Piotr Kowalczuk z Rzymu
Liczba ofiar trzęsienia ziemi w środkowych Włoszech wzrosła w czwartek rano do 247. Ziemia trzęsła się nadal, dopełniając zniszczenia. O piątej zanotowano wstrząs o sile 4,5 stopnia w skali Richtera, który zadał śmiertelny cios już na wpół zawalonemu XIV-wiecznemu kościołowi św. Augustyna w Accumoli.
Podobnie było w Amatrice, gdzie jednak ostała się jedna z dwóch wież kościelnych z zegarem zastygłym o 3.36, gdy w środę doszło do pierwszego wstrząsu. Ten obrazek stał się we Włoszech symbolem katastrofy.
Zakonnica i anioł
Media opowiadają o tragediach, czynach heroicznych i cudownych ocaleniach: o babci, która własnym ciałem zasłoniła dwóch wnuczków, dzięki czemu przeżyli, o zakonnicy z ośrodka opieki w Amatrice, która powiedziała, że uratował ją anioł. Z krwi i kości. Wolontariusz z ośrodka. Wyniósł ją ranną z walącego się budynku, a potem jeszcze wrócił po dwie inne zakonnice. Kwadrans później, po następnym wstrząsie, budynek runął. O rodzicach, którzy zostawili dwoje dzieci u babci w Pescara del Tronto, po pierwszym wstrząsie ruszyli z odsieczą autem z Rzymu i własnymi rękami, z pomocą wolontariuszy, odkopali całą żywą trójkę spod gruzów.
Personel szpitala w Amatrice po pierwszym wstrząsie zdążył ewakuować wszystkich pacjentów, a na dodatek błyskawicznie zaimprowizować na łączce szpital polowy, który już kilka godzin później przyjmował pierwsze ofiary tragedii. Wszyscy uratowani mówią o wielkim sercu, odwadze i poświęceniu ratowników.