Turcja: Więzienne święto prasy

W 109. rocznicę zniesienia cenzury przed sądem stanęło 17 dziennikarzy.

Aktualizacja: 24.07.2017 22:45 Publikacja: 24.07.2017 19:34

Protest w obronie oskarżonych dziennikarzy przed Pałacem Sprawiedliwości w Stambule.

Protest w obronie oskarżonych dziennikarzy przed Pałacem Sprawiedliwości w Stambule.

Foto: AFP

– Na ławie oskarżonych siedzi całe tureckie dziennikarstwo, a nie tylko ludzie z gazety „Cumhuriyet" – powiedział o rozpoczynającym się procesie Christophe Deloire, sekretarz generalny organizacji Reporterzy bez Granic.

W poniedziałek, który jest oficjalnym tureckim Dniem Wolności Prasy, wszystkim zarzucono „prowadzenie asymetrycznej wojny (czyli hybrydowej – red.)" przeciw prezydentowi kraju Recepowi Erdoganowi. – To jest jakieś kuriozum i absurd – podsumował akt oskarżenia adwokat Adil Demirci.

Do Pałacu Sprawiedliwości w Stambule dziesięciu aresztowanych przywieziono z aresztu, pięciu odpowiada z wolnej stopy, a dwaj sądzeni są zaocznie. Wszyscy są z jednej z najstarszych gazet kraju „Cumhuriyet" założonej jeszcze w 1924 roku – 16 lat po zniesieniu cenzury w Imperium Otomańskim, co świętowane było właśnie w poniedziałek. Do czasu prawie całkowitego rozgromienia redakcji jesienią 2016 roku była to największa i najbardziej szanowana gazeta znajdująca się w opozycji do prezydenta Erdogana i jego Partii Sprawiedliwości i Rozwoju.

Okno z widokiem na cmentarz

Areszty wśród dziennikarzy (ale również menedżerów oraz pracowników administracyjnych redakcji) zaczęły się w październiku 2016 roku. – Wsadzili do więzienia nawet chłopca roznoszącego herbatę w redakcyjnej kafejce. Krzyknął: „Gdyby tu przyszedł Erdogan, nie podałbym mu herbaty!". Policjant dyżurujący w redakcji zameldował o tym swoim dowódcom i chłopca zatrzymano następnego dnia o świcie – przypomniał przed procesem były redaktor naczelny gazety Can Dundar. Za kratkami znaleźli się też rysownik i księgowy redakcji.

Dundar jest jedną z dwóch osób sądzonych zaocznie w Stambule. Od roku przebywa na emigracji w Niemczech. Siedział już jednak w więzieniu jesienią 2015 roku, po opublikowaniu na pierwszej stronie gazety swojego artykułu o dostawach tureckiej broni dla islamistów w Syrii. Gdy zwolniono go z aresztu, wyjechał z kraju. Ale i tak skazano go zaocznie na pięć lat i dziesięć miesięcy więzienia za szpiegostwo.

– Przez okno mojego gabinetu zawsze było widać budynek sądu. I cmentarz – żartując, mówił swojej córce następca Dundara, Mustafa Sabuncu. Teraz i on stanął przed sądem.

Wszyscy oskarżeni mieli prowadzić „asymetryczną wojnę" poprzez „doradzanie organizacjom terrorystycznym, jednak bez wstępowania do nich". Prokurator wymienił trzy takie organizacje: Partię Pracujących Kurdystanu, lewacką Rewolucyjną Ludową Partię Wyzwolenia oraz FETÖ. Takim skrótem rządzący w Turcji określają zwolenników przebywającego w USA muzułmańskiego kaznodziei Fetullaha Gülena. Samego Gülena zaś Ankara oskarża o „próby infiltracji aparatu państwowego" oraz przygotowanie nieudanego, zeszłorocznego zamachu stanu. – Jego organizacja terrorystyczna w niczym nie przypomina innych. Najpierw otwierają szkoły, zakładają organizacje pozarządowe. Potem usiłują przeniknąć do różnych struktur, takich jak Ministerstwo Spraw Zagranicznych, wywiad, i gdy urosną w siłę, to wtedy zaczynają działać, na przykład przeprowadzają pucz – tłumaczył „Rzeczpospolitej" w lutym turecki minister ds. UE Ömer Çelik.

Ludzie z bronią

Śmiechem przez łzy powitał oskarżenie dziennikarz śledczy gazety Ahmet Sik. W 2011 roku opublikował książkę „Armia Imama" ostrzegającą przed ... infiltrowaniem aparatu państwowego przez zwolenników Gülena. Za tę książkę został w 2011 skazany na rok więzienia. „Ale wtedy Erdogan przyjaźnił się z Gülenem" – tłumaczą w Ankarze przygody dziennikarza z wymiarem sprawiedliwości.

Jeszcze przed aresztowaniem z redakcji zwolniono na żądanie władz Kadri Gursela. Jeden z jego tweetów zdenerwował prezydenta Erdogana.

Akt oskarżenia oparty jest na artykułach, komentarzach, wpisach na Facebooku i właśnie tweetach. Przebywający w Niemczech Dundar miał „zmienić politykę redakcji" i zacząć „publikowanie informacji dzielących [społeczeństwo] i brutalnych" oraz „publikowanie wywiadów z przywódcami terrorystów".

W sumie oskarżeni siedzą już 267 dni. Dopiero po 151 dobach za kratkami pokazano im akt oskarżenia. – Sądzą ich za to, że są dziennikarzami – powiedziała przed procesem Elif Gunay. Jej ojciec redagował w „Cumhuriyet" dodatek o książkach i też został aresztowany.

Do lipca 2016 roku, gdy przeprowadzono w Turcji nieudany pucz, w tamtejszych więzieniach znajdowało się około 30 dziennikarzy. Teraz siedzi ich już co najmniej 155. Władze zamknęły też 131 mediów, w większości prowincjonalnych. W rankingu wolności mediów nawet Białoruś wyprzedziła Turcję. – Jeżeli chodzi o tych dziennikarzy, którzy zapełniają więzienia, to są to ludzie, którzy popierali puczystów i z działalnością dziennikarską nie mają wiele wspólnego poza tym, że mają legitymacje prasowe i chcą być jako dziennikarze traktowani. Ale są zwolennikami Gülena i byli uzbrojeni – mówił „Rzeczpospolitej" minister Çelik.

W wywiadzie dla BBC prezydent Erdogan powiedział, że w Turcji skazano tylko dwóch dziennikarzy. – Pozostali albo są terrorystami, albo nosili broń, albo okradali bankomaty – wyjaśniał.

– Na ławie oskarżonych siedzi całe tureckie dziennikarstwo, a nie tylko ludzie z gazety „Cumhuriyet" – powiedział o rozpoczynającym się procesie Christophe Deloire, sekretarz generalny organizacji Reporterzy bez Granic.

W poniedziałek, który jest oficjalnym tureckim Dniem Wolności Prasy, wszystkim zarzucono „prowadzenie asymetrycznej wojny (czyli hybrydowej – red.)" przeciw prezydentowi kraju Recepowi Erdoganowi. – To jest jakieś kuriozum i absurd – podsumował akt oskarżenia adwokat Adil Demirci.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789