Podobnie ocenili spotkanie zachodni eksperci, podkreślając wizerunkową wygraną Ukraińca. – Nie zamierzamy uczestniczyć w żadnych wyścigach – zdenerwował się z kolei rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Przyznał jednak, że co prawda przywódcy USA i Rosji będą razem brali udział w szczycie G20 w Hamburgu 7 lipca, ale obecnie ich spotkanie „nie jest przygotowywane". – Nie można wykluczyć, że porozmawiają gdzieś na szczycie, ale żadnych porozumień na ten temat nie ma – dodał.
Największe zdenerwowanie na Kremlu wywołały jednak informacje o amerykańsko-ukraińskich rozmowach o współpracy wojskowej obu krajów (Poroszenko spotkał się też z amerykańskim sekretarzem obrony Jamesem Mattisem i doradcą prezydenta ds. bezpieczeństwa Herbertem McMasterem). – Rosjanie dostali histerii – stwierdził ukraiński wojskowy analityk Dmytro Tymczuk.
– Ukraińska delegacja nie stawiała sobie za cel podpisania jakiejś formalnej umowy o współpracy wojskowej – powiedział „Rzeczpospolitej" kijowski analityk Wołodymyr Fesenko.
Dodał jednak, że Ukraińcy zawieźli do Waszyngtonu „dokładne listy uzbrojenia, które Kijów chciałby otrzymać z USA". Listy układano głównie z myślą o spotkaniu z sekretarzem Mattisem. Efekty rozmów dla ukraińskiej armii będą widoczne za kilka miesięcy, ale już wiadomo, że Amerykanie skłonni są przekazać jej „obronne systemy". – Do takich zaliczają w Waszyngtonie m.in. przeciwpancerne rakiety Javelin, które są bardzo skuteczne przeciw rosyjskim czołgom i które od dawna chcemy dostać – powiedział „Rzeczpospolitej" jeden z ukraińskich ekspertów.