Rz: We wtorek Władimir Putin spotkał się z kanclerz Niemiec i porozmawiał przez telefon z prezydentem USA. Czy w stosunkach Rosji z Zachodem coś się zmienia?
Siergiej Markow: Nic się nie zmienia na lepsze. Spotkanie Putina z Merkel można podsumować jednym słowem – przepaść. Putin mówi, że trzeba wykonywać „porozumienia mińskie", a kanclerz Niemiec powtarzała hasła propagandowe Kijowa. Gdy prezydent Rosji zaczął mówić o potrzebie dialogu, Merkel zaczęła przekazywać wymyślone informacje na temat czeczeńskich gejów. Merkel szukała powodu do konfliktu. To zła wiadomość dla Ukrainy. Amerykanie stamtąd się wycofują i przekazują załatwienie tej sprawy Niemcom i Rosji, którzy mają wspierać realizację „porozumień mińskich". Tymczasem podczas rozmowy z Putinem Merkel opowiedziała się po stronie tych, którzy ten kompromis łamią.
W rozmowie Trumpa z Putinem temat ukraiński się nie pojawił. Ale jest Syria, co do przyszłości której Moskwa i Waszyngton nie mają wspólnej wizji.
Trumpowi nie jest potrzebna Ukraina. Zgadzamy się z Waszyngtonem co do tego, że głównym wrogiem w Syrii jest Państwo Islamskie. Jesteśmy również wspólnego zdania odnośnie do tego, że w Syrii trzeba bronić mniejszości narodowych. W kilku kwestiach się nie zgadzamy, ale kompromis jest możliwy.
W czerwcu w Hamburgu odbędzie się szczyt G20. Prawdopodobnie dojdzie tam do spotkania Putina z Trumpem. Czy reset amerykańsko-rosyjskich stosunków jest możliwy?