Sąd nie skazał byłego przywódców bośniackich Serbów na dożywocie, jakiego żądał prokurator Serge Brammertz. Ale dla 71-letniego „Rzeźnika z Bośni" to faktycznie wyrok najwyższy.
Karadżić nie dostał najwyższego wymiary kary, gdyż Trybunał uznał, że oskarżenie nie udowodniło, iż jest winien jednego z zarzutów: dokonania ludobójstwa na terenie całej Bośni. Ale i tak został uznany za winnego ludobójstwa w konkretnym miejscu i czasie, czyli w lipcu 1995 roku w Srebrenicy. Jeszcze w lipcu 2015 roku przedstawiciel Rosji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ zawetował uchwałę, która miała upamiętniać ofiary ludobójstwa. Rosjanin twierdził, że w Srebrenicy nie było ludobójstwa.
Poza tym Karadżicia uznano za winnego jeszcze dziewięciu innych zbrodni, w tym przestępstw wojennych, czystek etnicznych i brania zakładników.
„Nikt w Bośni nie oczekuje już sprawiedliwości od Europy. Jedyną nadzieją, jaką mają Bośniacy, jest zapobieżenie niesprawiedliwości w przyszłości" – napisał komentator telewizji Al-Dżazira.
Większość jego ofiar to byli właśnie muzułmanie mieszkający w Bośni. To na nich spadło po 1992 roku główne uderzenie serbskich nacjonalistów, którzy chcieli wykroić z byłej jugosłowiańskiej republiki Republikę Serbską. –Zgadzaliśmy się żyć w jugosłowiańskiej Bośni, ale nie w niepodległej Bośni. Rozumiecie różnicę? – wołał wtedy na jednym z serbskich wieców Radovan Karadżić.