Rz: Rumunia z jednej strony stała się najszybciej rozwijającym się krajem UE, a z drugiej nie potrafi sobie poradzić z układami i korupcją. Z czym więc powinna nam się kojarzyć – oczywiście poza wampirem Drakulą?
Dr Tomasz Klimkowski: Drakula, bohater powieści irlandzkiego pisarza Brama Stokera, to symbol, który chwały Rumunom nie przynosi, chociaż go eksponują. W Siedmiogrodzie atrakcją turystyczną jest zamek, który rzekomo należał do – stanowiącego inspirację dla Stokera – księcia Włada Palownika, choć książę, jako władca wołoski, zapewne nigdy w nim nie był.
Wizytówką Rumunii może być baza turystyczna: nieokiełznana przyroda, architektura, zabytki. Jest to kraj bardzo zróżnicowany, na który składają się trzy regiony historyczne, stanowiące niegdyś osobne byty państwowe: Siedmiogród, Wołoszczyzna i Mołdawia (nie mylić z Republiką Mołdawii). Elementy innych kultur, m.in. węgierskiej, saskiej, są tam bardzo silne.
W Polsce pokutuje niekorzystny stereotyp Rumunii jako „kraju Cyganów i żebraków".
To tylko stereotyp. Romowie to grupa etnicznie zupełnie odrębna; przywędrowali na ziemie bałkańskie z Indii, ich język wywodzi się z dialektów indyjskich, podczas gdy rumuński jest językiem romańskim. Rumuni, poszukując w minionych wiekach swych korzeni, uznali, że jako naród są fuzją starożytnych Daków i kolonistów rzymskich. Obecnie w każdym większym mieście są rzeźby wilczycy kapitolińskiej karmiącej Remusa i Romulusa. Również nazwa państwa pochodzi od Rzymu. Współcześnie jest to silny element tożsamości.