Ukraina w środę hucznie obchodziła 25. rocznicę niepodległości. W stolicy Mołdawii parada wojskowa z okazji ćwierćwiecza wolności odbędzie się w sobotę. I to tylko początek. Okrągłe rocznice w tym roku będą obchodziły Kirgizja, Armenia, Uzbekistan, Tadżykistan, Azerbejdżan, Turkmenistan oraz Kazachstan. Wcześniej uroczystości państwowe z okazji Dnia Niepodległości odbyły się już na Białorusi oraz w Gruzji.
Kraje te (a także należące dziś do UE i NATO państwa bałtyckie) pojawiały się na mapie świata, gdy znikał z niej Związek Radziecki.
Jedynym z piętnastu krajów byłego ZSRR, który nie ma w swoim kalendarzu Dnia Niepodległości, jest Rosja. O upadku sowieckiego imperium Rosjanom przypomina jedynie Dzień Rosji, obchodzony 12 czerwca z okazji podpisanej w 1990 roku deklaracji o suwerenności państwowej Rosyjskiej FSRR. Wprowadzone przez prezydenta Jelcyna święto wciąż nie przyjęło się w rosyjskim społeczeństwie. Badania niezależnego ośrodka Centrum Lewady świadczą o tym, że od początku lat 90. większość Rosjan konsekwentnie żałowała, że związek się rozpadł.
– Rosjanie mają bardzo bierny stosunek do wszelkich nowych świąt, wprowadzonych po upadku ZSRR. Świętują Nowy Rok oraz 9 maja Dzień Zwycięstwa, bo to święta narodowe. Pamiętają jeszcze 7 listopada, Dzień Rewolucji Październikowej, ale już nie obchodzą – mówi „Rz" rosyjski politolog Aleksiej Muchin, szef prokremlowskiego Centrum Informacji Politycznych.
– Dla nas jest to rocznica swoistego buntu przeciwko ojcu, jakim był Związek Radziecki. Traktujemy tamte wydarzenia jako historyczną niesprawiedliwość. Przez długi czas Rosja była imperium i wciąż ma poczucie przywiązania do granic ZSRR – dodaje.
