Po prawie dwuletniej wojnie z prorosyjskimi separatystami w Donbasie Ukraina postanowiła wypowiedzieć wojnę Moskwie w międzynarodowych instancjach sprawiedliwości. W środę Bloomberg poinformował, że łączna kwota roszczeń Kijowa w pozwach do europejskich sądów arbitrażowych wynosi ponad 63 mld dolarów. Większa część tej kwoty jest związana ze stratami, jakie ukraińska strona poniosła w wyniku rosyjskiej aneksji Krymu.
Kilka miesięcy temu Ministerstwo Sprawiedliwości w Kijowie oszacowało te straty na ponad 37 mld dolarów. Do tego dochodzą jeszcze roszczenia ukraińskiej spółki gazowej Naftohaz, która twierdzi, że Moskwa nie zapłaciła za tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy aż 26 mld dolarów. Spółka będzie domagała się również odszkodowania za straty poniesione z związku z przywłaszczeniem przez rosyjski Gazprom krymskiej spółki gazowej Czornomornaftohaz, która wcześniej należała do Naftohazu. Pretensje do Rosji ma również ukraiński Oshchadbank, który swoje straty w związku z aneksją półwyspu oszacował na pół miliarda dolarów.
Swoich praw Ukraina będzie dochodziła w wielu europejskich sądach, zaczynając od międzynarodowego sądu arbitrażowego w Sztokholmie, a kończąc na Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości w Hadze.
– Wiele z tych roszczeń jest jeszcze w trakcie przygotowania, ale nie trzeba tego traktować jako kompensację za aneksję Krymu. Ukraina nigdy nie uzna okupacji półwyspu, nawet gdyby te procesy udało się wygrać i otrzymać te pieniądze – mówi „Rz" ukraiński politolog Wołodymyr Fesenko. – Z moich informacji wynika, że Moskwa nieoficjalnie proponowała dużą kwotę pieniędzy. Kijów miał w zamian zaakceptować, a po jakimś czasie uznać aneksję. Takich propozycji nikt tu nie bierze pod uwagę – konkluduje.
Tymczasem rosyjskie Ministerstwo Finansów pozwało w zeszłym tygodniu Ukrainę do sądu w Londynie (High Court of Justice). Moskwa domaga się od Kijowa zwrotu 3 mld dolarów długu zaciągniętego jeszcze za czasów Janukowycza. W Kijowie twierdzą, że była to łapówka, jaką zbiegły prezydent wziął od Moskwy w zamian za rezygnację z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Ale to nie wszystkie roszczenia, jakie Moskwa ma wobec Kijowa. Zeszłego lata Gazprom złożył pozew do międzynarodowego sądu arbitrażowego w Sztokholmie i twierdzi, że Ukraina nie dopłaciła za dostarczony przez Rosję gaz aż 32 mld dolarów.