– Przekonacie się państwo sami, że nasze miasto zasłużenie uważane jest za najbardziej skorumpowane miejsce na świecie. Skoncentrowanych jest tu najwięcej brudnych pieniędzy na stopę kwadratową terenu – zapowiada przewodnik wycieczek „Kleptokracja Tour".
Od dwóch lat Roman Borysowicz, zwolennik rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, organizuje wycieczki po brytyjskiej stolicy i jej okolicach, pokazując ogromne rezydencje należące do rosyjskich oligarchów, polityków oraz ich rodzin. Trasa prowadzi m.in. przez Knightsbridge, Mayfair i rozsławione przez film Notting Hill.
114 lat pracy
Największa brytyjska prywatna rezydencja nienależąca do rodziny królewskiej Witanhurst leży w północno-zachodnim Londynie i jest własnością byłego rosyjskiego senatora Andrieja Gurjewa. Same piwnice pałacu otoczonego murem z czerwonej cegły mają ponad 3,5 tys. metrów kwadratowych.
Przed pobliskim Eden House z kolei można zobaczyć srebrnego mercedesa należącego do Andrieja Jakunina. Niezbyt znany młody człowiek ma bardzo słynnego ojca Władimira, byłego oficera KGB, przez kilka dziesięcioleci szefującego rosyjskim kolejom. Nawet w Whitehall Court, byłej siedzibie brytyjskiego wywiadu MI6 (agencja wyprowadziła się z niej po pierwszej wojnie światowej), jest apartament należący do Rosjanina, byłego wicepremiera Igora Szuwałowa. – Według deklaracji podatkowych zapłacił za niego 114 swoich rocznych dochodów – mówi przewodnik.
Zdaniem Transparency International w 2017 roku w Londynie cudzoziemcy zainwestowali 5,4 mld dolarów pochodzących z „podejrzanych źródeł". Do takich właśnie ludzi należy podobno co dziesiąta nieruchomość w centrum brytyjskiej stolicy. I nie chodzi tylko o Rosjan, lecz również o Ukraińców, Azerów, Kazachów, podejrzanych biznesmenów z Afryki i Azji.