Redzikowo, czyli pępowina z USA

W piątek zacznie się budowa tarczy antyrakietowej na Pomorzu. Rosja odpowiada wyścigiem zbrojeń.

Aktualizacja: 11.05.2016 23:23 Publikacja: 11.05.2016 19:20

Ameryka objęła Polskę strategicznym systemem obrony rakietowej. To wzmacnia naszą więź z USA.

Ameryka objęła Polskę strategicznym systemem obrony rakietowej. To wzmacnia naszą więź z USA.

Foto: materiały prasowe

Instalacja w Redzikowie ma być gotowa w 2018 r. Będzie ostatnim elementem znacznie szerszego systemu obrony Europy Zachodniej i USA przed uderzeniem rakietowym z Bliskiego Wschodu, w tym przede wszystkim z Iranu. Składa się na niego inaugurowana w czwartek baza 24 pocisków SM-3 w Deveselu w południowej Rumunii, uzbrojone w podobne pociski okręty Aegis patrolujące Morze Śródziemne, radar w Turcji i ośrodek dowodzenia w Ramstein w Niemczech. W Redzikowie będzie docelowo stacjonować około 300 amerykańskich żołnierzy.

Moskwa zareagowała na inicjatywę Waszyngtonu z wściekłością. Zdaniem Kremla nawet jeśli pociski SM-3 wystrzelone z Polski nie są na razie w stanie zatrzymać rosyjskiego ataku atomowego, to w przyszłości może tak się stać, gdy baza na Pomorzu zostanie rozbudowana.

– To jest absolutna bzdura. Nie ma fizycznej możliwości, aby pociski wystrzelone z Redzikowa mogły zestrzelić rosyjskie balistyczne pociski atomowe (ICBM) – mówi „Rz" Tom Karako, specjalista ds. obrony rakietowej w prestiżowym waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS). – Dla Rosjan problem z Redzikowem jest inny: to spektakularny dowód jedności NATO, gotowości włączenia sojuszników z Europy Środkowej do kluczowego amerykańskiego programu obrony strategicznej. W ten sposób rosyjskie plany doprowadzenia do podziału między USA a europejskimi sojusznikami z jednej strony oraz między państwami NATO z Europy Zachodniej i Środkowej z drugiej bierze w łeb – mówi Karako.

Ale amerykański ekspert przyznaje: w minionych dziesięciu latach Rosja zainwestowała ogromne środki w modernizację strategicznej broni jądrowej i ta część jej uzbrojenia jest teraz na bardzo wysokim poziomie.

Nakłady na międzykontynentalne pociski jądrowe, fundament mocarstwowego statusu Rosji, będą mimo kryzysu gospodarczego, jaki przechodzi kraj, kontynuowane. Dowódca rosyjskich sił strategicznych gen. Sergiej Karakajew zapowiedział, że do 2018 r. Moskwa zakończy modernizację 70 proc. z około 4,5 tys. międzykontynentalnych pocisków dalekiego zasięgu.

– Nie mamy wyboru, bo Stany Zjednoczone kontynuują inwestycje w rozwój systemów obrony rakietowej – mówi Karakajew.

Rosja pracuje też nad pociskami atomowymi dalekiego zasięgu nowej generacji zaprojektowanymi tak, aby przebić się przez amerykański system obrony rakietowej. Jednym z nich jest rakieta YU-71, która potrafi przyspieszyć do szybkości dziesięciokrotnie większej niż dźwięk, a w momencie, gdy schodzi z wysokich partii atmosfery, wykonuje gwałtowne i niemożliwe do przewidzenia manewry. Do końca tego roku Kreml zamierza także zakończyć prace nad rakietą międzykontynentalną RS-28 Sarmat z dziesięcioma głowicami atomowymi zdolną dokonać niepowetowanych strat na obszarze kraju wielkości Francji. Już kilka miesięcy temu Rosjanie pokazali zresztą możliwości niezwykle trudnych do strącenia pocisków manewrujących Kalibr. Wystrzelone z łodzi podwodnych spod Morza Kaspijskiego, trafiły w odległe cele w Syrii.

Niezależnie od inwestycji w Redzikowie obawy Rosjan nie są bezzasadne.

– Technologia obrony rakietowej wchodzi w fazę dojrzałą. Ale z tego punktu widzenia Moskwa powinna bardziej obawiać się bazy tarczy antyrakietowej na Alasce, niż w Polsce – mówi Tom Karako. Jego zdaniem rywalizacja między NATO i Rosją w Europie Środkowej będzie opierała się natomiast na siłach taktycznych o bardziej ograniczonym zasięgu, a nie pociskach strategicznych.

I rzeczywiście, minister obrony Siergiej Szojgu zapowiedział przesunięcie do zachodnich granic Rosji trzech dywizji liczących po 10 tys. żołnierzy każda. Jest też całkiem prawdopodobne, że po rozpoczęciu budowy bazy w Redzikowie Kreml zainstaluje w obwodzie kaliningradzkim rakiety średniego zasięgu z uzbrojeniem atomowym lub oficjalnie potwierdzi, że takie już istnieją. Oznaczałoby to złamanie amerykańsko-rosyjskich umów rozbrojeniowych.

Ale i baza w Redzikowie to część szerszego wzmocnienia przez Amerykanów i NATO obecności w Europie Środkowej. Cztery bataliony sojuszu mają brać udział w stałej, rotacyjnej obecności na terenie naszego regionu. Dodatkowo Waszyngton chce ulokować w Polsce i sąsiednich państwach ciężki sprzęt dla brygady. Miałaby błyskawicznie przyjść nam z pomocą w razie zagrożenia ze Wschodu.

Kto zarobi w Redzikowie >B8

Instalacja w Redzikowie ma być gotowa w 2018 r. Będzie ostatnim elementem znacznie szerszego systemu obrony Europy Zachodniej i USA przed uderzeniem rakietowym z Bliskiego Wschodu, w tym przede wszystkim z Iranu. Składa się na niego inaugurowana w czwartek baza 24 pocisków SM-3 w Deveselu w południowej Rumunii, uzbrojone w podobne pociski okręty Aegis patrolujące Morze Śródziemne, radar w Turcji i ośrodek dowodzenia w Ramstein w Niemczech. W Redzikowie będzie docelowo stacjonować około 300 amerykańskich żołnierzy.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 765
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 764
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 763
Świat
Pobór do wojska wraca do Europy. Ochotników jest zbyt mało, by zatrzymać Rosję
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 762