Rzeczpospolita: Na kogo z faworytów amerykańskiego wyścigu wyborczego stawia Kreml?
Walerij Garbuzow: Rosyjskie władze nie stawiają na żadnego z kandydatów. Z wypowiedzi Donalda Trumpa wynika, że jest on bardziej przychylny Rosji, a zwłaszcza wobec rosyjskiego prezydenta Putina. Jest to bardzo ważne, szczególnie biorąc pod uwagę to, że w Stanach Zjednoczonych panują dzisiaj nastroje rusofobiczne. Trump praktycznie nie ma doświadczenia politycznego, a już tym bardziej doświadczenia zarządzania krajem. Nie ma on obciążeń z przeszłości takich jak Hillary Clinton, która miała różny stosunek do Rosji.
Czy w Moskwie liczą na to, że przychylność Trumpa przełożyłaby się na politykę zagraniczną USA?
Oczywiście, że nie. Poza Trumpem są interesy narodowe USA. Niezależnie od tego, kto będzie prezydentem, nie wpłynie to zasadniczo na politykę zagraniczną tego kraju. Niektóre doktryny polityki zagranicznej USA nie zmieniają się od lat. Problem polega na tym, że nasze relacje z Waszyngtonem znajdują się w głębokim kryzysie i nic nie wskazuje na to, by w najbliższej perspektywie ten stan rzeczy się zmienił.
Co jest główną przyczyną konfrontacji Rosji z USA?