Niemcy: Terroryzm zbliża populistów z lewa i prawa

Po zamachach w Brukseli wzrośnie popularność antyimigranckiej AfD, co w konsekwencji przesuwa środek sceny politycznej na prawo.

Aktualizacja: 24.03.2016 05:38 Publikacja: 23.03.2016 17:47

Niemcy: Terroryzm zbliża populistów z lewa i prawa

Foto: AFP

Jeszcze w chwili, gdy trwała akcja ratunkowa, znajdująca się w Brukseli eurodeputowana Alternatywy dla Niemiec (AfD) Beatrix von Storch przesłała na Twitterze „wiele życzeń z Brukseli", pisząc o krążących helikopterach i wyjących syrenach alarmowych. Najważniejsze jest ostatnie zdanie: „To wszystko nie ma jednak nic wspólnego z niczym". W ten ironiczny sposób przewidująca wcześniej rychły koniec politycznej kariery Angeli Merkel liderka AfD dała do zrozumienia, że zamachy należy łączyć z kryzysem imigracyjnym. „Tym razem koniec. Tak dalej być nie może" – wtórował jej na Twitterze Marcus Pretzelt, jeden z liderów AfD.

– Nie ma wątpliwości, że po Brukseli wzrośnie liczba zwolenników ugrupowania, które ugruntowało swą pozycję czołowego przeciwnika polityki kanclerz Angeli Merkel – mówi „Rzeczpospolitej " prof. Klaus Schroeder z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie.

Rosnąca popularność AfD zmienia więcej w niemieckiej polityce, niż można się było spodziewać. Wiadomo już, że ksenofobiczna AfD odebrała w niedawnych wyborach w trzech landach sporo głosów CDU oraz SPD, przesuwając tym samym środek niemieckiej sceny politycznej nieco na prawo.

Okazuje się jednak, że pod wpływem sukcesów AfD zmieniają się nastroje nawet na drugim biegunie niemieckiej sceny politycznej, a mianowicie w postkomunistycznej partii Lewica. Trwa tam spór, w jaki sposób swój stan posiadania utrzymać może partia, która ma zdecydowaną większość członków i sympatyków na opanowanym przez zwolenników AfD wschodzie Niemiec. I to w sytuacji, gdy Lewica od początku kryzysu imigracyjnego wspierała działania kanclerz Angeli Merkel, starając się nawet przelicytować szefową rządu w obietnicach jeszcze bardziej przyjaznego traktowania setek tysięcy imigrantów. Taka taktyka sprawiła, że w wyborach do parlamentu Saksonii-Anhaltu, a więc na obszarze byłego NRD, AfD zdobyła o prawie 8 punktów procentowych więcej głosów niż Lewica, w landzie, gdzie postkomuniści ustępowali w przeszłości jedynie CDU.

Co więcej, Lewica nie zdołała pokonać progu wyborczego w Badenii-Wirtembergii i Nadrenii-Palatynacie, gdzie AfD bez trudu zanotowała wynik dwucyfrowy. W tej sytuacji Sara Wagenknecht, szefowa frakcji Lewicy w Bundestagu znana jako przywódczyni Platformy Komunistycznej w tej partii, głosi, że „nie wszyscy uchodźcy mogą przybyć do Niemiec", i mówi o „granicach gotowości do przyjęcia imigrantów przez społeczeństwo". Oskar Lafontaine, prywatnie mąż komunistki Wagenknecht, a w przeszłości minister finansów w socjaldemokratycznym rządzie Gerharda Schrödera, mówi wprost, że wyborców AfD nie należy z góry szufladkować jako rasistów czy prawicowych radykałów. – Rozważania pewnej pary małżeńskiej nie są linią naszej partii – głoszą zwolennicy dotychczasowego kursu Lewicy, obawiając się, że może się ona stać „AfD light".

Tymczasem Alternatywa dla Niemiec przymierza się do ostatecznej wersji swego programu wyborczego. – Imigracja i sprzeciw wobec przyjmowania uchodźców nie są bynajmniej jego zasadniczym elementem – mówi prof. Klaus Schroeder. W projekcie programu mowa jest o „prawdziwych uchodźcach", którym trzeba pomóc, w przeciwieństwie do „innych imigrantów". Znajduje się w nim także postulat przeprowadzenia w Niemczech referendum na temat pozostania kraju w strefie euro. Partia opowiada się jednoznacznie za modelem gospodarki rynkowej i proponuje ulgi podatkowe dla obywateli o niskich i średnich dochodach. Ma to pomóc niemieckim rodzinom w podejmowaniu decyzji o posiadaniu dzieci.

Wszystko to jednak nie zmienia faktu, że AfD jest postrzegana jako ugrupowanie sprzeciwiające się imigracji i dalszej ekspansji islamu w Niemczech. Domaga się wprowadzenia zakazu noszenia przez muzułmanki ubiorów zasłaniających całe ciało, a także chust muzułmańskich w szkołach i urzędach.

Jeszcze w chwili, gdy trwała akcja ratunkowa, znajdująca się w Brukseli eurodeputowana Alternatywy dla Niemiec (AfD) Beatrix von Storch przesłała na Twitterze „wiele życzeń z Brukseli", pisząc o krążących helikopterach i wyjących syrenach alarmowych. Najważniejsze jest ostatnie zdanie: „To wszystko nie ma jednak nic wspólnego z niczym". W ten ironiczny sposób przewidująca wcześniej rychły koniec politycznej kariery Angeli Merkel liderka AfD dała do zrozumienia, że zamachy należy łączyć z kryzysem imigracyjnym. „Tym razem koniec. Tak dalej być nie może" – wtórował jej na Twitterze Marcus Pretzelt, jeden z liderów AfD.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 779