Komisja Europejska właśnie podała najnowsze dane o wdrożeniu uzgodnionego jeszcze we wrześniu ubiegłego roku programu relokacji osób występujących o azyl. Są szokujące. Forsowany przez Niemcy projekt miał objąć 160 tys. osób, ale po sześciu miesiącach kraje Wspólnoty przyjęły z Grecji i Włoch ledwie 1145 osób.
To nie zaskoczenie: najgorzej wypadają kraje Europy Środkowej, których władze od miesięcy oficjalnie deklarują, że nie przyjmą uchodźców. I rzeczywiście Polska, Czechy, Węgry, Słowacja i Chorwacja do tej pory nie zaprosiły ani jednego uciekiniera z Syrii czy Iraku.
Jednak dane dotyczące wielu krajów zachodnich, które oficjalnie są przychylne polityce pomocy ofiarom wojny, nie są bardziej budujące. Zamożna Belgia przyjęła od września 24 uchodźców, Holandia – 98, Francja – 379, Finlandia – 246.
Szczególnie szokujące są jednak dane z Hiszpanii. Czwarty pod względem potencjału kraj strefy Schengen, który w przeciwieństwie do Niemiec i Włoch nie został dotknięty ostatnią falą emigracji, mimo wielokrotnych obietnic szefa MSW Jorge Fernandeza Diaza i MSZ Jose Manuela Garcia-Margallo przyjął ledwie 18 syryjskich uchodźców.
– Konserwatywny rząd Mariano Rajoya od początku był przeciwny pomysłowi relokacji uciekinierów, który starała się narzucić Bruksela. Oficjalnie zmienił zdanie dopiero pod wpływem manifestacji ludności poruszonej tragedią Syryjczyków. Premier przestraszył się, że przegra wybory parlamentarne 20 grudnia. Ale w praktyce nie uczynił nic, aby wprowadzić w życie te zobowiązania, bo jego własny elektorat jest niechętny obcym, obawia się o tożsamość kraju – mówi „Rz" proszący o zachowanie anonimowości dyplomata w Madrycie.