Merkel nie czuje się winna z powodu ataków terrorystycznych

Półtorej godziny przeznaczyła pani kanclerz na tłumaczenie mediom zawiłości swojej polityki imigracyjnej.

Aktualizacja: 29.07.2016 06:21 Publikacja: 28.07.2016 18:51

Monachium, 5 września 2015 r. Uchodźczyni dotarła z tym zdjęciem do Niemiec

Monachium, 5 września 2015 r. Uchodźczyni dotarła z tym zdjęciem do Niemiec

Foto: AFP

Angela Merkel nie powiedziała jasno, że popełniła błąd jedenaście miesięcy temu, gdy na konferencji prasowej oświadczyła: „Wir schaffen das" (poradzimy sobie), co oznaczało otwarcie granic dla niekontrolowanego napływu imigrantów i uchodźców do Niemiec.

W czwartek była jednak blisko takiej oceny, zapewniając, że celem jej działań obecnie jest ograniczenie napływu imigrantów.  – Powtórka z roku ubiegłego jest wykluczona – powiedziała. Przypomniała, że zrobiono już sporo, aby ograniczyć napływ imigrantów. Nie odpowiedziała jednoznacznie na pytanie, czy liczyła się przed niemal rokiem z takimi wydarzeniami jak zamachy w ostatnich dniach, a więc czy było to ryzyko wkalkulowane w cały projekt okazania humanitarnej pomocy uchodźcom. Zaznaczyła jednak, że takie rozważania „nie znajdowały się w centrum problemu". Inaczej ocenia tą sprawę Horst Seehofer, premier Bawarii, landu, w którym wydarzyły się ostatnie akty terrorystyczne. – Spełniły się wszystkie nasze przepowiednie – udowadniał ostatnio.

Terror i uchodźcy

Pani kanclerz zaprezentowała środki mające zwiększyć poczucia bezpieczeństwa Niemców po ostatnich zamachach. Chodzi o wzmocnienie policji i sił  bezpieczeństwa, wyposażenie jednostek walczących z terroryzmem w nowoczesne środki techniczne, także przede wszystkim stworzenie warunków do monitorowania zakodowanych informacji w sieci, za których pomocą komunikują się przestępcy i terroryści. Właśnie za pośrednictwem darknetu zamachowiec z Monachium zdobył pistolet.

Wzmocnieniu ulec ma współpraca służb w Europie w celu wczesnego ostrzegania o tendencjach radykalnych pewnych grup uchodźców. Angela Merkel nie wspomniała ani słowem o dalszym wzmocnieniu kontroli granic, co jest jednym z żądań bawarskiej CSU i premiera Horsta Seehofera. Tak jak żądanie niemal natychmiastowej ekstradycji popełniających przestępstwa uchodźców, i to bez względu na to, czy w ich kraju pochodzenia toczy się wojna czy też nie.

Ten właśnie fakt uniemożliwił ekstradycję Mohameda Daleela, który wysadził się w powietrze w Ansbach. Jego wniosek o azyl został wprawdzie odrzucony, ale pozostał w Niemczech po uzyskaniu statusu osoby tolerowanej. Powodem była tocząca się w Syrii wojna. Także w wielu innych przypadkach władze nie decydują się na wydalenie osób bez szans na azyl. W sumie w Niemczech 155 tys. osób ma status osób tolerowanych.

Wspólnie z Polską

Nie tylko Bawarczycy i Horst Seehofer obarczają Angelę Merkel winą za wszystko, co wydarzyło się w Niemczech po pamiętnych słowach: „Wir schaffen das". Również Jarosław Kaczyński w czwartkowym wywiadzie dla „Bilda" oświadczył, że pragnąłby się dowiedzieć od pani kanclerz, co myślała, „otwierając granice, gdyż przerasta to moją wyobraźnię" .

– Nie czują się winna – zapewniła pani kanclerz w odpowiedzi na jedno z pytań. Jej zdaniem w początkach września ubiegłego roku nie nastąpiło żadne otwarcie granic Niemiec, gdyż pociągi z imigrantami zdążały już z Budapesztu do Niemiec wcześniej. Jak nieraz podkreślała, jej decyzja miała charakter humanitarny. Znamienne przy tym, że udowadniała, że brzemienna w skutki decyzja nie była jej wyłącznym dziełem. Mówiła sporo o fiasku europejskiego rozwiązania problemu uchodźców, które zakładało przyjęcie ich przez takie kraje jak Polska. – Wiele rzeczy się jednak udało wspólnie zrobić – powiedziała szefowa niemieckiego rządu. Wśród pozytywów wymieniła gotowość Polski do współdziałania w ramach NATO przeciwko tzw. Państwu Islamskiemu oraz udział Polski w patrolowaniu Morza Egejskiego.

– Mimo różnic w podstawowej sprawie dotyczącej uchodźców Polska i Niemcy są w stanie współdziałać. Szkoda jedynie, że sporo polskich mediów traktuje tragiczne wydarzenia w Niemczech jednoznacznie jako nierozerwalnie związane z uchodźcami. Są jednak różnice między zamachami terrorystycznymi a wydarzeniami o innym charakterze, jak zamach w Monachium czy śmierć Polki w Reutlingen – tłumaczy „Rzeczpospolitej" przedstawiciel kół dyplomatycznych w Berlinie.

Niepoprawni przestępcy

Pod adresem Merkel padły w czwartek pytania dotyczące przestępstw seksualnych, jak te w czasie nocy sylwestrowej w Kolonii. Jest to sprawa bulwersująca opinię publiczną w szczególny sposób.

Sąd w Kolonii ogłosił właśnie dwa wyroki pozbawienia wolności dla dwóch sprawców molestowania kobiet w sylwestrową noc. Obaj imigranci otrzymali kary roku więzienia w zawieszeniu. Podejrzanych jest nadal 215 mężczyzn, głównie z Algierii i Maroka, jednak śledztwo idzie jak po grudzie z powodu braku  jednoznacznych dowodów procesowych. Także w sprawie 21 prób gwałtu oraz gwałtu.

Jak wygląda walka z przestępczością, widać wyraźnie na przykładzie działań policji w Karlsruhe. Powstała tam specjalna jednostka policji zajmująca się recydywą przestępczą w tym środowisku, z których najczęstsze to kradzieże, najczęściej komórek w sklepach i na ulicach, czy po prostu swoim współtowarzyszom w schroniskach dla uchodźców. Chodzi o tych, którzy w czasie trzech miesięcy popełnili więcej niż cztery przestępstwa. – Niektórzy z nich są w kraju od tygodnia i już trafili na naszą listę – mówi jeden z policjantów dziennikowi „Frankfurter Allgemeine Zeitung". – Tacy ludzie nic sobie z nas nie robią. Dają to wyraźnie do zrozumienia na przesłuchaniach, w czasie których, co się zdarza, kradną policjantom papierosy.

Angela Merkel nie powiedziała jasno, że popełniła błąd jedenaście miesięcy temu, gdy na konferencji prasowej oświadczyła: „Wir schaffen das" (poradzimy sobie), co oznaczało otwarcie granic dla niekontrolowanego napływu imigrantów i uchodźców do Niemiec.

W czwartek była jednak blisko takiej oceny, zapewniając, że celem jej działań obecnie jest ograniczenie napływu imigrantów.  – Powtórka z roku ubiegłego jest wykluczona – powiedziała. Przypomniała, że zrobiono już sporo, aby ograniczyć napływ imigrantów. Nie odpowiedziała jednoznacznie na pytanie, czy liczyła się przed niemal rokiem z takimi wydarzeniami jak zamachy w ostatnich dniach, a więc czy było to ryzyko wkalkulowane w cały projekt okazania humanitarnej pomocy uchodźcom. Zaznaczyła jednak, że takie rozważania „nie znajdowały się w centrum problemu". Inaczej ocenia tą sprawę Horst Seehofer, premier Bawarii, landu, w którym wydarzyły się ostatnie akty terrorystyczne. – Spełniły się wszystkie nasze przepowiednie – udowadniał ostatnio.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762
Świat
Ekstradycja Juliana Assange'a do USA. Decyzja się opóźnia