Umowa z USA przeraża Unię

Francja jest przeciw porozumieniu o wolnym handlu z Ameryką, Niemcy mają wątpliwości. To torpeduje TTIP.

Aktualizacja: 04.05.2016 23:17 Publikacja: 03.05.2016 18:36

Na szczycie w Hanowerze 25 kwietnia przywódcy Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch opowiedzie

Na szczycie w Hanowerze 25 kwietnia przywódcy Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch opowiedzieli się za zawarciem umowy TTIP jeszcze przed końcem roku

Foto: AFP

Jeszcze tydzień temu na szczycie w Hanowerze Angela Merkel, Francois Hollande, Matteo Renzi i David Cameron poparli apel Baracka Obamy o zakończenie rozmów nad przełomowym Transatlantyckim Partnerstwem na rzecz Handlu i Inwestycji (TTIP) jeszcze przed odejściem prezydenta z Białego Domu w styczniu przyszłego roku. Teraz staje się jednak jasne, że chodziło o niewiele więcej niż grzecznościową deklarację wobec amerykańskiego przywódcy.

– Wstrzymanie negocjacji jest dziś najbardziej prawdopodobnym scenariuszem – oświadczył otwarcie francuski sekretarz ds. handlu zagranicznego Matthias Fekl. – Powodem jest podejście Amerykanów. Potrzebujemy wzajemności. Tymczasem Europa wiele proponuje, a otrzymuje w zamian w tych negocjacjach bardzo mało. To jest nie do przyjęcia – dodaje.

Prywatny arbitraż

Agnes Benassy-Quere, dyrektor Rady Analiz Ekonomicznych (CEA) przy premierze Francji, tłumaczy „Rz": – Francja zawsze była krajem protekcjonistycznym, szczególnie gdy u władzy jest lewica. Teraz jednak rząd jest zaangażowany w niezwykle trudną reformę rynku pracy, od której zależy zwycięstwo socjalistów w wyborach prezydenckich w przyszłym roku. Dlatego wszystkie inne tematy sporne, a takim jest dla francuskiej opinii publicznej TTIP, są odkładane na bok.

Ujawniony na początku tego tygodnia przez Greenpeace projekt porozumienia potwierdza wiele obaw Francuzów w sprawie porozumienia z USA. Zabrakło w nim klauzuli dopuszczającej stosowanie przez kraje europejskie surowszych norm ochrony środowiska i zdrowia. Wypadła także „zasada ostrożności", która pozwala poszczególnym państwom Wspólnoty na wprowadzenie zakazu stosowania technik, które nie są do końca rozpoznane. Przykładem są rośliny genetycznie zmodyfikowane. Ujawnione dokumenty pokazują także przemożny wpływ wielkiego biznesu na przebieg rokowań, podczas gdy opinia publiczna od trzech lat nie jest w stanie uzyskać wiarygodnych informacji o treści uzgodnień.

– Dla Francja największym problem jest zapis umożliwiający koncernom rozstrzyganie sporów przez prywatny arbitraż, z pominięciem wymiaru sprawiedliwości. To oznaczałoby radykalne ograniczenie wpływu demokratycznie wybranych władz na warunki prowadzenia biznesu – mówi Benassy Query. Jej zdaniem innym problemem jest opracowanie wspólnych norm towarów uznawanych zarówno przez Brukselę, jak i Waszyngton. Ze względu na całkowicie odmienną logikę działania obu stolic ten proces zajmie jeszcze lata, nie miesiące, jak chciałby Obama.

Francois Hollande, który się waha, czy w ogóle ubiegać się o reelekcję, tak słabe są jego notowania, nie jest skory do ustępstw w sprawie porozumienia, do którego francuskie społeczeństwo odnosi się z wielką podejrzliwością. Ale nie tylko Francja usztywniła swoje stanowisko. Pod naciskiem Donalda Trumpa, który odnosi spektakularne sukcesy w walce o republikańską nominację, zwolennikami coraz dalej idącego protekcjonizmu stali się także pozostali kandydaci w wyborach prezydenckich, a przede wszystkim Hillary Clinton.

Po naszej stronie Atlantyku poza Francją podobne nastroje narastają także w innych krajach europejskich.

Niemcy odchodzą od liberalizmu

– Nowością jest odejście od liberalizmu Niemiec. To skutek kryzysu związanego z uchodźcami, a także coraz większej nieufności wobec Ameryki po wybuchu skandalu podsłuchowego dwa lata temu – mówi Benassy Quere.

Można się było o tym przekonać tydzień temu, gdy do Warszawy przyjechał wicekanclerz Niemiec, aby uzgodnić inny niż TTIP punkt dotyczący handlu: warunki współpracy z Chinami.

– Konkurencja musi działać obustronnie w równy sposób. Nie możemy wychodzić z założenia, że Europa jest malutka, a Chiny ogromne i dlatego tylko my mamy wychodzić z propozycjami bez wzajemności. Nie możemy doprowadzić do zarżnięcia naszego przemysłu – powiedział „Rz" Sigmar Gabriel, tłumacząc, dlaczego Komisja Europejska powinna nałożyć zaporowe cła m.in. na import chińskiej stali, jeśli Pekin nie pójdzie na ustępstwa.

Zdaniem Brukseli zawarcie TTIP pozwoli na zwiększenie unijnego i amerykańskiego dochodu narodowego o łącznie 200 mld euro. Z kolei wpływowy Niemiecki Związek Przemysłowy (BDI) wskazuje, że jeśli nie dojdzie do zawarcia umowy, to zamiast z Europą Ameryka będzie opracowywać normy towarów z Azją, a Unii pozostanie się do nich dostosować.

Jeszcze w 2014 r. takie argumenty przekonywały 55 proc. Niemców – tak wielu odnosiło się pozytywnie do TTIP. Ale ta liczba zdaniem fundacji Bertelsmanna spadła do zaledwie 17 proc., czego na nieco ponad rok przed wyborami do Bundestagu żaden niemiecki polityk nie może lekceważyć. Jedną z przyczyn jest niskie bezrobocie i dobry stan gospodarki, co powoduje, że Niemców nie przekonują argumenty Brukseli o konieczności dodatkowego stymulowania wzrostu, tym bardziej za cenę porzucenia niektórych unijnych norm.

Pod naciskiem opinii publicznej Sigmar Gabriel w końcu udostępnił projekt TTIP deputowanym do Bundestagu, ale w specjalnie zaaranżowanym pomieszczeniu i bez możliwości informowania wyborców o treści dokumentu. Na więcej nie zgodziła się główna negocjatorka USA Penny Pritzker, sama wywodząca się z rodziny miliarderów z Chicago.

– Te nastroje we Francji i Niemczech są rozstrzygające dla stanowiska Unii, bo Wielka Brytania jest pochłonięta referendum, Włochy i Hiszpania po doświadczeniach kryzysu stały się bardziej protekcjonistyczne, a wpływy Polski w Brukseli po dojściu do władzy PiS bardzo spadły – mówi Benassy Quere.

Jeszcze tydzień temu na szczycie w Hanowerze Angela Merkel, Francois Hollande, Matteo Renzi i David Cameron poparli apel Baracka Obamy o zakończenie rozmów nad przełomowym Transatlantyckim Partnerstwem na rzecz Handlu i Inwestycji (TTIP) jeszcze przed odejściem prezydenta z Białego Domu w styczniu przyszłego roku. Teraz staje się jednak jasne, że chodziło o niewiele więcej niż grzecznościową deklarację wobec amerykańskiego przywódcy.

– Wstrzymanie negocjacji jest dziś najbardziej prawdopodobnym scenariuszem – oświadczył otwarcie francuski sekretarz ds. handlu zagranicznego Matthias Fekl. – Powodem jest podejście Amerykanów. Potrzebujemy wzajemności. Tymczasem Europa wiele proponuje, a otrzymuje w zamian w tych negocjacjach bardzo mało. To jest nie do przyjęcia – dodaje.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789