Orbán nie pomoże Merkel

Premier Węgier gościł w Berlinie pierwszy raz od lat. Nie znaczy to, że polubił panią kanclerz.

Aktualizacja: 06.07.2018 07:36 Publikacja: 05.07.2018 19:20

Goszczący w Berlinie Viktor Orbán uchodzi za największego krytyka Angeli Merkel w Europie

Goszczący w Berlinie Viktor Orbán uchodzi za największego krytyka Angeli Merkel w Europie

Foto: AFP

– Różnice są bardzo duże – oświadczyła kanclerz Angela Merkel w czwartek w Berlinie na wspólnej konferencji prasowej z Viktorem Orbánem. Miała na myśli różnice dotyczące polityki imigracyjnej obu państw.

Premier Węgier wyjaśnił, że jego kraj nie przyjmie żadnych imigrantów z Niemiec, którzy mieliby zostać odesłani na Węgry w ramach obowiązującego w UE rozporządzenia dublińskiego. Zgodnie z nim każdy kraj członkowski ma prawo odesłać nielegalnych imigrantów do tego państwa Unii, z którego oni przybyli.

Według Orbána Węgry zostały niesprawiedliwie potraktowane w sprawie imigrantów. – Bolą nas bardzo oskarżenia ze strony Niemiec, że nie okazujemy żadnej solidarności – mówił premier na konferencji. Jak tłumaczył, węgierska solidarność polega na tym, że policja graniczna nie dopuściła do wjazdu na Węgry tysięcy nielegalnych imigrantów, którzy potem trafiliby do Niemiec. Kanclerz Merkel – sugerował – powinna okazać wdzięczność narodowi węgierskiemu i jego przywódcy.

Niewdzięczna kanclerz

Tego pani kanclerz nie uczyniła. Nadal liczy jednak na współpracę z Węgrami w sprawie odsyłania z niemieckiej granicy imigrantów, którzy zostali wcześniej zarejestrowani w innych krajach. Domaga się tego bawarska CSU, jeden z partnerów koalicyjnych rządu Merkel. Choć tryb taki jest zgodny z rozporządzeniem dublińskim, Angela Merkel uważa, że nie należy żadnego państwa zmuszać do przyjmowania tzw. wtórnych imigrantów. Stawia na dobrowolne porozumienia. Zawarła je już z kilkunastoma krajami.

Właśnie na ten temat rozmawiała z Viktorem Orbánem. Kilka dni wcześniej w wywiadzie dla „Bilda" nie wykluczył on, że takie porozumienie jest możliwe, ale wcześniej Niemcy musiałyby wynegocjować podobne umowy z Austrią i Włochami. Dobrze wie, że przynajmniej Rzym na to nie pójdzie.

Premier Węgier gościł w Berlinie po raz pierwszy od czterech lat. Nie powinno to dziwić, gdyż był najbardziej nieprzejednanym w Europie krytykiem polityki imigracyjnej Merkel. Ówczesne podejście do imigrantów symbolizowały słynne słowa „Wir schaffen das" (Poradzimy sobie), które towarzyszyły otwarciu niemieckich granic późnym latem 2015 r.

Koczujący wtedy na Węgrzech uchodźcy ruszyli do Niemiec, lecz jednocześnie zaczęły napływać kolejne fale imigrantów. Orbán zarzucił wtedy Merkel, że uprawia „moralny imperializm". Węgrzy zbudowali pośpiesznie na granicy z Serbią mur za 800 mln euro. Budapeszt zabiegał później bezskutecznie o zwrot połowy tej sumy z UE, argumentując, że budowla chroni wszystkich obywateli Unii.

Wielką wdzięczność premierowi Węgier okazywał jednak Horst Seehofer, premier Bawarii, a od trzech miesięcy szef MSW w rządzie federalnym. To on żądaniami bezwzględnego odsyłania wcześniej zarejestrowanych imigrantów z granicy Niemiec wywołał kryzys rządowy. Wcześniej Seehofer gościł w Budapeszcie na zaproszenie Orbána, którego na początku tego roku zaprosił na kongres CSU. Obaj panowie spotkali się teraz w Berlinie, nim Orbán udał się do Merkel.

Zaproszenie z Berlina

– Premier Orbán nie zabiegał o spotkanie z kanclerz. Został do Berlina zaproszony w czasie, gdy Merkel szuka porozumienia z poszczególnymi krajami w sprawie imigracji – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Zoltan Kottacs z rządowego dziennika „Magyar Idok".

Jego zdaniem Orbán odniósł zwycięstwo w starciu nie tylko z Merkel, ale też wspierającymi ją przywódcami UE. To w dużej mierze dzięki jego sprzeciwowi zarzucony miał zostać pomysł przymusowego rozdziału imigrantów pomiędzy państwa UE według określonego rozdzielnika. Prorządowe media na Węgrzech nie mają wątpliwości, że to Orbán jest architektem frontu sprzeciwu państw Grupy Wyszehradzkiej wobec unijnych planów dotyczących przyjmowania imigrantów w Europie.

Nie brak też opinii, że jego konsekwentny opór przyczynił się do sukcesu wyborczego antyimigracyjnej Partii Wolnościowej w Austrii, a nawet do zmiany nastrojów społecznych we Włoszech. W tej narracji premier Węgier urasta do rangi przywódcy całej Europy Środkowej.

Zupełnie inny pogląd prezentuje Peter Balazs, były szef węgierskiej dyplomacji i polityczny przeciwnik premiera. Jego zdaniem taktyka Orbána polega na umiejętnym lawirowaniu na scenie międzynarodowej. Spotkanie z Merkel traktuje nie jako dowód uznania dla swojej polityki, lecz okazję do uzyskania korzyści dla Węgier. – Nie widzę przyczyn, dla których Orbán miałby się nie zgodzić na odsyłanie imigrantów zatrzymanych w Niemczech do innych krajów – mówi Balazs. Jednocześnie Orbán liczy na przychylne traktowanie Węgier przez Berlin podczas negocjacji na temat rozdziału unijnych środków w ramach nowej perspektywy budżetowej na lata 2021–2027.

– Różnice są bardzo duże – oświadczyła kanclerz Angela Merkel w czwartek w Berlinie na wspólnej konferencji prasowej z Viktorem Orbánem. Miała na myśli różnice dotyczące polityki imigracyjnej obu państw.

Premier Węgier wyjaśnił, że jego kraj nie przyjmie żadnych imigrantów z Niemiec, którzy mieliby zostać odesłani na Węgry w ramach obowiązującego w UE rozporządzenia dublińskiego. Zgodnie z nim każdy kraj członkowski ma prawo odesłać nielegalnych imigrantów do tego państwa Unii, z którego oni przybyli.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami
Polityka
Łukaszenko oskarża Zachód o próbę wciągnięcia Białorusi w wojnę
Polityka
Związki z Pekinem, Moskwą, nazistowskie hasła. Mnożą się problemy AfD
Polityka
Fińska prawica zmienia zdanie ws. UE. "Nie wychodzić, mieć plan na wypadek rozpadu"