Wcześniej na taką skalę Polska była obecna w rosyjskich mediach po katastrofie smoleńskiej w 2010 roku. Tym razem chodzi o komunistyczne pomniki i symbole, które mają zniknąć z ulic polskich miast po podpisanej w poniedziałek przez prezydenta Andrzeja Dudę nowelizacji ustawy „o zakazie propagandy komunizmu lub innego ustroju totalitarnego". Mówią o tym szeregowi prokremlowscy publicyści i politolodzy, dyskusja toczy się w Dumie i Radzie Federacji, głos zabiera również rząd.
W środę rosyjska Duma wydała oświadczenie, w którym apeluje do parlamentów i instytucji europejskich o interwencje w sprawie przyszłości komunistycznych pomników w Polsce. „Mamy do czynienia ze znieważeniem pamięci żołnierzy poległych przy wyzwoleniu Europy od nazizmu. Nie można dopuścić do zniekształcenia pamięci historycznej" – czytamy w oświadczeniu rosyjskich parlamentarzystów.
Szefowa Rady Federacji Walentyna Matwijenko posunęła się jeszcze dalej i stwierdziła, że Warszawa podejmuje „bluźniercze, cyniczne i amoralne decyzje". Przy tym rosyjscy politycy pomijają fakt, że podpisana przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawa nie dotyczy pomników znajdujących się na cmentarzach i miejscach spoczynku radzieckich żołnierzy.
– Chodzi o upamiętnienia symboliczne m.in. Armii Czerwonej. Nie możemy sobie pozwolić na obecność symboli formacji, która nie przyniosła Polsce wolności, ale kolejne zniewolenie, kolejną okrutną okupację – mówi „Rzeczpospolitej" wiceprezes IPN Mateusz Szpytma. Nie przekonuje to jednak rosyjskich komunistów, którzy domagają się zerwania stosunków dyplomatycznych z Polską. – To symbole II wojny światowej, symbole żołnierzy radzieckich, którzy wyzwolili Polskę. Pomniki powinni stać na swoim miejscu, niezależnie od tego, czy jest to cmentarz czy nie – mówi „Rzeczpospolitej" deputowany Dumy Dmitrij Nowikow, jeden z liderów Komunistycznej Partii Rosji. – Polacy powinni wycofać ustawę o dekomunizacji i przestać walczyć z historią – twierdzi.
Przewodniczący rosyjskiego parlamentu Wiaczesław Wołodin oświadczył, że takie same oświadczenie w sprawie radzieckich pomników w Polsce przyjmie też izraelski Kneset. Informowały o tym w środę wszystkie rosyjskie media, ale wiele wskazuje na to, że parlament Izraela w ogóle nie zajmował się tą sprawą. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", przewodniczący Knesetu Juli Joel Edelstein podczas swojej ostatniej wizyty w Rosji pod koniec czerwca rzeczywiście rozmawiał o tym z Wołodinem. Szef Dumy miał przekonywać go to tego, by Izrael zabrał głos w sprawie sowieckich pomników w Polsce. Ale z Moskwy Edelstein udał się prosto do Warszawy, gdzie szefowie Senatu i Sejmu wyjaśnili, że takie oświadczenie w Polsce zostałoby negatywnie odebrane.