Słyszymy więc groźby użycia siły przeciwko nam, co jest sprzeczne zarówno z konstytucją Iraku, jak i z porozumieniem pomiędzy autonomią a rządem centralnym. Przyzwyczailiśmy się jednak do tego w przeszłości i teraz może być podobnie.

Po upadku samozwańczego Państwa Islamskiego i ugruntowana się przewagi szyitów nad sunnitami w Iraku rząd w Bagdadzie wydaje się silniejszy niż w przeszłości, tym bardziej że ma poparcie szyickiego Iranu. To nie sprzyja negocjacjom z Kurdami.

Tak, ale jaka jest alternatywa?

Wojna domowa.

Nie sądzę, że dojdzie do regularnej wojny. Jednak starć na ograniczoną skalę nie można wykluczyć. Zwłaszcza w atmosferze prowokacji ze strony Siły Mobilizacji Ludowej, paramilitarnych szyickich organizacji sterowanych przez Iran. Wykluczam przy tym możliwość zaangażowania armii irackiej w wojnie przeciwko Kurdom.

Dlaczego?

Bo Amerykanie są w Iraku i mają wiele do powiedzenia. Nie są przy tym zadowoleni z rządu irackiego w wielu sprawach.

Zapewne nie są również zadowoleni z destabilizacji całego regionu, co może być konsekwencją deklaracji niepodległości irackiego Kurdystanu.

Nie ma pan racji. Powstanie niepodległego państwa kurdyjskiego doprowadzi w konsekwencji do stabilizacji regionu. Jesteśmy przekonani, że ostatecznie Amerykanie się zgodzą.

Skąd taki optymizm?

Nie słychać w Waszyngtonie głosów sprzeciwu wobec referendum. Mówią jedynie, że czas jest niewłaściwy. Nie odpowiadają jednak na nasze pytania, jaki czas byłby właściwy i czy dają gwarancje, że wtedy uznają bezwarunkowo wyniki referendum. Nie jest tajemnicą, że projekt USA w Iraku nie zakończył się sukcesem. Mimo to obszar autonomii jest oazą spokoju, stabilizacji, rozwoju gospodarczego. Kurdystan jest też wiarygodnym i przewidywalnym partnerem dla USA i całego Zachodu.

Czy liczycie na wsparcie Rosji w dążeniu do niepodległości?

Ławrow zapewniał w kurdyjskiej telewizji, że każdy naród ma prawo do niepodległości i zadeklarował gotowość mediacji pomiędzy Kurdystanem a władzami irackimi. Jest to oferta atrakcyjna z naszego punktu widzenia, jak każda inna prowadząca do rozwodu z Irakiem według modelu czechosłowackiego. Rosyjskie firmy, jak Gazprom, inwestują w Kurdystanie. Rosja wyraża zainteresowanie importem ropy i gazu.

Wobec tego trzeba rozczłonkować Irak i utworzyć prócz Kurdystanu jakieś państwo sunnickie oraz szyickie na południe od Bagdadu.

W rzeczywistości Irak jest rozbity. Taki jest rezultat ośmiu lat rządów Nuri al Malikiego. Doszło do dezintegracji państwa i jego armii w wyniku głównie korupcji. Nastąpił też rozpad społeczeństwa. Przykładem rozbicia państwa jest utworzenie granicy celnej z Kurdystanem.

Czy ustanowienie niepodległego państwa kurdyjskiego w Iraku zakłada, że Kurdowie w Turcji mogą domagać się tego samego, także Kurdowie w Syrii i w Iranie?

Kurdowie w tych państwach są na różnych etapach rozwoju. Podkreślamy, że nasze aspiracje niepodległościowe ograniczają się wyłącznie do Iraku. Nie mamy zamiaru wpływać na wewnętrzne sprawy Turcji i nie interesuje nas, jak zostanie tam rozwiązana kwestia kurdyjska. Chcemy tylko, aby nastąpiło to w sposób pokojowy w procesie porozumienia, czy to na zasadzie autonomii, czy federacji, czy w inny sposób. Turcja jest jednak najważniejszym partnerem gospodarczym irackiego Kurdystanu, łączy nas umowa o dostawach ropy na 50 lat, powstaje gazociąg z Kurdystanu do Turcji. Ankara nie jest przeciwna naszej niepodległości.

Będzie jednak zdecydowany sprzeciw Iranu. Teheran obawia się, iż niepodległy Kurdystan może być przykładem dla Kurdów po irańskiej stronie granicy.

To prawda. Nasza niepodległość może sprzyjać rozwojowi aspiracji niepodległościowych w innych częściach Kurdystanu, także w Iranie. Ale czy z tego powodu my mamy zrezygnować z naszych aspiracji?

Powstanie niepodległego Kurdystanu nie może nie mieć wpływu na dalszy rozwój wydarzeń w Syrii.

Kraj ten jest podzielony w zasadzie na dwie części. Większą, pod kontrolą armii prezydenta Asada wspieranej przez oddziały irańskie i Rosję. Drugą część kontrolują Kurdowie syryjscy przy pomocy USA. Nie sposób sobie wyobrazić, aby Amerykanie wycofali się z tych obszarów, gdzie jedynym ich sojusznikiem są oddziały Kurdów. Ma to dla nas wielkie znaczenie.

Nowe państwo będzie także wieloreligijne.

Kurdystan iracki jest mieszanką etniczną i religijną. Przy czym większość Kurdów to sunnici. Specjalna komisja pracuje nad uregulowaniami, które znajdą się w przyszłej konstytucji gwarantującymi prawa mniejszości.

Jak wielki będzie obszar niezależnego Kurdystanu?

Kurdystan iracki to ok. 80 tys. km kwadratowych zamieszkiwanych przez ponad 5 mln ludności, ze stolicą w Erbilu. Część tego obszaru znajdowała się pod administracją kurdyjską jeszcze od czasów Saddama bez Kirkuku oraz Mosulu. Zgodnie z obecną konstytucją Iraku do roku 2007 miała zostać rozstrzygnięta kwestia przyszłości tych obszarów. Tego nie zrobiono. Referendum zostanie przeprowadzone w całym Kurdystanie, także na obszarach nieznajdujących się pod administracją obecnej autonomii, a więc w Kirkuku oraz prowincji Mosul. W samym mieście znajdującym się pod kontrolą armii irackiej referendum nie będzie.

Utrata roponośnych terenów Kirkuku musi być dla Bagdadu szczególnie bolesna.

Kirkuk był historycznie częścią Kurdystanu, miastem kurdyjskim, gdzie za Saddama prześladowano Kurdów i ich wypędzano.

Jeszcze nie tak dawno bojownicy samozwańczego Państwa Islamskiego stali niemal u wrót Bagdadu. Dzisiaj po klęsce kalifatu wydawać by się mogło, że Irak po raz pierwszy po epoce Saddama ma w końcu szansę na powrót do normalności. Jest to jednak szansa znikoma. Iraccy Kurdowie uznali, że właśnie teraz nadszedł upragniony moment na ostateczne pożegnanie się z Irakiem. Nie zadowala ich już autonomia i postanowili utworzyć niepodległe państwo w północno-wschodnim regionie kraju. Tam, gdzie jest mnóstwo ropy i gdzie nie sięga władza rządu w Bagdadzie. 25 września odbędzie się referendum w sprawie niepodległości. Zapewne nie mniej niż 90 proc. mieszkańców opowie się za nią. Bagdad uznaje referendum za nielegalne. Wiele wskazuje więc na to, że w Iraku po ogłoszeniu przez autonomię kurdyjską niepodległości rozpocznie się wojna domowa. Zaprawiona w bojach kurdyjska armia, peszmergowie, liczy 240 tys. żołnierzy. Bagdad dysponuje podobnymi siłami jak kurdyjskie, wyszkolonymi i zaopatrzonymi w sprzęt amerykański.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786