Hiszpania chce być jak Niemcy. Aby się nie rozpaść

Nowy premier Pedro Sánchez chce przekształcić królestwo w federację. To ma zapobiec secesji Katalonii.

Aktualizacja: 07.06.2018 20:46 Publikacja: 07.06.2018 18:52

Hiszpania chce być jak Niemcy. Aby się nie rozpaść

Foto: AFP

Lider socjalistycznej PSOE ma dług do spłacenia wobec swojego narodu. 1 czerwca skutecznie przeprowadził w parlamencie wotum nieufności przeciw konserwatyście Mariano Rajoyowi i zajął jego miejsce m.in. dzięki głosom katalońskich partii dążących do rozbicia kraju. Teraz musi udowodnić, że nie tylko nie chciał władzy kosztem jedności Hiszpanii, ale ma pomysł, jak tę jedność uratować.

Tym ma się zająć Meritxell Batet, która w rządzie będzie odpowiedzialna za reformę podziału terytorialnego kraju. Wraz z przywódcami PSOE brała już pięć lat temu udział w przyjęciu tzw. deklaracji z Granady – planu przebudowy ustroju Hiszpanii ustanowionego w konstytucji z 1978 r. Utworzono wtedy 17 wspólnot autonomicznych, z których każda mogła wziąć tyle kompetencji, ile uznała za potrzebne zależnie od swojej historii czy specyfiki kulturowej. Najbardziej wykorzystał to Kraj Basków i Katalonia.

– To jest układ bardzo konfliktowy, bo władze autonomiczne i Madryt regularnie ścierają się o uprawnienia i te spory musi rozstrzygać Trybunał Konstytucyjny. To się zmieni, jeśli przebudujemy ustrój kraju na wzór federalizmu niemieckiego – mówi „Rzeczpospolitej" José Antonio Montilla Martos, dziekan wydziału prawa konstytucyjnego uniwersytetu w Granadzie.

Jego zdaniem sednem zmian będzie przebudowa Senatu. Dziś to organ, który zatwierdza decyzję izby niższej Kongresu, dubluje jej funkcje. W przyszłości miałby być miejscem, gdzie swoich przedstawicieli wyślą władze każdej ze wspólnot autonomicznych. Senat miałby przy tym prawo do wetowania ustaw, które wchodzą w kompetencje władz regionalnych. W ten sposób Katalończycy, Baskowie czy Kastylijczycy bezpośrednio uczestniczyliby w podejmowaniu decyzji w Madrycie, jak to robią landy w Berlinie za pośrednictwem Bundesratu.

– Konstytucja z 1978 r. przyznała bardzo szerokie kompetencje wspólnotom autonomicznym. Reforma nie ma więc polegać na ich dalszym rozszerzeniu, tylko na zmianie struktury państwa – tłumaczy profesor Montilla Martos.

Jeśli reforma konstytucji obejmie art. 2 opisujący podstawy ustroju państwa, będzie musiała zdobyć poparcie 2/3 deputowanych Kortezów. Gdyby natomiast ograniczała się do modyfikacji art. 8 poświęconego podziałowi terytorialnemu kraju, wystarczy większość 3/5 deputowanych. Później dokument musiałby zostać zatwierdzony w referendum przez cały naród.

To oznacza poważne wyzwanie dla Sáncheza. Na razie może liczyć na 85 (na 350) deputowanych PSOE w Kortezach, i to być może nie wszystkich. W pierwszej kolejności będzie starał się przekonać do nowej konstytucji lewacką Podemos i liberalną Ciudadanos. Najtrudniej będzie zmienić nastawianie konserwatywnej Partii Ludowej (PP), która zachowała słabość do scentralizowanego państwa z czasów Franco: Mariano Rajoy nie tylko nie chciał podjąć negocjacji z katalońskimi secesjonistami, ale zablokowane w 2010 r. przez Trybunał Konstytucyjny na wniosek PP poszerzenie autonomii Katalonii było bezpośrednią przyczyną wybuchu kryzysu politycznego w Barcelonie.

Sánchez musi też przekonać do kompromisu Katalończyków. Na razie nowy przewodniczący władz regionalnych Quim Torra, co prawda zgodził się spotkać z Sanchezem, ale zapowiedział, że nie zrezygnuje z opcji jednostronnej deklaracji niepodległości.

– Rewizja Konstytucji nie może zawierać uznania Katalonii za oddzielny naród, bo to implikuje prawo do samostanowienia, do secesji. Na świecie tylko konstytucje Sudanu, Uzbekistanu i Saint Kitts i Nevis zawierają prawo do secesji – wskazuje profesor Montilla Martos. Ale jego zdaniem propozycja federalnej przebudowy Hiszpanii pozwoli przełamać spór między secesjonistami i lojalistami, który dziś dzieli równo w połowie katalońskie społeczeństwo. Dzięki temu, niezależnie od stanowiska władz autonomicznych, większość Katalończyków powinna w referendum poprzeć zmianę ustroju kraju.

Zmiana konstytucji ma też przebudować system finansowania kraju tak, aby najbogatsze wspólnoty autonomiczne jak Madryt, Kraj Basków i Katalonia, nie dopłacały zbyt dużo do mniej rozwiniętych. To jeden z głównych powodów katalońskiego nacjonalizmu.

Sanchez zastanawia się też nad wpisaniem do nowej konstytucji zasady absolutnej równości kobiet i mężczyzn, także płac. Na razie utworzył rząd, w którym po raz pierwszy zdecydowanie dominują panie.

Lider socjalistycznej PSOE ma dług do spłacenia wobec swojego narodu. 1 czerwca skutecznie przeprowadził w parlamencie wotum nieufności przeciw konserwatyście Mariano Rajoyowi i zajął jego miejsce m.in. dzięki głosom katalońskich partii dążących do rozbicia kraju. Teraz musi udowodnić, że nie tylko nie chciał władzy kosztem jedności Hiszpanii, ale ma pomysł, jak tę jedność uratować.

Tym ma się zająć Meritxell Batet, która w rządzie będzie odpowiedzialna za reformę podziału terytorialnego kraju. Wraz z przywódcami PSOE brała już pięć lat temu udział w przyjęciu tzw. deklaracji z Granady – planu przebudowy ustroju Hiszpanii ustanowionego w konstytucji z 1978 r. Utworzono wtedy 17 wspólnot autonomicznych, z których każda mogła wziąć tyle kompetencji, ile uznała za potrzebne zależnie od swojej historii czy specyfiki kulturowej. Najbardziej wykorzystał to Kraj Basków i Katalonia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 793
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790