Wybuch nastąpił około 14.40 miejscowego czasu w pociągu pomiędzy stacjami Siennaja Płoszczad i Technologiczeskij Institut. Metro dojechało na tę drugą stację i stanęło. Z ocalałych wagonów wybiegli przerażeni pasażerowie i zaczęli uciekać na zewnątrz. Z miejsca, gdzie doszło do wybuchu, przez rozbite drzwi zaczęli wydostawać się ocalali pasażerowie.
Wybuch był tak silny, że kłęby dymu dotarły tunelem metra do stacji Siennaja Płoszczad, tam również wywołując panikę. Dlatego początkowo nie było wiadomo, gdzie doszło do eksplozji i ile było wybuchów – jeden czy dwa.
– Z metra ze środka zaczęli wybiegać ludzie. Ktoś wyszedł z tego bez szwanku, inni wychodzili w podartej odzieży, z brudnymi twarzami, we krwi. Potem zaczęto wynosić ludzi. Na miejscu wszyscy od razu uważali, że to zamach terrorystyczny – powiedział niedoszły pasażer Aleksandr.
Szok
„Oczywiście, zawsze brane są pod uwagę wszystkie warianty – i kryminalne, i przede wszystkim charakteru terrorystycznego. Zobaczymy" – powiedział przebywający w Petersburgu prezydent Putin. Uczestniczył w spotkaniu z przedstawicielami miejscowych mediów.
W ciągu godziny przed stację metra zajechało 17 karetek pogotowia, potem jeszcze dodatkowo 24, a na placu przed nią wylądował helikopter ratunkowy. Ale według świadków to pracownicy metra wynieśli rannych w wybuchu na powierzchnię.